Informacje o blogu

Make the change, change the World!

Valencia CF

La Liga Santander

Hiszpania, 2007/2008

Ten manifest użytkownika Mlody_Trener przeczytało już 994 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

 

Dla tych, którzy jeszcze nie przeczytali:

Znaleźć przeznaczenie #1

Znaleźć przeznaczenie #2

Znaleźć przeznaczenie #3

 

Rozdział IV – Teraz Panowie ostro…

 

Do wyjazdu do Brunei zostało pięć dni. Jest to nasze ostatnie i podsumowujące zgrupowanie. Dużo się zmieniło podczas tych wszystkich dni spędzonych w Valencii. Na początku Libia, potem dwa turnieje „Valencia Cup”, a na dniach wyjazd do Kamerunu. W Libii był początek wszystkiego, dopiero, co się przyzwyczaiłem do tego wielkiego klubu. Dobrze zagraliśmy i wygraliśmy dwa spotkania zaplanowane w Libii. Następne dwa turnieje wygraliśmy zdobywając w pierwszym 7 punktów, a w drugim komplet 9-ciu punktów. Ostatnie zgrupowanie w Kamerunie było przełomowe. Ćwiczyliśmy nowe zagrania taktyczne i zagraliśmy całkiem nową „kosmiczną piłkę”. Mecz z Canonem zakończony wynikiem 10:0 odzwierciedla przebieg zgrupowania. Mimo, że były to pierwsze mecze zagrane takim systemem taktycznym, to naprawdę nasi zawodnicy pokazali klasę. Teraz przyjdzie nam się zmierzyć ze słabymi klubami z Brunei, dlatego najlepsi zawodnicy będą mało grali.

Następnego dnia, by odstresować się od tego smutnego zdarzenia, jakim było dostanie się do największej gazety w Hiszpanii mojej listy życzeń załatwiłem parę spraw związanych z pamiątkami i biletami na mecze ligowe. Postanowiłem, że zmniejszę ceny biletów na mecze ligowe o 10%. Przyciągnie to na pewno więcej osób, a na tym najbardziej mi zależy.

 

Po załatwieniu tych wszystkich formalności udałem się do biura i przyjrzałem się jeszcze raz zawodnikowi, który przykuł moją uwagę, gdy razem z Vilasem Boasem byliśmy oglądać graczy w Meksyku. Mówię tutaj o Lenilsonie, który jest 26-letnim Brazylijczykiem grającym w Meksykańskim Jaguares. Jest on ofensywnym pomocnikiem. Może grać na lewej stronie oraz w środkowej części boiska. Zaciekawił mnie jego instynkt napastnika. Jest silny, ma świetne wykończenie i potrafi uderzyć z zawrotną siła. Jest też dobry technicznie. Ma świetny drybling i kapitalne dośrodkowania, co pozwala mu być jednym z najlepszych bocznych pomocników w Meksyku. Boję się trochę jedynie o szybkość i przyspieszenie, którego Lenilson nie ma. Dobrze się ustawia i świetnie gra bez piłki. Mimo, że jest wysokim i masywnym zawodnikiem to ma dobrą sprawność. Cechuje go też niesamowita wytrzymałość. Myślę, że w lato przejdzie do mojego zespołu. Może nawet już w styczniu lub lutym.

 

Po dwóch dniach, w których dominowały oszałamiająco ciężkie treningi, wyjechaliśmy do ciepłego Brunei, które położone jest niedaleko Malezji i Indonezji. Najpierw Indera później Wijaya.

 

Z Inderą wystawiliśmy mieszaninę graczy, którzy grali ciągle, i którzy nie grali prawie wcale. Graliśmy przy 33. stopniowym upale. To tego było sucho i kompletnie bezwietrznie. Nasz skład wyglądał tak:

 

Canizares – Alexis, Del Horno, Moretti, Marchena – Joaquin, Mata, Buonanotte, Albelda – Rivaldo, Morientes

 

Tak jak się spodziewałem, już od początku przycisnęliśmy rywali. Parę groźnych strzałów oddanych na bramkę strzeżoną przez Abdullaha nie znalazły drogi do siatki. Dopiero w 10. minucie meczu do bramki trafił Albelda, który coraz bardziej przekonuje mnie do swoich umiejętności. Cały czas trwał napór na bramkę Abdullaha. Mimo, że dochodziliśmy spokojnie do bramki przeciwnika i z minuty na minutę składaliśmy kolejno coraz lepsze akcje, to i tak nie mogliśmy wpakować piłki do siatki. Wtedy obudził się Morientes, który strzałem z „bani” trafił w 30. minucie do siatki graczy z Brunei. Już w następnej akcji, dwie minuty później było 2:0. Autorem bramki został Joaquin, który ostatnio nie mógł się pozbierać po tym jak „zerwał” ze swoją dziewczyną, z którą był 2 lata. Następna bramka padło osiem minut później. Bramkę strzelił kolejnie Morientes, dla którego była to trzynasta bramka w towarzyskich meczach. Do końca meczu wynik się nie zmienił i mogliśmy być zadowoleni z pewnego zwycięstwa.

