Informacje o blogu

"Red debil's"

Slovan Liberec

HET liga

Czechy, 2009/2010

Ten manifest użytkownika Adam93 przeczytało już 670 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 

Martin dowiedział się o moich wyskokach. Nie napawało mnie to optymizmem, miałem chęć zapaść się pod ziemię. Jak najgłębiej i jak najdalej od niego. Niestety odpowiedzialność jak zwykle dopadła mnie w najmniej oczekiwanym momencie. Po którejś z rzędu imprezie, obudziłem się rano, nade mną stał właśnie Martin. Mało brakowało, a dostałbym zawału serca. Słabo widząc krzyknąłem, widocznie i jego to poruszyło, odskoczył na bok, ale po chwili wrócił. Wrócił mnie za brudną, przepoconą bluzę, aby mnie otrzeźwić. Odruchowo zacząłem się wyrywać, przypadkowo uderzyłem mojego przyjaciela w twarz. Zanim się spostrzegłem on padł na ziemię. W momencie otrzeźwiałem, zerwałem się na równe nogi i zacząłem go bić po twarzy, aby się obudził. To nie skutkowało. Szybko wybiegłem do kuchni po wodę. Na szczęście nie była potrzebna, Martin w tym czasie oprzytomniał. Otworzył z trudem oczy, spojrzał się na mnie. Zapytałem się- „Nic Ci nie jest?”. Zdenerwowany wstał, usiadł na łóżku i zaczął mi wytykać moje błędy. Krzyczał w niebo głosy, dlaczego przychodzę pijany do pracy. Ścisnął bluzę w rękach i spytał się kiedy się myłem. Nie mogłem odpowiedzieć na to pytanie, bo sam nie pamiętałem. Kazał mi się iść umyć, ubrać w coś czystego. Żeby go już nie denerwować bez słowa opuściłem pokój. Wziąłem prysznic, umyłem zęby. Następnie kurczowo zacząłem szukać koszuli po wszystkich szafkach. Wpadłem z powrotem do pokoju w celu jej znalezienia. Stał tam Martin z białą, nieskażoną żadną plamą koszulą. Ubrałem ją. W końcu dokończyłem się ubierać. Przed wyjściem przepłukałem jeszcze raz zaspane oczy.

 

Wyszliśmy na zewnątrz. Słońce „wypalało” mi oczy. „Dawno nie widziałem dnia po trzeźwemu”, chciałem zacząć rozmowę. Martina jednak to nie poruszyło, spojrzał na mnie z pogardą, otworzył samochód, wsiadł do niego. Ja usiadłem na fotelu pasażera. Poczułem coś twardego na fotelu. Usłyszałem łamanie. Szybko zerwałem się, uderzając głową w dach. Okazało się, że były to niedojedzone chipsy. Zacząłem trzeć po głowie. W ten zaczął Martin:

 

  • Co Ty ze sobą robisz?

  • O co Ci chodzi?

  • Nie rób z siebie większego debila. Wiesz dobrze o co chodzi.

  • Martin, przepraszam. Nie mogę przestać, muszę pić codziennie, czuję się tu samotny, odizolowany od świata...

  • Weź nie szukaj wymówek. Mówisz same głupoty. W klubie masz wielu znajomych. Z tą sprzątaczką zaczęło Ci się układać. Dlaczego chcesz wszystko rozwalić?

  • Nie wiem. Nie mogę nigdzie znaleźć pomocy.

  • Co?! Masz mnie! Wystarczyło powiedzieć dwa zdania. Pomógłbym Ci.

  • Wstyd mi było. Siedziałem u Ciebie tyle czasu, miałem dalej prosić o więcej?

  • Jakie więcej. Zwykła koleżeńska pomoc. Mogłeś w każdej chwili zagadać czy zadzwonić.

  • Wiesz o co mi chodzi.

  • Wiem, ale dobra. Nie szukam dalej przyczyny twoich błędów. Szukajmy rozwiązania. „AA”?

  • Aż tak źle ze mną nie jest. Muszę po prostu znaleźć sobie jakieś zajęcie.

  • Masz pracę nie wystarczy Ci?

  • Pracuje w systemie zmianowym. Za każdym razem mam pół dnia wolnego.

  • Dobra, pomyślmy... Mam! Myślałeś o kursach trenerskich?

  • O czym?

  • O kursach trenerskich. Zajmie Ci to dość długo czasu, więc na pewno nie będziesz miał go na chlanie.

  • Ale, poczekaj po co mi to?

  • Jak to po co. Przyjeżdżając tu marzyłeś o najwyższych zarobkach, o najlepszych stanowiskach. Minęło Ci?

  • Co to, to nie. Dalej chce dążyć do swojego celu.

  • To jak zgadzasz się?

  • Poczekaj nie tak szybko. Muszę sobie to przemyśleć.

  • Nie ma czasu. Tak czy Nie?

  • Nie wiem...

  • Wkurzasz mnie już. Odpowiadaj szybko.

  • Dobra zgadzam się. A tak w ogóle gdzie jedziemy?

  • Zaraz się przekonasz...

