Informacje o blogu

Marudny optymista

Manifesty użytkownika Grzechoo przeczytało już 17131 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

Ostatnie publikacje

     Przedstawiam Wam historię, która może nie wydawać się szalona na pierwszy rzut oka. Nie znajdziecie tutaj pościgów, bójek, używek i psychodelicznej atmosfery, jednak ja, jako osoba bezpośrednio związana z przedstawionymi wydarzeniami i przeżywająca je onegdaj, oskarżałem się wtedy w myślach "chyba jestem szalony, że do tego dopuściłem!". Życzę przyjemnej lektury.

***

Cholera, ale jasno.
No, znów ciemno.
Jasno?
Ciemno, właśnie, teraz lepiej.
Co jest, czemu znowu świeci słońce?!
O! I noc zapadła, świetnie.
Moment, co jest… Znow-, kur-, słońc… Co ten czas tak zapieprza? A może potrafię zmieniać pory dnia… aaaAAAAA! Znowu skurcz!


        - Za mało magnezu, za mało magnezu! – powtarzałem sobie w myślach, zaciskając z całych sił zęby. W końcu ból ustąpił. Poranek za oknem hulał w najlepsze. Położyłem z ulgą głowę na poduszce i spojrzałem w prawą stronę, na swoją jeszcze śpiącą dziewczynę. Była bardzo spokojna. Kasztanowe włosy spływały jej po owalu twarzy. Delikatnie odsunąłem kosmyk, by ujrzeć rumiane policzki. Zdawało mi się, że zauważyłem nawet delikatny uśmiech. Alabastrowa cera lśniła w promieniach porannego słońca, przedzierającego się przez haftowaną zasłonę. Mój Boże, jaka ona śliczna. Leżała naga i zupełnie nie miałem ochoty, by przykryć ją kołdrą, żeby nie zmarzła. Anioł, nie kobieta. Wczoraj mieliśmy kolejną rocznicę i choć wcześnie położyliśmy się spać, usnęliśmy bardzo późno. Nawet nie zdążyła zmyć makijażu. Ciesząc duszę i oko myślałem o tym, co miałem dziś do zrobienia – ile dup musiałem wylizać, ile nerwów sobie napsuć, ile czasu zmarnować w korkach i jakich głupot słuchać w tym czasie w radiu.


A lato było piękne tego roku.

       Spojrzałem jeszcze raz na moją ukochaną, delikatnie pocałowałem i powoli zsunąłem swój tyłek z łóżka. Piąta rano, bardzo wcześnie. Zarzuciwszy na siebie jedynie podstawowe jednostki odzieży, uruchomiłem komputer i skierowałem się na palcach do kuchni, wprost do ekspresu do kawy, mojego małego „skarbu poranka”. Usłyszałem charakterystyczną melodyjkę załadowania systemu operacyjnego i już mniej zgrabnie wróciłem szybkim krokiem do pokoju. „Szybciej, szybciej, do FM-a! Dziś jest ważny dzień, muszę wzmocnić skład przed Ligą Mistrzów” – powtarzałem sobie w myślach, nie zauważając, jak rozlewam kawę z podniecenia. Wczytaj grę, „RKS Radomsko miotę wszystkich”, sezon 2030/2031 – Jacek Krzynówek przejmuje reprezentację Polski, moim asystentem jest Robert Lewandowski, a Emmanuel Olisadebe w końcu ujawnił swój prawdziwy wiek. W RKS-ie mam nieziemski skład. Same gwiazdy – najlepszy na świecie bramkarz, mur nie do przejścia w defensywie, wszędobylski rozgrywający, diabelnie szybcy skrzydłowi i napastnicy skuteczni niczym średniowieczni kaci. Tylko ławka trochę krótka… Ale spokojnie, mam przecież 80 milionów euro na transfery, kupię najlepszych i Barcelona może się pocałować w cztery litery. Tym razem Liga Mistrzów będzie moja! Szybkie ruchy w wyszukiwarce i mam – są, to oni, idealni kandydaci, wzmocnienia na każdą pozycję. Wydawać, wydawać pieniądze, chcę tych zawodników, muszę ich mieć. Ale co jest, cholera jasna! Idiota nie chce do mnie przejść?! Cały mój plan legł w gruzach, muszę natychmiast coś wymyślić, znaleźć kogoś innego. Jak to, zarząd komisaryczny?! A by was wszystkich szlag trafił! Taka dobra kariera, takie sukcesy, a patałachy nie potrafią nawet zadbać o finanse, co za gówniany zarząd. Dobra, znajdę jakiegoś chłopaka w rezerwach, wygram Ligę Mistrzów i zrekompensuję z nawiązką gigantyczne straty w klubowej sakiewce. Kibice mnie kochają, nie pozwolą mnie wyrzucić. Dzięki mnie RKS wygrał 10 razy z rzędu Mistrzostwo Polski, 3 razy Ligę Mistrzów i raz Ligę Europy.