Następny mecz zagraliśmy z Wijayą. Skład był prawie taki sam, lecz w meczu zamiast Maty wystąpił 22-letni Bellavis, który na co dzień wyróżnia się dobrym graniem w rezerwach Valencii.

 

Canizares – Alexis, Del Horno, Moretti, Marchena – Joaquin, Bellavis, Buonanotte, Albelda – Rivaldo, Morientes

 

Niespodziewanie mecz był dość wyrównany z niewielką naszą przewagą. Około 25. minuty wszystko zaczęło się zmieniać i w 32. minucie na 1:0 strzelił… Bellavis. Kapitalnie ułożył się ten mecz dla debiutującego w pierwszym składzie zawodnika. Do przerwy wynik się nie zmienił, lecz mieliśmy ogromną przewagę. Siedem minut po przerwie do bramki przeciwników trafił Morientes. Mimo tego, że w słupek trafił Joaquin, a w 78. minucie minimalnie obok bramki strzelał Buonanotte wynik się już nie zmienił i w ostatnim meczu sezonu przygotowawczego wygraliśmy z Wijayą 2:0.

Czas na podsumowanie sezonu przygotowawczego:

Swój pierwszy mecz zagraliśmy na zgrupowaniu w Libii. Pierwszy mecz wygrany aż 8:0 z Al-Ittihad po dobrej grze naszego zespołu. Drugi mecz z Al-Achdar był równie łatwy i wygraliśmy go 4:0. Następne sześć meczy graliśmy w ramach turniejów, które zostały rozegrane „u nas”. Pierwszy mecz zremisowaliśmy 0:0 z bardzo silnym Bayernem Monachium. W następnym meczu wygraliśmy z juniorami 5:0. Ograliśmy też gładko Fenerbahce Stambuł aż 3:0. W drugim turnieju wygraliśmy z Porto 3:2 po bardzo dobrym meczu. Rozgromiliśmy też w następnym meczu naszych juniorów aż 12:0. Ośmioma bramkami popisał się David Villa. W ostatnim meczu tego turnieju graliśmy z Dynamem Kijów, który ograliśmy 4:3. Na następnym zgrupowaniu w Kamerunie zastosowaliśmy przełomową taktykę. Chciałem stworzyć coś nowego i udało się. Po wygranych nad Coton Sport 6:0, nad Oryxem Douala 3:0, nad Unionem 4:1 i nad Canonem aż 10:0 byłem zadowolony z postępów, jakie uczynili gracze przez te dziewięć dni spędzonych na zgrupowaniu. Ostatnie dwa mecze zagraliśmy przeciwko graczom z Brunei. Pierwszy mecz wygrany 4:0 z Inderą, a 2:0 z Wijayą. Ogólnie sezon przygotowawczy zaliczam do udanych.

 

Zostało tylko pięć dni do pierwszego meczu w lidze. Zagramy na wyjeździe z Almerią, która będzie po cichu liczyć na ukradnięcie mi punktów. Ciężko ćwiczyliśmy przed tym meczem. Głównie treningi opierały się na rozprowadzaniu piłki w środkowej części boiska oraz na wykonywaniu stałych fragmentów gry, z których mam nadzieje skorzystamy.

Na wywiad namówił mnie dziennikarz Soccer-Sport:

- Witam, mogę Pana poprosić o odpowiedzenie na parę pytań?

- Oczywiście, że mogę.

- Jak Pan ocenia formę na dwa dni przed meczem na wyjeździe z Almerią

- Dobrze, myślę, że spokojnie możemy myśleć o zdobyciu trzech punktów. Pamiętajmy, że Almeria to nie jest pretendent do zdobycia tytułu mistrza Hiszpanii.

- Tak, oczywiście, jednak bukmacherzy niechętnie stawiają na Pana drużynę. Są nieprzekonani do Pańskich umiejętności i stawiają, że nie będzie Pan się liczył w Primera Division.

- Trudno. Mam nadzieję, że rozpieprzymy tą Almerię i Osasune, z którą gramy u siebie i pokażemy tym wieśniakom kto będzie się liczył do zwycięstwa.

- Widzę, że nie jest Pan jakimś „człowiekiem spokoju”.

- Nie, nie jestem. Gdy muszę to jestem spokojny, ale z natury jestem porywczy.

- Jakie są Pana cele na ten sezon. Zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, przynajmniej z baraży, dojść do finału Copa Del Rey i zakwalifikować się do 1/8 finału pucharu UEFA.

- Brzmi nieźle, ale czy w pierwszym sezonie profesjonalnej kariery trenerskiej podoła Pan swoim wyzwaniom. Nie postawił sobie Pan za wysoko poprzeczki?

- Jak mówi mój kolega „ Trzeba sobie stawiać jak największe poprzeczki. „ Myślę, że z tym składem możemy o to powalczyć. Na pewno będziemy walczyć do ostatniego tchu o to, by zmieść z powierzchni Ziemi wszystkie kluby, które wejdą nam w drogę do tytułów.

- Czy ta lista, którą Pański przedstawiciel oddał w ręce gazety jest prawdziwa?

