Informacje o blogu

Dobry tytuł połową sukcesu

Real Sociedad San Sebastian

La Liga Santander

Hiszpania, 2011/2012

Ten manifest użytkownika mackos7 przeczytało już 998 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Dla tych, ktorzy nie przeczytali Czesc I

 

San Sebastián, Hiszpania.
6.07.2011r.

 

Tym razem wchodzac o kulach do siedziby klubu nie urzadzono mi juz takiego powitania. Jedynie recepcjonistka, Patricia, wstala zza swojego biurka i pomogla dostac mi sie do mojego gabinetu. Dotarlwszy na miejsce zostawila mnie samego, a ja nie moglem sie powstrzymac, zeby nie usiasc sobie na fotelu. Skrylem twarz w dloniach, wyobrazajac sobie co mnie dzisiaj czeka. Michel zadzwonil do mnie pol godziny temu. Wlodarze zwolali zebranie. Problemy pietrzyly sie bardzo szybko. Spotkanie z zarzadem mialo byc bardzo ciezka przeprawa, poniewaz byli oni bardzo nieprzychylni w stosunku do mnie. Nie potrafili mi zaufac. Pod tym katem bardzo przypominali naszych kibicow, z ta jednak roznica, ze zarzad posiadal moc sprawcza. W przypadku zlych wynikow mogli mnie zwolnic, ograniczyc wladze, lub tez maksymalnie uprzykrzyc prace. Postanowilem wypasc jak najlepiej, znalezc wspolny kompromis i przekonac takze ich, iz wspolnie mozemy wiele. Sukcesu, bowiem, nie da sie osiagnac w atmosferze nieufnosci.

Minelo zaledwie kilka minut odkad skonczylem prowadzic trening z druzyna, a kilka godzin odkad bilem sie z mysla spotkania z zarzadem gdy przyszedl po mnie Jokin. Zaprowadzil mnie do sali konferencyjnej. Znajdowala sie ona w odleglosci zaledwie kilku pokoi od mojego. W porownaniu do pomieszczenia nalezacego do mnie sala byla bardzo duzym pomieszczeniem. Jak w chyba kazdej na srodku stal ogromny okragly debowy stol. Krzesla stojace wzdluz niego byly z tego samego drewna, obicie jednak wykonane zostalo z prawdziwej skory.