 

Godzina drogi trwała wieczność. Co chwilę miałem odruchy wymiotne, głowa bolała niemiłosiernie. W końcu jednak udręka się skończyła. Martin wysadził mnie przed wysokim budynkiem, a sam pojechał szukać miejsca parkingowego. Korzystając z okazji pobiegłem do sklepu. Kupiłem butelkę wody, byłem gotowy odgryźć kran, aby się czegoś napić. Upiłem ledwo parę łyków, a już usłyszałem wołanie. Poszedłem w ślady mojego przyjaciela. Wszedłem do budynku. Podeszliśmy do recepcji. Zostaliśmy odesłani na ostatnie piętro. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod Słońcem znajdując windę. Przygotowywałem się na długą wędrówkę schodami. Los tym razem mi sprzyjał. Po wyjściu z windy trafiliśmy na krótki korytarz. Prowadził do drzwi z napisem „KURSY”. Martin wszystko ukartował. Rano przyjeżdżając do mnie wiedział co chce zrobić. Weszliśmy, zostaliśmy mile przywitani. Po dwóch godzinach i paru litrach wody mineralnej byłem zapisany na kursy trenerskie. Najpierw miałem zacząć od najniższego szczebla. Miałem się powoli piąć po drabinie sukcesu. Sukcesem miał być tytuł trenera najwyższej klasy.

 

Tamto wydarzenie było przełomowe. Stałem się innym człowiekiem. Bardzo sumiennym, ale i bardzo zmęczonym. Codziennie wieczorem wracałem do domu od razu padając na łóżko. Powoli ściągałem ubranie, szedłem się myć i kładłem się spać. Nazajutrz przecież czekały mnie nowe wyzwania.

Kursy bardzo szybko minęły. Wspominam je bardzo mile. Najczęściej będę wspominał moich mentorów, byli przykładem dla mnie na zajęciach jak i poza nimi. Przygotowali mnie do zawodu bardzo profesjonalnie. Czułem się pewnie przed nowymi wyzwaniami. Szybko zacząłem szukać informacji o wolnych posadach. Po cichu mówiło się o posadzie w AC Milan. Podobno na stanowisko szukali młodego perspektywicznego szkoleniowca. Pomyślałem, że raz się żyje. Napisałem w parę godzin CV. Zebrałem wszystkie potrzebne papiery i wysłałem do klubu.

Po tygodniu wpadł do mojego domu uradowany Martin. Krzyczał jak poparzony. Wbiegł do kuchni, wołał mnie. Byłem w ubikacji. Otworzył drzwi i zaczął coś mówić. Krzyknąłem, że sikam i nie mam czasu na pogawędki. Poprosiłem, żeby wyszedł. Po chwili dotarło do mnie, że mówił coś o zatrudnieniu. Szybko zapiąłem rozporek od spodni, wciągnąłem do łazienki Martina i zacząłem pytać:

 

  • Przyjęli mnie?

  • Tak!

  • Naprawdę, będę trenerem Milanu?

  • Co?! Jakiego Milanu?

  • No składałem papiery. Przyjęli mnie?

  • Nie, przyjęli jakiegoś byłego piłkarza.

  • To co zawracasz mi głowę.

  • Przyjęli Cię do Slovanu Liberec!!

  • Do czego?

  • Mieszkasz tu od długiego czasu, a nie wiesz co to za klub?

  • Coś mi się obiło o uszy.

  • Jeden z najlepszych czeskich klubów. Od razu takie wielkie wyzwanie. Nie cieszysz się?

  • Poczekaj coś mi świta w głowie... To ten Liberec?!

  • TAK!! I jak poprawił się humor?

  • Człowieku, mam ochotę się napić, ale skończyłem z tym jakiś czas temu...

  • Może byś tak uczcił to podpisem na kontrakcie?

  • A tak, jedźmy jak najszybciej.

  • Jedźmy? To twoja praca, jedź sam.

  • Na pewno?

  • Nie... Oczywiście, że tak, wsiadaj w samochód i jedź do siedziby klubu.

  • Jest mały problem, ja nie wiem gdzie to jest.

  • Dobra pojadę z Tobą.

 

Zatrzymaliśmy się przed stadionem. Martin spoglądał na niego z wielką ciekawością, ja w tym czasie wszedłem do środka. Były małe problemy z ochroniarzami. Gdy jednak pokazałem mój dokument tożsamości, wpuścili mnie. Wszedłem do gabinetu. W środku siedział, starszy uśmiechnięty mężczyzna. Ujrzał mnie i od razu zerwał się na równe nogi. Podał mi rękę. Następnie szybko wyciągnął arkusze z dokumentami i wreszcie kontrakt na, którym miałem złożyć podpis. Podziękowaliśmy sobie wzajemnie. Zanim wyszedłem z pomieszczenia, poprosił, abym jeszcze dzisiaj wieczorem odwiedził klub. Nie miałem pojęcia w jakim celu, ale postanowiłem spełnić prośbę. Wybiegłem ze stadionu równie uradowany jak mój przyjaciel. Wsiedliśmy w samochód i odjechaliśmy...

 

 

 

 

 

Dziękuję za dotrwanie do końca. Następny manifest będzie zawierał mniej wątków związanych z życiem prywatnym, będzie o wiele więcej o nowym klubie.

 

 

P.S Pisanie po nocach naprawdę działa :)

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.