- Mój przedstawiciel… Jak to? Yyy… oczywiście, że był to tylko taki chwyt.

- Dobrze w takim razie do widzenia i życzę powodzenia

- Do widzenia

 

To on dał tą listę…, po co ja go wplątywałem w sprawy klubu. Trudno, uczymy się na błędach. Teraz pakować się i jedziemy do Almerii.

 

Canizares – Miguel, Del Horno, Moretti, Albiol – Joaquin, Silva, Buonanotte, Fernandes – Morientes, Villa

 

Ten mecz był dla mnie najważniejszy w życiu. Zawodnicy trochę mniej się denerwowali, ale też widziałem niepewność w oczach. Musiałem od początku trochę najechać na nich, by poczuli się pewni.

-, Dlaczego siedzicie tak cicho, dlaczego tacy zmartwieni? Chyba nie boicie się jakiejś słabej Almerii. Rozniesiemy ich w pył. Graliśmy z Bayernem, z Porto, z Dynamem i żadnego meczu nie przegraliśmy, a wy się boicie zasranej Almerii. No nie żartujcie sobie ze mnie. Chłopaki są do bicia, a nie do bania się ich. Teraz trochę wskazówek. Uważajcie tam z tyłu na Negredo. Trochę wysuńcie się do przodu, oni są wolni i dobrze grają głową. Pamiętajcie Joaquin i Silva o nadbiegających do dośrodkowania obrońcach. Musicie jak najszybciej do nich dojść, by nie oddali dośrodkowania. Z przodu zamieszajcie się trochę rywalami, to są drewna. Nie połapią się z wami. Teraz Panowie ostro…!!!

Nie myślałem, że od początku moi zawodnicy ruszą na bramkę przeciwnika z takim impetem. Chyba chcieli mi pokazać, że naprawdę są świetni. Po prostu graliśmy tak jak im tłumaczyłem od zgrupowania w Kamerunie. Grali efektownie i długo utrzymywali się przy piłce. W 10. minucie meczu pięknym rajdem popisał się Silva, lecz nie znalazł drogi do bramki. Jednak przy drugim jego rajdzie nie popełnił żadnego błędu. Dostał piłkę od Del Horno w połowie boiska, „pofrunął” z piłką do pola karnego i po pięknym dośrodkowaniu David Villa strzela pierwszą bramkę w lidze za mojej kadencji. Krzyczałem, skakałem, a później obejrzałem moje wybryki w Łapu-Capu. Już trzy minuty później piękną piłkę od Buonanotte wykorzystał Joaquin, który powiedział, że czuje się coraz lepiej. Przeważaliśmy w każdym calu i jeszcze przed przerwą na 3:0 podwyższył Buonanotte. Już powoli schodziłem do szatni na pogawędkę z moimi pupilami, a tu wspaniałym cwaniactwem popisał się jeszcze raz młody Argentyńczyk, który znalazł się kapitalnie w polu karnym. Do przerwy 4:0. Trochę więcej niż w kultowym filmie z lat 70-tych. Po przerwie nie zabrakło bramek i już pięć minut po przerwie gola z rzutu karnego strzelił David Villa. Goście honorowego gola strzelili za sprawą prawego obrońcy Hektora dopiero w 86. minucie. Taki debiut sobie marzyłem.

Po meczu pomyślałem sobie, co to będzie, jeżeli za rok wszyscy wypożyczeni zawodnicy wrócą do klubu. Będziemy mieli przepych, jakiego żaden klub na świecie nie ma:

 

Bramkarze:

- Canizares

- Ojeda

- Janukiewicz ( Z.W )

- Butelle ( Z.S )

Obrońcy:

- Alexis

- Moretti

- Miguel

- Del Horno

- Curro Torres ( Z.S)

- Marchena

- Maduro

- Raul Albiol

Pomocnicy:

- Svensson ( Z.W )

- Albelda ( Z.S. )

- Silva

- Benega

- Joaquin

- Rivaldo ( Z.S )

- Mata

- Buonanotte

- Estoyanoff ( Z.S )

- Fernandes

- Edu ( Z.S lub Z.W )

- Miguel Ramos ( Z.W )

- Angulo

- Vicente ( Z.S )

- Baraja ( Z.S )

- Sunny

- Viana ( Z.S )

- Hernandez ( Z.S )

- Nacho Gonzales

Napastnicy:

- Saivet ( Z.W )

- Villa

- Morientes

- Ailton ( Z.S )

- Lewandowski

 

# Z.S – najprawdopodobniej zostanie sprzedany

# Z.W – najprawdopodobniej zostanie wypożyczony

 

Zrobię trochę reformę w składzie, ale to jest potrzebne, by każdy mógł być doceniony. Nie może ciągle być wypożyczany zawodnik, który w innej lidze w trochę słabszym zespole byłby kluczowym graczem. Dlatego będę się starał nie tylko jak najwięcej zarobić na tych zawodnikach i przyjmować wszystkie oferty, ale będę wybierał te ligi i kluby, w których zawodnik będzie czuł się jak najlepiej. Dowiedziałem się też, że naszym rywalem w drodze po fazę grupową Pucharu UEFA będzie Crvena Zvezda Belgrad. Myślę, że nie jest to klub, z którym będziemy mieli wielkie problemy, ale nie należy ich lekceważyć.