Siadajac do stolu dalo sie wyczuc nerwowa atmosfere. Twarze wszystkich wlodarzy wyrazaly to, czego najbardziej sie obawialem, czyli zlosc i nieufnosc. Nie zywili do mnie jakichkolwiek pozytywnych uczuc. Jedynie dyrektor sportowy, Loren, byl podejrzanie wyluzowany i obdarzal wszystkich nieszczerym usmiechem.
- Witam wszystkich na pierwszym zebraniu z naszym nowym trenerem – przerwal krepujaca cisze prezes – Jokin Aperribay. Przez sale przetoczyly sie ciche pomrukiwania, ktore najprawdopodobniej byly przywitaniem. – Jak zapewne wszyscy dobrze wiemy poprzedni trener musial odejsc na przedwczesna emeryture. Stanelismy przed trudnym wyborem nastepcy, a ten oto mlody dzentelment wykazal sie nietylko niezwyklymi umiejetnosciami, doswiadczeniem i ambicja, ale takze ogromna odwaga i pewnoscia siebie, oferujac nam swoje uslugi. Jako, ze osobiscie bardzo cenie sobie taki charakter udalo mi sie przekonac was, sztywniaki, z wyjatkiem ciebie Loren, ze czasem warto zaryzykowac i dac szanse mlodemu pokoleniu szkoleniowcow. Kto wie, moze to wlasnie ten facet bedzie w stanie wywindowac nas na szczyt ligowej tabeli.
- Nie wybiegajmy zbyt daleko w przyszlosc – obcesowo przerwal prezesowi dyrektor generalny, Javi Perez.
- Masz sporo racji, Javi. Po prostu zaczyna mi juz brakowac cierpliwosci. Nie po to wkladalem wlasne, ciezko zarobione pieniadze, zeby przegrywac ze wszystkimi w lidze. Przejdzmy jednak do sedna naszego spotkania. Zwolalem to zebranie, zebysmy mogli ustalic wspolna strategie rozwojowa naszego klubu. W tym sezonie, co oczywiste nikt nie wymaga od pana Césara – usmiechnalem sie. Po raz pierwszy nie pomylil mojego imienia z imieniem ojca – cudow. Chcemy tylko zajac przyzwoita pozycje. Na tyle, zebym nie musial wstydzic sie opowiadac zonie co slychac w klubie.
- Zdefiniujmy jednak pojecie „przyzwoita”. – przemowil grubym glosem Angel Oyarzun. On z kolei piastowal pozycje dyrektora wykonawczego.
- Miejsce w pierwszej dwunastce w zupelnosci mnie satysfakcjonuje. Czy jest to wykonalne, Césarze?
- Jezeli odpowiednio sie wzmocnimy jest to miejsce jak najbardziej w naszym zasiegu. – odpowiedzialem, doszedlwszy wreszcie do glosu.
- Bardzo na to licze. – zapewnil trener.
Rozejrzalem sie po sali. Te same uczucia wciaz malowaly sie tam, gdzie byly na poczatku. Nastala cisza, co natychmiast postanowilem wykorzystac.
- Skoro pojawil sie juz temat wzmocnien, sam go z reszta wywolalem, chcialbym go kontynuuowac. Otoz, na ten moment, uwazam iz czesc budzetu, ktora zostala przeznaczona dla mnie na transfery jest drastycznie mala. €1.500.000 na transfery nowych zawodnikow i zaledwie €100.000 dostepnego funduszu placowego nie jest w stanie sprawic, ze zawodnicy beda chcieli do nas przychodzic. A i szansa na zakup pilkarza, ktory bylby w stanie wystepowac regularnie w pierwszej „11” jest bardzo mala.
- To bedzie musial szanowny menadzer kogos sprzedac – powiedzial ten smierdzacy grubas, Oyarzun.
- Nie chcial bym psuc jakichkolwiek relacji miedzy pilkarzami pierwszej druzyny. Sa ze soba bardzo zzyci i swietnie sie wzajemnie uzupelniaja. Odejscie ktoregos z nich byloby dla reszty szokiem.
- Valderrama, to nie jest sielanka. To jest pilka, a tu nie ma sentymentow. – ripostowal dalej gruby.
- Widac, ze nadajemy na calkowicie odmiennych falach. Uwazam, ze wprost przeciwnie, za okazane zaufanie pilkarz stara sie dwa razy bardziej i staje sie jednoczesnie lepszym czlowiekiem i zawodnikiem.
- Nie chce wdawac sie w jalowe dyskusje. To proste, chcesz wiecej pieniedzy na transfery – sprzedaj kogos.
W akcie skrajnej rozpaczy postanowilem siegnac po moja ostatnia deske ratunku.
- Proponuje w takim razie poddac sprawe podwyzszenia budzetow pod glosowanie. Kto jest za zwiekszeniem nakladow na transfery niech podniesie reke. – Obserwowalem uwaznie reakcje zarazdu na ta, badz co badz, absurdalna propozycje. Oprocz mnie reke podniosl jedynie Juantxo Trecet. Pozostala czesc zarzadu, w tym nawet Jokin, w ktorym upatrywalem dotychczas mojego sprzymierzenca, byla przeciwna. 2:5. Na mysl przychodzilo mi wiele slow, ale zadne z nich nie bylo w stanie wyrazic mojej zlosci i zdegustowania. Postanowilem jednakze zachowac to dla siebie i dalej zachowywac sie kulturalnie. Mialem nadzieje, ze moze dzieki temu bede w stanie przeforsowac reszte propozycji, ktore przygotowalem sobie jeszcze przed zebraniem. Nie zdalo sie to jednak na zbyt wiele bo zaledwie jedna z czterech moich propozycji zostala przeglosowana pomyslnie.

Bylo to wprowadzenie programu lojalnosciowego dla wszystkich posiadaczy karnetow. Mial on sprawic, ze kupno karnetu nie oznaczalo jedynie tanszych niz bilety wejsciowek na stadion. Oznaczalo codzienne dwa darmowe smsy na temat tego, co aktualnie dzieje sie w klubie. Kupno karnetu bedzie oznaczac rowniez specjalne oferty promocyjne na klubowe akcesoria.  Po za tym powstanie jeszcze strona internetowa dostepna tylko dla karnetowcow. Zamieszczone tam beda ekskluzywne wywiady i materialy niedostepne dla reszty kibicow.

