Odgrzewokopuje. czas na moj lament :pijemy: nie rozumiem, jakim cudem moje gruntowne analizy, budowa zespolu i kreowanie wlasnej taktyki i to za kazdym razem w zupelnie inny, nieszablonowy sposob i od innej strony przez cale dni i noce moze byc wrecz karane ze strony fm-a. wszystkie moje starania moge wsadzic sobie glebkow w d&!$... do tego wiele taktyk ktore sciagam po prostu tez nie zdaja na dluzsza mete egzaminu i dopiero ta 20sta czy 50ta raczy laskawie zadzialac. rozmowy motywacyjne czy zebrania zespolu to tez jakas chora loteria, osobowosci rowniez, bo jak mozna nazwac czyms normalnym strzelanie focha za to, ze chwale dobra gre zawodnikow? inny przypadek. uzylem w obu karierach przy takim samym skladzie identycznej taktyki. efekt - za pierwszym razem srodek tabeli, gdzie dzielnie walczyli, m.in. remisowali z realem czy barca i to juz w pierwszej polowie sezonu, za drugim spadek do adelante. czysty przypadek? :kon: przeprowadzilem wlasne sledztwo i sprawdzalem oraz ludzilem sie, ze moze to jednak jakims cudem tylko tryb klasyczny jest niedopracowany. z tego co widze wina taktyki i moje sleczenie godzinami nad ustawieniem i rotacja skladu nie ma prawa byc wina. zaluje tylko, ze stracilem czas na czytanie wszelakiej masci dlugich poradnikow i ogladania filmow na yt. liniowosc rozmow z zawodnikiem jest rowniez taka sama. pewien grajek prezentowal wysoka forme i kilkukrotnie czlonek zarzadu przypominal mi o pochwaleniu go w celu podniesienia morale. za kazdym razem reakcja to istna obraza majestatu, czy to jest jakis cholerny auto-masochizm grupowy? moze oni po prostu "lubia to". innym razem zrobilem sobie klub typu sugar daddy i nakupowalem gwiazd lub bardzo zdolnych zawodnikow a la Jovetic. wszyscy wykazywali zero formy. I zauwazylem kolejna rzecz, ze w zasadzie wzrost morale przy rozmowach i zebraniach ma sie totalnie nijak do jednorazowego skromnego zwyciestwa po I polowie i po meczu. nagle z "emo mode" wszyscy blyskawicznie zacieraja zle wspomnienia polowy sezonu czy chocby miesiac bombowym nastrojem, jakby wszyscy zamowili tone koki i wciagneli wszystko naraz. drastyczne skoki formy to norma, niezaleznie od fabrycznego morale czy profesjonalizmu z bazy danych. niektorzy twierdza, ze skonwertowana taktyka czasami moze uratowac od kompletnej kleski. przekonwertowalem, zobaczylem i zbladlem. w moim wypadku wcale to nic nie pomaga. w poprzednich oslonach marudzilem wiecznie, ze nie moge wygrac pucharow europejskich czy dojsc do finalu po 10 sezonach. teraz to chcialbym chociaz bez obaw pewnie prowadzic wiekszosc zespolow jak dawniej i to tak, by nie zostac zwolnionym w kilka miesiecy. ostatnio ratuje sie jakims waskim samograjem i narazie jakos przezylem sezon brazylijska pogonia. ale dzieki temu fm skutecznie mnie zniechecil do wczuwania sie i angazowania w zespol jako tradycyjny trener. podsumowujac, myslalem, ze tryb klasyczny bedzie czyms latwiejszym, dla kogos, kto nie jest geniuszem taktycznym albo chce po prostu grac szybciej sezony. stwierdzam, ze jest zupelnie odwrotnie, szczegolnie, gdy nie mozna wgrac modyfikacji typu brak pozwolenia na prace, obywatelstwo w UE na calym globie czy dobrac odpowiednia dla siebie i klubu (szczegolnie slabego i zadluzonego czy w ogole biednego) baze danych. :common:
jeszcze dodam, ze wynajdywalem cudownych (na papierze) kreatorow gry i podrecznikowych rozgrywajacych, pamietalem o wlaczaniu opcji gry na rozgrywajacego i odgrywajacego. bylo tragicznie. kombinacje ze stalymi fragmentami gry jeszcze bardziej kopala moj managerski grob i zaufanie prezesa. gdy jednak wspominajac owego "samograja" zapuscilem pierwszy raz kompletnie nieograna taktyke, ktora powinna byc teoretycznie przygotowana w preseason to nagle klub wykaraskal sie z pozycji przedspadkowej do wyzszej polowy tabeli. wniosek: po co w ogole ogrywac przemyslana wlasna taktyke, ktora nic nie daje? pamietanie o przygotowaniach przedmeczowych to tez niezla epopeja i strata czasu. czesto przygotowujac sie nawet 2 miesiace do drugiej polowy i pierwszego noworocznego rywala i tak przegrywam mecz, czy to nakaze mourinhowski samolot albo perfekcyjne doszlifowanie ataku z ogorkami czy spadkowiczami. w zespole mam skrzydlowych i stosowalem taktyke oparta na skrzydlach. przegrywam. wczytuje taktyke bez skrzydel i pilkarze grajacy na nienominalnych pozycjach ni z gruszki ni z pietruszki wymiataja. to jakas hipokryzja ze strony panow z SI i ich "wSZpanialego" silnika. jakikolwiek by nie byl zas asystent to zawsze bedzie dobijal swoja chora histeria w sprawie nieprzygotowanych 2 pozostalych taktyk. czyli dla takiego madrali lepiej grac 3 niedopracowanymi taktykami niz stworzyc najpierw jedna solidna i stopniowo opanowac ja do perfekcji i ostatecznie zajac sie cala reszta (o ile kazdemu ta reszta jest niezbedna).
// Edytowano 6 razy, ostatni raz 07.06.2013 o godz. 05:46
Najnowsze posty