Czekał nas mecz z Osasuną, jedną z najbardziej nieobliczalnych drużyn Primera Division. Na mecz wyszliśmy w takim składzie:

 

Canizares – Miguel, Del Horno, Moretti, Albiol – Joaquin, Silva, Buonanotte, Fernandes – Morientes, Villa

 

Przed meczem powiedziałem im takie słowa:

- Słuchajcie teraz uważnie. To jest nieobliczalna drużyna, z którą zawszę trzeba się liczyć. Musimy się w pełni skoncentrować, by już w pierwszym meczu u siebie nie dać plamy. Trzeba zagrać tak jak to robimy na treningach. Gramy swoje, konsekwentnie od pierwszej minuty nie zwracając uwagi na to jak poczynają sobie rywale. Nakładamy swoje tempo od razu po rozpoczęciu gry i trzymamy je ciągle. Dużo gramy piłka, niech się pomęczą i wtedy jedziemy ostro. Fernandes, wykorzystuj silne strzały na bramkę. Ty Buonanotte natomiast musisz się przedzierać tak jak to lubisz i graj dla publiczności, ośmieszaj ich. Przecież to ćwiczyłem na treningach. Boczni się natomiast urywają i wchodzą jako następni napastnicy. Obrona ostro i nie wpuszczać ich w pole karne, bo poza nim oni są bezużyteczni. To jazda teraz!!!

 

Wzięli sobie te słowa do serca, bo już w drugiej akcji zespołowej zdobyliśmy bramkę. Tak jak kazałem, Fernandes wykorzystał swój atomowy strzał i postał piękną „lagę” pod poprzeczkę. Bramkarz Osasuny Pampeluny nie miał szans. Już sześć minut później sam na sam z bramkarzem wykorzystał David Villa, który tym samym strzelił swojego trzeciego gola w drugim meczu. Tylko trzy minuty cieszyliśmy się z dwubramkowego prowadzenia. W 9. minucie do bramki Osasuny trafił Morientes. Ciągle stwarzaliśmy sobie sytuacje do strzelenia bramek. Graliśmy z nimi jak z 3-ligowym zespołem w pucharze Hiszpanii. Następnie w 28. minucie strzałem z szesnastu metrów popisał się David Villa. Po czterdziestu pięciu minutach na tablicy widniał wynik 4:0. Już dwie minuty po przerwie na 5:0 podwyższył Silva. Takim też wynikiem zakończył się cały mecz, a my zostaliśmy z oklaskami pożegnani.

Jestem zadowolony z tego, że prawie każdy z wypożyczonych graczy gra regularnie w swoich klubach. Cieszy mnie szczególnie postawa dwóch zawodników, Sunny’ego i Butelle, którzy zbierają dobre oceny grając w naprawdę słabych klubach. Do listy życzeń dołączyło czterech zawodników:

- Bojinov

- Modelski

- Richards

- Sarmiento

 

W następnym meczu mierzyłem się z Mallorca. Nie lubię gry tego zespołu, więc będę się starał jak najlepiej przygotować zespół do gry z tym przeciwnikiem. Skład na mecz wyglądał następująco:

 

Canizares – Miguel, Moretti, Marchena, Albiol – Joaquin, Silva, Buonanotte, Fernandes – Villa, Morientes

 

Na początek powiedziałem następujące słowa:

- Musimy dzisiaj pokazać, że to nie był przypadek, że rozgromiliśmy te dwa zespoły. Trzeba zagrać stanowczo. Do przodu od początku. Jedziemy z nimi. Krótkie krycie i szybkie kontry z użyciem szybkiego Silvy i Joaquina, zrozumiano?

- Tak kufa, jusz nie piełdoł tag – odpowiedział Bakero, który najwyraźniej chciał się pochwalić nowo poznanym językiem polskim.

- To jedziemy

 

To pojechaliśmy, 6. minuta i pierwsza bramka z rzutu rożnego wrzuca… Silva na główkę Albiol i mamy 1:0. Niestety już trzy dni później było 1:1 po bramce Aduriza, który w dziwny sposób zaskoczył słabym „pierdnięciem” naszego dobrego bramkarza. Przeważała drużyna gospodarzy i to ona wyszła na prowadzenie w 36. minucie gry za sprawą szybkiego Webo, który pokazał, że spokojnie mógłby biegać „na setkę”. W przerwie trochę ich „opieprzyłem” i zaczęli lepiej grać. W 57. minucie bliski strzelenia bramki był Villa, lecz minimalnie przestrzelił. W 80.minucie czerwoną kartkę dostał zawodnik gospodarzy Corrales. Wykorzystaliśmy to już 3 minuty później po bramce Edu. Mecz skończył się wynikiem 2:2. Nie jestem jednak zadowolony ze stylu i z wyniku naszego zespołu. Zagraliśmy najprościej w świecie mówiąc, słabo!

Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wiedziałem, że muszę się zabrać za ostre treningi z drużyną przed meczami z Crveną, Villareal i Getafe, bo te rozegramy w przeciągu 6 dni. Wzięliśmy się ostro do roboty. Wszyscy w sztabie mi pomagaliby tylko te trzy mecze bardzo dobrze zagrać, bo po nich mamy 4 dni przerwy i mecz ze słabym w tym roku Deportivo. Muszę pochwalić sztab, który przyzwyczaił się do mnie i już widzę efekty. Co dzień raporty o formie bramkarzy dawał mi legenda brakarstwa Ochotorena, za przygotowanie techniczne odpowiadał Villagrasa, który codziennie od rana do wieczora sumiennie pracował przy klubie. O stanie zdrowia poszczególnych graczy informował mnie De Los Santos. Natomiast Fuertes, Vilas Boas i Bossio przynosili mi wciąż informacje na temat taktyk i przygotowania klubów, z którymi gramy oraz graczy, którzy mogą nam przeszkodzić w wygraniu meczów. Wszyscy pracowali jak nigdy, piłkarze zresztą też. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i wreszcie doczekałem się tego:

- Lipski proszę za mną – powiedział zawsze nieuśmiechnięty prezes

- Już idę

- Siadaj. Muszę Ci powiedzieć… - wybrnie mu to z ust, czy nie? – przepraszam.

- O mój boże… - pomyślałem

- Przepraszam, że nie życzyłem Ci dobrze, ale teraz widzę jak się starasz, jak do tego wszystkiego podchodzisz. Jesteś naprawdę bardzo dobrym trenerem. Wykonujesz jak na razie kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że powiedzie się twoja akcja z rygorystycznym treningiem. Musimy wygrać te trzy mecze, a potem dostać się do następnej rundy Pucharu UEFA.

- Dziękuje, że zmienił Pan zdanie co do mnie. Jest mi niezmiernie miło, że w końcu dogadaliśmy się. W takim razie zabieram się do pracy

- Dawid poczekaj. Mam dla Ciebie dobrą nowinę. Udało mi się dodać jeden obiekt do nowego Nuevo Mestalla. Od 01.07.09r. będziemy mieli jedyną taką na świecie halę sportową nowej generacji, z dwoma boiskami halowymi i trzema boiskami do streetballu.


Tak marzyłeś o tej hali i w końcu udało mi się to uzgodnić. Mam nadzieje, że się cieszysz.

- Cieszę się? Tego się nie da opisać, coś niesamowitego – uścisnąłem mu dłoń z zadowolenia, podziękowałem i wyszedłem.

 

Ależ dobra nowina, tego za żadne skarby bym się nie spodziewał. Najpierw piłkarze, niedawno sztab, a teraz prezes przekonał się, że jestem na właściwym miejscu. Muszę iść spać, bo czuję, że to tylko sen.

 

Nadszedł pierwszy mecz w pucharach. Mecz z Crveną Zvezda w rundzie kwalifikacyjnej do Pucharu UEFA. Na mecz wystawiłem taki skład:

 

Canizares – Miguel, Moretti, Marchena, Albiol – Joaquin, Silva, Mata, Edu – Lewandowski, Villa

 

Kilka słów przed meczem i zaczynamy pierwsze spotkanie Valencii w rozgrywkach Pucharu UEFA:

- Pamiętajcie cały czas o tym Edgarze. Jest wysoki i musimy zastosować pressing. To jest słaby technicznie piłkarz. Przycisnąć go z tyłu i nawet nie pozna linii pola karnego. Dzisiaj Miguel i Moretti bardziej z przodu. Schodzicie do środka i rozgrywacie piłkę z Silvą i Edu. Villa, mówiłeś, że lubisz schodzić do prawej strony. Dzisiaj możesz to pokazać. Ściągasz na siebie grę, musisz wykorzystać szybkość i technikę. Podajesz do boków lub cofasz do środka i wtedy wbiegamy w pole karne, a Edu zostaje przy polu karnym na dobitkę. To tyle, teraz pokazać klasę na wyjeździe. Macie tak zagrać, żeby Ci kibice z Crveny wygwizdały swoich zawodników. Jazda!!!

 

Mecz na początku był bardzo wyrównany. Żaden zespół nie potrafił zagrozić bramce swojego rywala, lecz z minuty na minutę to my składaliśmy coraz to lepsze akcje. W 27. minucie „rozklepaliśmy” obronę rywali i prostopadłe podanie od Edu wykorzystał grający na prawej pomocy, hiszpański zawodnik Joaquin. Mimo przewagi, właśnie z takim wynikiem zeszliśmy z boiska na przerwę. Powiedziałem kilka słów do moich podopiecznych:

- Słuchajcie, trochę żywiej grajcie. Stoicie tylko, a oprócz dwóch, no może trzech akcji, nie zagroziliście ich bramce. Teraz trzeba od pierwszej minuty przycisnąć. Pamiętajcie także o obronie. Musimy jeszcze coś strzelić.

