Mam następujący (a właściwie ciągły) problem z występami piłkarzy:
Mimo usilnych starań przegrywam przeważającą ilość meczy. W większości z nich moi zawodnicy stwarzają bardzo nieliczne sytuacje podbramkowe, o wykorzystywaniu ich nie wspominając. Taką grę obserwuje już 3 sezon. Zmiany taktyki, odświeżanie kadry - wszystko na nic.
Przez 2 sezony, grając systemem 3-1-3-1-2 i jej odmianami, szybką piłką i długimi podaniami, dosc agresywnym presingiem i ofensywnym nastawieniem bramek było jak na lekarstwo, żebym naprawde nie wiem jak szedł w ofensywe. Do tego raczej średnia celność podań i posiadania piłki.
Teraz, całkowicie zmieniając ( w przerwie międzysezonowej) taktyke, jest podobnie.
Gram systemem 4-4-2, strzałki na DPŚ/OPŚ. Tempo raczej wolne, podania w miare możliwosci krótkie, jednak presing ciągły. Linia Obrony normalna, obrońcy wysokawi i niezbędne atrybuty w normie, podobnie inne formacje. Ustawienia indywidualne piłkarzy specjalnie pod krótką, dość wolną grę. Efekt? Bramkarz - cudotwórca, inaczej by mnie na zbity pysk wyrzucili, Outsiderzy maja po 10-20 strzałów na bramke, na moje 3-4. Mowa o celnych...
Tutaj rodzi sie moje pytanie - z czego to wynika? Gram 5 sezon w Championship Ketteringiem. Piłkarzy mam naprawde porządnych, z atrybutami polecanymi przez Kursy Piotra Sebastiana. A jednak - iscie idiotyczne błędy obrońców, podania adresowane w samochody stojące za stadionem, strzały mogące zrobić conajwyzej krzywdę kibicom siedzącym za bramką. Mecz wygram dopiero, jak któryś zawodnik dostanie "przebudzenia" i huknie gola z dość dużej odległosci.
Staram się zachować racjonalne odstępy między formacjami i nie ryzykować nadmiernym atakiem czy obroną, chociaż staram sie zawsze brać poprawke na przeciwnika - jak grałem przez jakiś czas bez jakichkolwiek zmian w poleceniach taktycznych to mecz naprawde przypominał sparing Brazylii z Burkiną Faso. Wyniki prawie dochodziły do dwucyfrówek. Teraz - jest źle, ale jak wspomniałem - jak któremuś coś "wyjdzie" to wygram/zremisuje/zmiejsze porażke.
Przed sezonem grałem w kilkunastu sparingach, z wynikami zadowalającymi. Kondycja piłkarzy oscyluje w granichac 95-100%, atmosfera w szatni w porządku.
Z czego to może wynikać? Osiągnięta jakby "granica" umiejętnosci i ambicji wczesniej piątoligowego klubu, czy raczej brak wiary piłkarzy w swoje umiejętnosci, albo taktyka?
Mimo usilnych starań przegrywam przeważającą ilość meczy. W większości z nich moi zawodnicy stwarzają bardzo nieliczne sytuacje podbramkowe, o wykorzystywaniu ich nie wspominając. Taką grę obserwuje już 3 sezon. Zmiany taktyki, odświeżanie kadry - wszystko na nic.
Przez 2 sezony, grając systemem 3-1-3-1-2 i jej odmianami, szybką piłką i długimi podaniami, dosc agresywnym presingiem i ofensywnym nastawieniem bramek było jak na lekarstwo, żebym naprawde nie wiem jak szedł w ofensywe. Do tego raczej średnia celność podań i posiadania piłki.
Teraz, całkowicie zmieniając ( w przerwie międzysezonowej) taktyke, jest podobnie.
Gram systemem 4-4-2, strzałki na DPŚ/OPŚ. Tempo raczej wolne, podania w miare możliwosci krótkie, jednak presing ciągły. Linia Obrony normalna, obrońcy wysokawi i niezbędne atrybuty w normie, podobnie inne formacje. Ustawienia indywidualne piłkarzy specjalnie pod krótką, dość wolną grę. Efekt? Bramkarz - cudotwórca, inaczej by mnie na zbity pysk wyrzucili, Outsiderzy maja po 10-20 strzałów na bramke, na moje 3-4. Mowa o celnych...
Tutaj rodzi sie moje pytanie - z czego to wynika? Gram 5 sezon w Championship Ketteringiem. Piłkarzy mam naprawde porządnych, z atrybutami polecanymi przez Kursy Piotra Sebastiana. A jednak - iscie idiotyczne błędy obrońców, podania adresowane w samochody stojące za stadionem, strzały mogące zrobić conajwyzej krzywdę kibicom siedzącym za bramką. Mecz wygram dopiero, jak któryś zawodnik dostanie "przebudzenia" i huknie gola z dość dużej odległosci.
Staram się zachować racjonalne odstępy między formacjami i nie ryzykować nadmiernym atakiem czy obroną, chociaż staram sie zawsze brać poprawke na przeciwnika - jak grałem przez jakiś czas bez jakichkolwiek zmian w poleceniach taktycznych to mecz naprawde przypominał sparing Brazylii z Burkiną Faso. Wyniki prawie dochodziły do dwucyfrówek. Teraz - jest źle, ale jak wspomniałem - jak któremuś coś "wyjdzie" to wygram/zremisuje/zmiejsze porażke.
Przed sezonem grałem w kilkunastu sparingach, z wynikami zadowalającymi. Kondycja piłkarzy oscyluje w granichac 95-100%, atmosfera w szatni w porządku.
Z czego to może wynikać? Osiągnięta jakby "granica" umiejętnosci i ambicji wczesniej piątoligowego klubu, czy raczej brak wiary piłkarzy w swoje umiejętnosci, albo taktyka?
Najnowsze posty