...


Cooooo?!


       Komisarz przyjmuje ofertę za mojego napastnika?! I to ile – 20 milionów?! Wyłączam to, wyłączam tę dziadowską grę, nie będę się bawił, kiedy mnie jawnie oszukują.


Klik, FM zamknięty.


       Powoli się uspokajam, wyrównuję oddech, rozsiadam wygodniej na krześle. W szklance nie ma już kawy, płynie po podłodze. Może i dobrze, zawsze za bardzo podnosiła mi ciśnienie, powinienem przestać ją pić. Podnoszę wzrok, oglądam książki na półkach, przeżółkły obrazek z Pierwszej Komunii Świętej, następnie blady sufit z aranżacją w postaci martwych komarów. Co ja miałem do zrobienia dzisiaj? Rachunki, wizyta u notariusza, mandat za parkowanie… ach, tak, Liga Mistrzów! Tym razem im wszystkim pokażę, nie dam się tak łatwo złamać! Jeszcze raz, wczytaj grę, wczytaj grę… Są, dobrze, teraz tylko transfery. Ten zbyt słaby, ten zbyt stary, ten zbyt tani… O, ten będzie idealny. Napastnik, strzelił 40 bramek w 36 spotkaniach, wartość 44 miliony. Dam im 60, jest tyle wart. Odrzucili? To 70. Niezastąpiony dla klubu? Zarząd sprzedaje mojego superstrzelca, nie możecie mnie tak traktować! Ostateczna oferta – wykładam całe 80 milionów, nic mnie nie interesuje oprócz sukcesu. Tak, udało się! Będzie pasował do klubu, na razie będę na niego stawiał w mniej ważnych meczach, żeby się ograł. Nie może od razu wygryźć moich pozostałych pięciu snajperów, bo mu się w głowie przewróci. Teraz wygram wszystko, z takim składem cudem byłoby nie zwyciężać w każdym kolejnym meczu. Ale co to ma być, dlaczego jakiś beniaminek dał radę przeciwstawić się moim mega gwiazdom i uratować remis na moim stadionie?! To jakaś farsa, w dupie to mam, całego tego FM-a! Wyłączam i nie gram więcej, już nigdy, nie dam się znów w takim sam sposób.
       - Hej skarbie, co robisz?

        Hę?

       - Słyszysz mnie? Odwróć się.
       - C-co… - nagle wyrwałem się z transu.
       - Dlaczego jesteś taki czerwony na twarzy?
Musiałem mieć naprawdę głupią minę, wymyślając na poczekaniu realistyczną wymówkę.
       - To ta kawa, dziwna jakaś, pewnie z importu.
       - Pamiętasz co masz dzisiaj zrobić? – powiedziała powoli, lekko pochylając głowę w przód, chcąc upewnić się, że wszystko załatwię jak należy.
       - Naturalnie skarbie, sprawy są pod kontrolą.
       - To dlaczego siedzisz jeszcze przy komputerze? Co to jest, ta głupia gra? Cały czas siedzisz tylko przy komputerze i grasz w te dziecinne kulki. Odkąd cię znam, ty zawsze przy komputerze. Wiesz, już mam taki obrazek ciebie w wyobraźni – Grzesiek i kulki albo jako kulka na boisku. I to bardzo gruba kulka, bo dupa przyrosła ci do krzesła i nie możesz się ruszyć. Dorośnij w końcu, wyłącz to. Ja się ubieram i jadę do mamy, muszę jej pomóc, mówiłam ci. A ty leć w końcu na miasto, możesz to zrobić dla mnie?
       - Oczywiście, dla ciebie wszystko. – rzuciłem trochę na odczepnego, dla świętego spokoju. Nie znoszę, gdy mnie strofuje jak jakiegoś bachora. Jestem dorosły, potrafię przecież o siebie zadbać.


To ta kawa, dziwna jakaś, pewnie z importu.