Moi piłkarze wyszli na mecz bardzo pewni siebie, ale skoncentrowani i już dwie minuty po gwizdku bramkę strzelił 19-letni Mata, który coraz bardziej mimo swojego młodego wieku jest wyróżniającą się postacią w klubie. Chwilę przystanęliśmy i nic nie szło. Wtedy właśnie potrzebne jest to coś, to coś, co dał mojemu zespołowi Edu, który strzałem z trzydziestu metrów strzelił bramkę na 3:0. Niestety pięć minut później było 3:1 za sprawą jedynego groźnego dzisiaj, Edgara. Nie było się jednak, czym martwić powiem na piłkarzach z Serbii odegrał się, Silva, który pięknym rajdem podkreślił swoją nienaganną technikę. Do końca meczu mało się działo i wygraliśmy bez trudu z Crveną. Tak jak się spodziewałem po meczu, kibice drużyny gospodarzy podziękowali piłkarzom gromkimi… gwizdami. Tak, więc plan został w stu procentach wykonany. Wyjeżdżamy z Serbii zadowoleni.

Musieliśmy się strasznie spieszyć, ponieważ już za trzy dni graliśmy już z Villareal, który jest rywalem Valencii od wielu lat. Kibice oczekiwali od nas tylko jednego oczywiście. Zwycięstwo nad rywalami uskrzydliłoby zawodników, a mi dodałoby plusa u kibiców. W międzyczasie przyszedł do nas 20-letni Hector z 3-ligowej Damii. Nie będzie to wzmocnienie dla pierwszego składu, ale widzę w nim dobrego zawodnika, jak na tamtą klasę rozgrywkową. Będzie na pewno wypożyczany.

 

Mecz z Villareal to tak naprawdę pierwszy sprawdzian z klubem, który walczy przynajmniej o czołówkę. Skład na mecz wyglądał tak:

 

Canizares – Miguel, Moretti, Marchena, Albiol – Joaquin, Silva, Mata, Edu –Morientes, Villa

 

Początkowo mecz był nudny. Zespoły grały bardzo zachowawczo i starały się czekać na błąd rywala. Od około piętnastej minuty zaczęła się walka na boisku. Dużo sytuacji podbramkowy i strzałów z dystansu. Jeden z tych strzałów znalazł drogę do siatki… Villareal. Bramkę z dwudziestu metrów strzelił David Villa, który umacnia się na pierwszej pozycji w strzelonych bramkach. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa meczu. Zawodnikom powiedziałem, że grają dobrze, a teraz musimy trochę przystopować. Jednak musimy zagrać od własnej połowy pressingiem, ostro też musimy odbierać piłkę. Niestety złe słowa powiedziałem do swoich zawodników. Już trzy minuty po gwizdku z rzutu karnego po faulu Morettiego strzelił Nihat. Jednak było coraz gorzej, oni doprowadzali do sytuacji podbramkowych i Miguel nie wytrzymał tempa podcinając Nihata w polu karnym. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i pokonał po raz drugi Canizaresa. Jednak już cztery minuty później strzeliliśmy gola na 2:2, autorem bramki został niezawodny David Villa. Gdy już szykowałem się do remisu, Bóg zesłał kosmiczną moc na moich piłkarzy. Najpierw w dziewięćdziesiątej minucie faulowany w polu karnym był Silva, a jedenastkę wykorzystał Villa. Kilka sekund później czwartą bramkę już strzelił David Villa. Myślałem, że już nic się nie wydarzy, ale się myliłem. Ailton, który wszedł na boisko w sześćdziesiątej minucie, zastępując Morientesa, dostał piłkę w okolicach środka boiska, przebiegł parę metrów i lobem strzelił bramkę z czterdziestu metrów. Niesamowita bramka, coś wspaniałego. To będzie bramka roku!

Po meczu na krótki wywiad namówił mnie dziennikarz nowej gazety zajmującej się tylko i wyłącznie poczynaniami mojego zespołu, „Gazetta de Valencia C.F”

 

- Witam Pana – odpowiedział młody dziennikarz

- Witam

- Piękna końcówka w wykonaniu Pańskiego zespołu. Wyglądało to jakby naprawdę ktoś zesłał na nich jakąś nieziemską moc.

- Tal, na pewno tak to wyglądało. Szczególnie zachwyciła mnie bramka Ailtona. Coś nieprawdopodobnego.

- Dwa pierwsze mecze wygrane przez Pana zespół. Jeszcze teraz Getafe, a później przeciętne w tym roku Deportivo. Wszyscy trzymamy za Pana drużynę kciuki. Jak drużyna przygotowuje się do takich ważnych okresów?

- Dużo pracujemy na treningach. Treningi są długie, ale nie rygorystyczne. Wtedy piłkarze skupiają się cały dzień na piłce i nie myślą o innych sprawach.

- Ostatnio w kapitalnej formie jest Villa. Co Pan zrobił z tym piłkarzem, w zeszłym roku był on wyróżniającym się piłkarzem, ale nie aż tak.

