Dziś rano dotarła do nas wiadomość o śmierci kolejnego utalentowanego hiszpańskiego piłkarza - Daniego Jarque z Espanyolu Barcelona. Niestety, ale jest to kolejny piłkarz, który umiera na zawał serca. Wcześniej podobny przypadek stwierdzono u Antonio Puerty, a wcale nie tak dawno także u Rubena De la Reda, któremu na szczęście nic się nie stało, ponieważ w porę zrezygnował.

Jarque jeszcze sześć dni temu uczestniczył w towarzyskim spotkaniu z Liverpoolem na nowo otwartym stadionie Espanyolu. Jakby tego było mało, piłkarz ten przejął opaskę kapitana po Raulowi Tamudo, co oznacza, że nie był osobą w jakiś sposób niedocenianą w swoim klubie. Był jedną z kluczowych postaci katalońskiej ekipy.

Sam, jako kibic Atletico dobrze będę wspominał tego piłkarza. Był zdolnym piłkarzem, ostoją defensywy Espanyolu, odpowiednikiem na Carlesa Puyola z FC Barcelony. Wcale też nie tak dawno Atletico było zainteresowane sprowadzeniem Daniego w swoje szeregi. Byłem wielkim zwolennikiem jego przeprowadzki na Vicente Calderón, ale jak na zawodnika przywiązanego do barw klubowych, podziękował i zrezygnował mówiąc, iż swoją dalszą karierę wiąże z ekipą z Katalonii.

W dodatku jego żona jest w siódmym miesiącu ciąży, a gdy doznawał ataku właśnie rozmawiał z nią przez telefon...

 

Spoczywaj w pokoju, Dani.

Rok 2014, grudzień. Mecz między Tottenhamem Hotspur a Manchesterem City.  White Hart Lane zapełniony niemal po brzegi. Absolutny hit kolejki - pierwszy w tabeli Tottenham, który dotychczas nie przegrał jeszcze w lidze, kontra...