       Pożegnaliśmy się czule, po czym po raz kolejny zapewniłem ją, że sprawy mają się znakomicie i zaraz zaczynam przygotowania do wyjścia. Spisałem plan zajęć na kartce i położyłem ją na kuchennym stoliku, by nie zapomnieć o niczym. W końcu robię to dla niej, tak jak chciała. Umyłem zmęczoną twarz, na której ciemnofioletowe smugi podkreślały przekrwione oczy. Doprowadziłem do ładu przetłuszczoną fryzurę, wyszorowałem starannie zgryz i podczas śniadania, spoglądając to na kanapkę, to na listę, zastanawiałem się od czego zacząć. „A może zaskoczę ich nową taktyką? Chyba muszę zwolnić trenera od przygotowania fizycznego, piłkarze nie regenerują się wystarczająco przed kolejnymi spotkaniami. A, no i najważniejsze, poszukam klubu filialnego gdzieś w Azji, to zarobię trochę na pamiątkach i zarząd się ucieszy”. Wyrzuciłem resztkę śniadania, niedopitą kawę zostawiłem na kredensie i zatopiłem się w wirtualnym świecie, kompletnie zapominając o świecie Bożym, w którym musiałem jeść i pracować. Zaprzedałem duszę FM-owemu diabłu. Najgorsze jest to, że on na pewno kiedyś upomni się o swoje.
Donośny dzwonek do drzwi oderwał na moment mój wzrok od monitora, mimo że właśnie wygrywałem siedemnasty mecz z rzędu w lidze.
       - Cześć misiu, przepraszam, że tak późno wracam, przecież już dochodzi dziesiąta. Miałam zostać u mamy, ale pomyślałam, że się stęsknisz. Jak ci poszło?
         „Ojap****olę” – ta myśl pojawiła się nagle, ni stąd ni z owąd, przelewając się z umysłu na duszę i ciało, powodując odrętwienie i, z pewnością, kretyńską minę.
       - Co powiedzieli? – dopytywała patrząc mi prosto w oczy. Spowolniła nieco ruchy, gdy zaczęła orientować się, co tak naprawdę chcę – a przynajmniej powinienem – jej wyznać. Nie odwracając ode mnie wzroku, zawiesiła szalik i płaszcz na wieszaku, po czym, przy każdym wykonywanym w moją stronę kroku, cedziła przez zaciśnięte ze złości zęby kolejne sylaby słów.
       - Co u-da-ło ci się za-ła-twić, mój naj-droż-szy?

        „Uciekaj debilu, uciekaj! Ona ma tipsy, a ty nieosłoniętą krtań!”

       Stałem jak kretyn z rozdziawionymi ustami i, nie mogąc się ruszyć, oczekiwałem najgorszego. Zimny pot spływał po mi plecach, a żyły na skroniach boleśnie pulsowały w takt szalenie łomoczącego serca. Zbliżyła się na odległość kilkunastu centymetrów i, wychylając się w moją stronę, dodała już nieco głośniej i dosadniej:
       - Czyżbyś cały dzień spędził przy tym pieprzonym komputerze?!
       Odsunęła mnie lewą ręką, po czym zdecydowanym krokiem skierowała się prosto do pokoju, który wypełniała po brzegi atmosfera grzesznej rozpusty i wyrzutów sumienia.
       - Patrz co teraz zrobię! – rzuciła agresywnie, po czym, trzymając mnie lewą ręką na dystans, szybkim ruchem wyjęła z szuflady małe, białe pudełko. Nie zwracając wzroku w moim kierunku ani na moment, pomaszerowała do toalety. „Nie, ona nie zrobi tego, co myślę!”. Poczułem w piersi potężne ukłucie bezradności, które natychmiast wróciło mi siły i motywację. Czym prędzej podążyłem za ukochaną, która stała już nad muszlą z morderczym spojrzeniem wbitym wprost we framugę, jakby oczekiwała mojego nadejścia, by się nade mną pastwić.
       - A teraz zobacz co robię, o, zobacz tylko, patrz na to! – krzyczała, trzęsąc nerwowo rękami. Z trudem wyjęła z pudełka małe, żółte tabletki i wrzuciła je bestialsko prosto w mroczną otchłań sedesu. – Koniec z seksem do czasu, aż nie przestaniesz zabawiać się tą durną gierką!


Uciekaj debilu, uciekaj! Ona ma tipsy, a ty nieosłoniętą krtań!