- Po prostu przypasowała mu taktyka wymyślona przeze mnie. Jest on teraz w szczytowej formie technicznej i fizycznej. Ma też odpowiedni wiek do tego, by osiągnąć największe sukcesy.

- Dziękuje za wywiad i życzymy z całego serca zwycięstw.

- Dziękuje

 

Klub wyciąga się coraz bardziej po nieudanym okresie. Stan konta podwyższył się aż do 18mlnE. Nie przegraliśmy też na razie żadnego meczu w lidze, a kibice są zadowoleni z gry zawodników. Piłkarze wierzą we mnie i już teraz nic nie staje na przeszkodzie, by wspinać się w górę po drabince sławy.

Jeszcze dwa dni do meczu ze średnim rywalem, Getafe. Drużyna prowadzone przez Victora Munoza zajmuje aktualnie 14 miejsce w tabeli Primera Division.

 

- Dzień dobry. Moje nazwisko Rodrigaooz. Czy mógłbym poprowadzić z Panem wywiad na temat następnych dwóch bardzo arcyważnych meczów z Getafe i Deportivo La Coruna?

- Oczywiście.

- Jak Pan ocenia grę Valencii. Czy jest ona w stanie wygrać z dwoma rywalami, którzy nie są w gronie spadkowiczów.

- Oczywiście. Aktualnie jesteśmy w takiej formie, że rozniesiemy te dwie drużyny w pył. Nie ma aktualnie na nas mocnych. Zdobędziemy w tych dwóch meczach komplet punktów. Obiecuje to Panu i wszystkim kibicom Valencii.

- Dlaczego jest Pan taki pewny tych zwycięstw?

- Wiem, że moja drużyna jest aktualnie na wyżynach swoich umiejętności. Jeżeli teraz tego nie wykorzystamy to będzie ciężko walczyć o tytuł.

- Dziękuje za wywiad.

- Również dziękuje.

 

Moi zawodnicy na treningach i grach kontrolnych grali jak nigdy. Wszystko im wychodziło. Składaliśmy piękne akcje i teraz musi to przynieść korzyść.

Na mecz z Getafe wyszliśmy w takim składzie:

 

Canizares – Miguel, Moretti, Marchena, Albiol – Miguel Ramos, Silva, Mata, Edu –Morientes, Villa

 

Wszystko na swoją korzyść rozstrzygnęliśmy już w pierwszych dwudziestu sześciu minutach gry. W siedemnastej minucie bramkę z główki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Silvy strzelił Albiol. W dwudziestej drugiej minucie meczu bramkę na 2:0 strzelił niezawodny Villa. I ten niezawodny zawodnik podwyższył wynik na 3:0 już cztery minuty po swej pierwszej bramce. Wtedy już wiedziałem, że wygramy ten mecz. Niestety dwie minuty później Del Moral strzelił bramkę na 3:1. Jeszcze pięć minut przed przerwą Miguel ładnym strzałem podwyższył prowadzenie mojej drużyny. Do przerwy było aż 4:1. Po przerwie niewiele się zmieniło. Drugą bramkę dla Getafe, w pięćdziesiątej pierwszej minucie strzelił Uche. Do końca meczu przeważaliśmy i nie daliśmy sobie strzelić żadnej bramki. Jeden z dwóch meczów wygrany.

Następny mecz graliśmy z Deportivo, które mimo tego, że nie są wielkimi faworytami w rozgrywkach zajmują dobre miejsce. Skład na ten mecz wyglądał następująco:

 

Canizares – Miguel, Moretti, Marchena, Albiol – Joaquin, Silva, Mata, Edu –Morientes, Villa

 

Pierwsza akcja naszego zespołu została przeprowadzona już w pierwszej minucie gry. Piękne wyprowadziliśmy w pole zawodników z pomocy, prostopadłym podaniem do Maty popisał się Silva, a młody, 19-letni zawodnik strzelił bramkę na 1:0. W następnych minutach aż do końca pierwszej połowy wiało nudą. Nikomu nie udało się nawet zagrozić bramce przeciwnika. Trochę porozmawiałem z piłkarzami w przerwie:

- Panowie, jeżeli tak prześpimy drugą połowę to strzelą nam bramkę. Musimy przynajmniej na 2:0 podwyższyć. Miguel i Moretti, macie się bardziej angażować w grę ofensywną. Nie poznaje Was dzisiaj. Dobra jazda i teraz rozpykać ich mi.

Moi chłopacy bardzo dobrze pracują, gdy się na nich pokrzyczy. Pokazali to też teraz. Trzynaście minuty po zmianie stron na 2:0 podwyższył Raul Albiol, który jest najskuteczniejszym obrońcą w Primera Division. To nie koniec bramek, bowiem Morientes pięć minut pod zdobyciu bramki przez Albiol podwyższa nasze prowadzenie. Do końca wynik się nie zmienił, a my cieszyliśmy się z następnego zwycięstwa.