Pomysl ten byl jednoznaczny z podzieleniem kibicow na tych dobrych, ktorzy kupuja karnety i tych zlych, ktorzy ich nie kupuja, ale coz nie ma nic za darmo. Zeby byc tym lepszym wystarczylo jedynie zakupic karnet. Notabenepod takim pretekstem moglismy spokojnie zwiekszyc jego cene oslaniajac sie dodatkowymi korzysciami. Tak jak sie tego spodziewalem, zaraz z ogromna radoscia przyjal ta propozycje, bo koszty jej realizacji beda niewielkie, a zysk moze byc ogromny. Szkoda, ze reszta moich pomyslow na zreformowanie klubu nie uzyskala poparcia.

Odpadla miedzy innymi propozycja rozbudowy bazy treningowej czy szkolki szkoleniowej. Klub filalny, do ktorego moglibysmy wypozyczac naszych juniorow rowniez nie przypadl wlodarzom do gustu, a na moja propozycje zwiekszenia sztabu szkoleniowego az wybchneli smiechem, wiec gdy opuszczalem sale konferencyjna az kipialem ze zlosci. Mialem ogromna ochote kopnac w sciane moja usztywniona noga. Powstrzymalem sie jednak przed tym niedorzecznym pomyslem, wzialem dziesiec glebokich wdechow i z powrotem odzyskalem panowanie nad soba. Wlaczylem telefon, ktory musialem specjalnie wylaczyc, zeby nie zadzwonil na spotkaniu z tymi kutasami. Mialem mnostwo nieodebranych polaczen. Wszystkie pochodzily od jednej osoby – Michel Troin – moj asystent. Wypadaloby do niego oddzwonic, to musiala byc jakas wazna sprawa. Kliknalem zielona sluchawke. Nie uslyszalem jednak charakterystycznego dzwieku sygnalu oczekiwania na odebranie telefonu, zamiast tego leciala jakas muzyka. Jakas kobieta spiewala „Please don’t stop the music”. Nie moglem jej jednak posluchac, przerwalem polaczenie, bo juz wiedzialem,co to byla za sprawa. Wystarczylo spojrzec na zegarek. 17:45. Na 16:30 mialem zaplanowany czat z kibicami, tymi lepszymi.

Nie sadzilem, ze zebranie moze wyrwac mi az trzy godziny z mojego zyciorysu. Gdyby ktos teraz wszedl na gore i ruszylby korytarzem na pewno zobaczylby pare wylatujaca z moich uszu. Bylem strasznie zdenerwowany, choc zdenerwowany to z pewnoscia nie wystarczajace slowo. Chcialem pobiec na dol, do pokoju, w ktorym mial sie odbyc czat, ale przeciez nie moglem. Mialem ten pieprzony gips! Swoja droga, to bardzo dziwne, ze nikt nie przyszedl po mnie gdy nadchodzil czas na moja internetowa konferencje. – myslalem, schodzac ostroznie po schodach.

Jeb! – drzwi do pokoju komputerowego zatrzasnely sie z hukiem. Tak, to bylem ja. Najprawdopodobniej najbardziej wkurwiona osoba na swiecie. No, moze poza Abramowiczem, no bo w koncu ile mozna czekac na tryumf w LM.
- Czemu nikt po mnie nie przyszedl, przeciez wiedzieliscie gdzie jestem! – krzyczalem juz na wejsciu
- Ja... Ja... Ja sie balem, César... – jakal sie Troin
- Czy ty jestes jakis popierdolny?! Bales sie wejsc do pokoju?! Ile ty masz lat, do chuja!
- Aktualnie jestem od ciebie dwa razy starszy. Boje sie tych krawaciarzy, uraz z przeszlosci...
- Jak masz takie chore zboczenie to mogles przynajmniej kogos wyslac. Czy to przekracza twoje mozliwosci?! – po chwili - Kurwa! Jak w tym klubie ma byc dobrze, skoro nikt tu nie mysli?! Co sobie teraz pomysla ci wszyscy ludzie po drugiej stronie monitora?! Ze jestem nieslowny, niepowazny i nie warty uwagi! Ja pierdole! – dobra, opanuj sie, zdazylem pomyslec, ale Troin juz zdazyl wpierdolic swoje trzy grosze:
- Widze, ze nie najlepiej poszlo na zebraniu – usmiechal sie drwiaco
- Zamknij sie! Na twoim miejscu w ogole bym sie z tego nie cieszyl, bo ty bedziesz pracowal tak jak ja ci nakaze, a gdy ja mam do tego ograniczone instrumenty, ty rowniez. Obaj mamy problem.
- A moze ktorys z was po prostu zainteresowalby sie czatem? – wyrwala sie Patricia. W calych tych emocjach nawet nie spostrzeglem, ze ona tez tu jest. Oprocz niej byl takze jakis informatyk i... Xabi Prieto, nowowybrany kapitan druzyny. Obaj mezczyzni patrzyli sie na mnie i na pewno nie umknela ich uwadze moja zlosc. Moze i dobrze, ze jednak Xabi widzial mnie w takim stanie, moze dzieki temu bedzie wiedzial, ze potrafie sie wkurzyc i nie zawsze ze mna jest tak „hop siup”. Trzeba uczyc ich troche dyscypliny.
- Jak wnioskuje, to Prieto odpowiada za mnie na pytania kibicow? Bardzo ddobrze to wymysliles, Michel. Widzisz, jak chcesz to jednak potrafisz. – poraz pierwszy od mojego wyjscia ze spotkania usmiechnalem sie, choc byl to usmiech pelen zazenowania moja gafa. – Dobra, pusc mnie Xabi, musze im sie jakos wytlumaczyc i przeprosic.
- Nie ma sprawy, juz wychodze.
- Dzieki za to, ze zgodziles sie mnie zastapic. Naprawde to doceniam.
- Nie ma sprawy, trenerze. Do zobaczenia jutro na trenignu.