       - Ale zrozum! – rozpaczliwie próbowałem się bronić, choć tak naprawdę moja sytuacja stawała się coraz gorsza z każdym wypowiadanym słowem – Ja się zasiedziałem, tak mnie wciągnęło, ale dobrze mi szło, wiesz? Wszystko wygrywam! I Kowalski strzelił już 19 bramek w tym sezonie! – zawodziłem żałośnie, to machając dłońmi, to łapiąc się za głowę.
       - Taaaaak?! To może niech on teraz z tobą sypia! Ja teraz wychodzę, złaź mi z drogi. Będę u mamy. Jak się nie zmienisz, to nie masz co liczyć na cokolwiek. Masz tydzień… tak, trzy dni… nie! Masz czas do natychmiast, żeby to wyłączyć, przeprosić i obiecać, że przestaniesz grać!


Czyżbyś cały dzień spędził przy tym pieprzonym komputerze?!

       Zdębiałem. Nie dlatego, że postawiła mi ultimatum. Przeraziłem się dlatego, że choć chciałem powiedzieć sobie „dość” i naprawić relacje z kobietą, która być może urodzi mi całą drużynę piłkarską, to nie potrafiłem. Język drętwiał za każdym razem, gdy próbowałem wydusić z siebie chociażby jedno, krótkie „Tak”. Ta chwila, w której oczekiwała odpowiedzi, zdawała się trwać wieczność. Co gorsza, zamiast starać się przezwyciężyć niemoc, cały czas myślałem o tym, że będę musiał opuścić swoich piłkarzy. Ale w zasadzie jacy to piłkarze? To puste nazwiska w grze, w bezdusznym algorytmie, to niekończąca się historia zwycięstw i porażek, z których nic nie wynikało – oto było moje życie. Ja nie grałem w wolnych chwilach – to w przerwach od Football Managera załatwiałem wszystko, co nadawało sens i wartość mojemu rzeczywistemu, fizycznemu bytowi. Nie doczekawszy się jakiejkolwiek odpowiedzi, nie mówiąc już o właściwej, oznajmiła stanowczo:
       - Skoro tak, wychodzę. A ty się zastanów nad sobą i zapisz na jakąś terapię, bo ty ćpasz tą grę.

       I w ten sposób niemal poświęciłem swoje życie osobiste dla gry komputerowej.

***
 
P.S. Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych wydarzeń jest całkowicie zamierzone.
P.P.S. Zdjęcia nie przedstawiają postaci biorących udział w wydarzeniach, stanowią jedynie ilustrację.
P.P.P.S.(?) Pozdrowienia dla redakcji cmrev :)

Oto jest dzień!30.06.2011 16:19, @Grzechoo

Witajcie serdecznie! Dwa lata mnie nie było na CM Revolution. Podejrzewam, że niektórzy z Was wciąż mnie pamiętają, choć nie chcą lub wstydzą się do tego przyznać. Jednak w tym momencie nie występuję (już tylko) jako...

Odcinek 2 "Śladami mickiewiczowskich sonetów"         - Gerwazy! Gerwazy, no! Rusz dupę, spóźnimy się!    - Nie drzyj się, idę przecież! Walizki niosę, czekaj.    - Na co ci tyle gratów?    - Muszę mieć chyba coś swojego,...

Przedmowa Tych kilka zdań napisałem pod wpływem delikatnego natchnienia, które od kilku dni wierciło mi dziurę w brzuchu próbując wydostać się na zewnątrz, by rozkwitnąć w objęciach Kalliope niczym stokrotka wiosną na łące. Nie...

      "K****, znów ten cholerny budzik!" Zwlekasz leniwie z łóżka swoje jeszcze zwiotczałe po nocy ciało, chwiejnym krokiem kierujesz się w stronę łazienki w celu dokonania niezbędnych przed wyjściem z domu...

Rok 2006 dla fanów System of a Down był ciężki. Dwa lata temu zespół zawiesił swoją działalność na czas nieokreślony, a poszczególni członkowie rozeszli się realizując nowe projekty muzyczne - wokalista Serj Tankian...

         Nastał piękny czas w naszym kraju. Gospodarka prężnie się rozwija,rosną płace i świadczenia socjalne, a ludzie są szczęśliwi i mająpracę. Powstały 3 miliony mieszkań komunalnych, a przy nowoczesnychdrogach budowane...

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.