Następny mecz to spotkanie z Crveną Zvezdą u siebie. Kibice liczyli przynajmniej na taki wynik, jaki był w Serbii. Na mecz wyszliśmy w takim składzie:

 

Canizares – Miguel, Moretti, Marchena, Albiol – Joaquin, Silva, Mata, Edu –Morientes, Villa

 

Mecz zaczęliśmy potężnym strzałem Edu, który znalazł drogę do siatki. Kapitalny strzał już w trzeciej minucie meczu. Na następną bramkę kibice czekali tylko sześć minut. Bramkę strzelił Morientes. W następnych minutach trochę przystopowaliśmy, lecz mieliśmy jeszcze jedną szansę na bramkę. Z rzutu wolnego w słupek trafił Silva. Wynikiem 2:0 skończyła się pierwsza połowa meczu. W drugiej, ciągły napór na bramkę przeciwnika. I w końcu w sześćdziesiątej szóstej minucie meczu bramkę strzelił kapitalny David Villa. Dwadzieścia minut później na pożegnanie Crveny z Pucharem UEFA, bramkę strzelił Albiol. Z zadowoleniem skończyliśmy ten mecz. Zatem wszystko zostało wykonane.

Po meczu do swojego gabinetu poprosił mnie sam prezes

- Witam, sekretarka mówiła, że czeka Pan na mnie.

- Tak. Muszę Ci pogratulować wspaniałych meczów. Cóż to były za spotkania. Jak pięknie wymienialiśmy podania i jak pięknie wygrywaliśmy. Naprawdę muszę Ci przyznać, że jesteś kapitalnym trenerem

- Niech Pan nie przesadza. Zrobiłem swoje. Chłopacy wznieśli się na wyżyny, ja tylko pomogłem im to wykorzystać.

- Ważne w jaki sposób pomogłeś im to wykorzystać. Dodatkowo stan konta powiększyłeś. Teraz widać jak nasz klub z dnia na dzień rośnie w siłę. To przynajmniej w osiemdziesięciu procentach twoja zasługa.

- Dziękuje. Teraz trzeba się modlić o dobrą grupę dla naszych zawodników. Teraz jednak jesteśmy trochę zmęczeni i nie wiem czy wytrzymamy w tym meczu z Recreativo.

- Spokojnie, niech się Pan nie martwi. Na pewno podoła Pan wyzwaniu i coś ugramy. Ważne, że mamy już zapewniony start w Pucharze UEFA, a w lidze wiedzie się bardzo dobrze. Dobrze, teraz już na Ciebie czas. Muszę jeszcze w samotności coś załatwić. Cześć!

- Do widzenia.

 

Kapitalnie, kapitalnie i jeszcze raz kapitalnie. Wszystko ostatnio wychodzi. Teraz tylko nie skompromitować się przed Recreativo. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale musimy podołać. Potem mamy dwa tygodnie przerwy.

 

Następnego dnia dowiedziałem się z kim zagramy w grupie. Nasza grupa wygląda następująco:

- Dnipro

- Rennes

- Feyenoord

- Everton

- Valencia

Media zakładają, że moja drużyna i Everton będą walczyć o pierwsze miejsce. Myślę, że triumf w grupie jest na wyciągnięcie ręki. Everton może nam sprawić kłopoty, bowiem w lidze angielskiej spisuje się rewelacyjnie.

Mecz z Recreativo miał skończyć ciężki okres w mojej drużynie. Gramy już pięć spotkań, co trzy dni każdy. Po tym meczu będziemy mieli dwa tygodnie przerwy. Skład na ten mecz wyglądał następująco:

 

Canizares – Miguel, Moretti, Marchena, Albiol – Joaquin, Silva, Mata, Edu –Morientes, Villa

 

Już w pierwszej minucie czarny scenariusz… dla Recreativo. W pierwszej akcji meczu bramkę strzela Joaquin. Już dwadzieścia minut później było 2:0. Bramkę dla Valencii strzelił David Villa. Niestety pogrążyło nas pięć minut. W dwudziestej siódmej minucie meczu do bramki strzeżonej przez Canizaresa, piłkę wpakował Javi Guerrero. W trzydziestej drugiej minucie bramkę dla gospodarzy strzelił Ruben i do przerwy było 2:2. Mimo uwag przekazanych w przerwie wynik już się nie zmienił i zremisowaliśmy 2:2 z drużyną Recreativo Huelva.

Podsumowanie lig na dzień 08.09.07r.

 

Hiszpania Primera Divison:

- Tabela

- Statystyki graczy

Hiszpania Liga Adelante:

- Tabela

- Statystyki graczy

Polska Ekstraklasa:

- Tabela

- Statystyki zawodników

Polska Pierwsza Liga:

- Tabela

- Statystyki graczy

Belgijska Jupiler League:

- Tabela

Rosyjska Ekstraklasa:

- Tabela

Brazylijska Serie A:

- Tabela

- Statystyki graczy

Brazylijska Serie B:

- Tabela

- Statystyki graczy

Szwedzka Allsvenskan:

- Tabela

Włoska Serie A:

- Tabela

- Statystyki graczy

Włoska Serie B:

- Tabela

- Statystyki graczy

Angielska Premier League:

- Tabela

-

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

SONDA

Który mój manifest podobał Ci się najbardziej?

Zagłosuj

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.