Zasiadlem do komputera. Przywitalem sie i przeprosilem wszystkich. Przeprosiny to zbyt malo gdy zawodzisz ludzi nawet w tak blahych sprawach jak zdazenie na czas. Nic jednak nie moglem zrobic. Nie minelo nawet kilka sekund, gdy zostalem zasypany lawina pytan. (Ktory to juz raz?)
- Jakie planuje trener wzmocnienia? ;]
- Nie wiem jak was, ale mnie strasznie wkurzaja odpowiedzi na te najprostsze pytania. Zazwyczaj menadzer odpowiada wtedy: „Nie moge nic zdradzic. To mogloby zepsuc negocjacje...” Ja jednak chce, zeby to wszystko odbywalo sie inaczej. Dlatego podrzuce wam nazwiska tych pilkarzy, ktorzy sa blisko przejscia do naszej druzyny, ok?
- Wow!!!
- Ekstra!
- Zajebiscie! xd (Wypowiedzi w tym stylu bylo jeszcze wiecej)
- No to sluchajcie uwaznie. To miedzy innymi: Ivan Bandalovski, prawy obronca CSKA Sofia; Jorge Bava, bramkarz bez klubu; Vangelis Moras, srodkowy obronca bez klubu, oraz Emiliano Armenteros, lewoskrzydlowy Sevilli.
- A co z Kanga Akale? Jest w naszym kregu pilkarzy obserwowanych? Zatrudnimy go?
- Nie widze ku temu najmniejszych powodow. Najprawdopodobniej przyjdzie do nas Armenteros, wiec nie ma sensu kupowac kolejnego skrzydlowego, jesli jest jeszcze Griezmann.

Odpowiedzialem na jeszcze wiele pytan w tym stylu i mimo, ze dzien powoli chylil sie ku koncowi ja wciaz rozwiewalem watpliwosci fanow. Szlo mi nawet dobrze do czasu gdy pojawilo sie pytanie o mecz zaplanowany na 2.10.2011r.. Byl to oczywiscie mecz z odwiecznym rywalem Sociedad – Athleticiem Bilbao. Z tego co teraz udalo mi sie przypomniec napisalem wtedy, ze mimo iz jestesmy pod wieloma wzgledami slabsi, jezeli tylko sie mocno postaramy, zawalczymy o pelna pule. Do tych slow przyczepil sie jakis jeden kibic, rozdmuchal to bardzo mocno. Na tyle, ze pod koniec czatu okazalo sie, iz tak naprawde jestem odwiecznym kibicem Athletic. Pomijajac fakt, ze lige hiszpanska mialem gleboko w dupie dopoki nie zaczalem tu pracowac. Probowalem jakos naprawic to glupie nieporozumienie, ale nic to nie dalo. Stracilem poparcie kibicow, pomimo ze nigdy tak naprawde go nie mialem. No, moze przez ten krotki okres czatu na samym poczatku, kiedy to zlapalem ich za serca rzucajac nazwiskami.

Wsiadajac do samochodu, ktorym przyjechala po mnie zona bylem kompletnie rozbity i zdolowany. Probowala podjac jakies proby nawiazania rozmowy ze mna, ale po kilku minutach mojego milczenia wymiekla. Jezeli od teraz kazdy dzien pracy mial byc taki jak ten, to chyba dam sobie spokoj.

 

 


 


Zastanawiam sie czy potrzebne sa te emotikonki przy czacie. Jakie jest wasze zdanie?

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.