Artykuły

Śladami Perejro
Ceyvol 22.12.2010 15:53 9428 czytelników 0 komentarzy
4

Do Euro 2012 pozostało już tylko półtora roku, dlatego w procesie przygotowań nieustannie słyszymy, że Reprezentacja Polski na gwałt potrzebuje solidnych obrońców. W tym celu szukamy po Europie naszych rodaków, a następnie pięknymi słówkami na temat siły historii, krwi oraz ziemi przodków nakłaniamy chłopaków typu Boenisch, Obraniak czy Perquis do gry w biało-czerwonych barwach. Chciałoby się rzec, tonący brzytwy się chwyta – bo o ile wspomniana wyżej trójka to z dziada-pradziada Polacy, o tyle wracające jak bumerang tematy naturalizacji Arboledy, Hernaniego lub Cionka zakrawają na akt desperacji. Niestety, dzieje się tak, że całą uwagę poświęcamy aktualnie naszemu występowi na Euro, nie licząc się z konsekwencjami, co będzie potem. Wnukowie polskich emigrantów umiejący kopnąć prosto piłkę kiedyś się skończą, a system szkolenia jak leży na poziomie krawężników, tak będzie jeszcze leżał przez najbliższe lata.

Ten precedens da się zauważyć również wśród graczy sięgających po Football Managera. Od kiedy Michel Platini wyjął z koperty kartkę z napisem Poland/Ukraine, eFeManiacy zaczęli masowo prowadzić kariery reprezentacją Polski, mające na celu przede wszystkim tę jedną imprezę. Wydawałoby się, że w grze komputerowej wygląda to nieco inaczej, że nasi rodacy są – kolokwialnie mówiąc – przepakowani i nie mają problemów z zakwalifikowaniem się do wielkich turniejów, o wyjściu z grupy już nie wspominając. I to nawet, gdy prowadzeni są przez bezduszny algorytm, nie zaś genialnego gracza! A jednak proces zmian zachodzących w naszym kraju nie jest aż tak wyidealizowany – po prostu to z kolejnymi FM-ami dzieje się coś dziwnego, mianowicie, zmienia się model budowania polskiej drużyny.

Mam tu myśli nie tylko reprezentację, ale i prowadzony przez człowieka rozumnego polski klub sportowy. SI ma z nami bowiem ciężki orzech do zgryzienia – żaden kraj nie posiada w swoich strukturach tylu patologii, tylu kompletnie niemożliwych do odwzorowania schematów i standardów, jak właśnie lud nadwiślański. W rankingu FIFA wyprzedzają nas afrykańskie prowincje, jednak potrafimy wygrać z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Licencje ligowe przyznaje się, by je później odebrać, rozdać innym klubom, po czym ponownie odebrać i przyznać tym pierwszym. Runda jesienna zaczyna się w lipcu, z kolei wiosenna - w listopadzie, Odkryciem Roku zostaje Maciej Jankowski, a bramkę Manchesterowi City strzela Joel Tshibamba. No, powiedzcie tylko, czy istnieje drugi taki kraj na świecie?

Polski nie da się racjonalnie odwzorować. Można jednak, przy odrobinie sprytu i szczęścia, do pewnego stopnia ją unormować tak, ażeby nie odstawała zanadto w żadną stronę. Ten proces zakłóca jednak coś o czym wyżej już wspominałem, a więc model budowania drużyny. Co roku ulega on licznym zmianom, jednak jego główna wada jakimś cudem cały czas pozostaje nietknięta – aby osiągnąć sukces, zawsze należy sięgnąć po obcokrajowców. Pomyślcie – zbudowanie zespołu liczącego się w Lidze Mistrzów, który opierałby się w głównej mierze na Polakach, jest z góry niemożliwe. Już od bodaj 2008 roku sprawdza się schemat, polegający na sprowadzaniu piłkarzy, którzy albo w młodym wieku są już reprezentantami swojego narodu, albo brylują w jego kadrze juniorskiej. Zmieniają się z kolei regiony świata, w których takich zawodników należy szukać. Kiedyś prawdziwą kopalnią była np. Białoruś, potem wystarczyło ściągnąć do drużyny kilku finezyjnych Brazylijczyków lub innych Latynosów. Obecnie z kolei (o dziwo, zgodnie z rzeczywistością!) panuje boom na piłkarzy z Bałkanów. Znalezienie takiego kandydata nie jest trudne. Wystarczy wypatrzeć reprezentanta młodzieżówki, którego kluczowe dla pozycji atrybuty są rozwinięte na zadowalającym poziomie, a już z miejsca możemy strzelać, że nie zagubi się on w wielkiej piłce. Ponieważ jednak, jak mawiał Leo Benhakker, talenty są wszędzie, często dochodzi do sytuacji, że w drużynie mamy prawdziwą Wieżę Babel, większa niż obecnie Wisła Kraków.

Weźmy losowo. W bramce reprezentant DR Konga, obrona to Serb, Bośniak, Brazylijczyk i Ukrainiec, w pomocy Polak, Nigeryjczyk, Turek i znowu Brazylijczyk, a w ataku Senegalczyk i jakiś Słowak. Brzmi znajomo? Te i podobne im kraje przewijają się przez polskie kluby najczęściej, tymi piłkarzami najzgrabniej ogrywa się wielkich potentatów. Jeżeli już chcemy oprzeć skład na Polakach, połowa powinna grać jednocześnie w reprezentacji, co, bez zwiększonej reputacji kraju, jest bardzo mało prawdopodobne. Takie są następstwa wadliwego „systemu szkolenia”,  a więc tu procesu tworzenia polskich newgenów. Ci, którzy biegają po krajowych podwórkach, z reguły nie wybijają się ponad przeciętność, a wszelkie bomby potencjału zostają podkupione przez zachodnie kluby często jeszcze przed ukończeniem pełnoletniości, zanim w ogóle zdążą przykuć uwagę przeciętnego gracza.

Tak też buduje się właśnie nasza wirtualna reprezentacja – opiera się na jednostkach, które za granicą wyrosły na gwiazdy swoich zespołów, a tych zawsze jest nie więcej niż wąska grupka. Na początku wygląda to dosyć optymistycznie i zabawnie, ponieważ widok Borysiuka, Krychowiaka czy Augustyna jako wieloletnich podpór klubów francuskich czy włoskich stanowi dla polskiego gracza istne science-fiction. Sprawy zaczynają jednak przybierać niebezpieczny oraz jakże aktualny obrót, gdy reprezentacja zaczyna być dominowana przez piłkarzy wygenerowanych. Wtedy wychodzi na jaw, jak łatwo jest w FM-ie piłkarza naturalizować!

Wystarczy, że znajdziemy przyzwoitego Argentyńczyka, który przez pięć lat będzie w naszej lidze opoką drużyny i reprezentant jak malowany. Zero problemów z przyznaniem obywatelstwa, zero dylematów, grać dla nas chce właściwie każdy przedstawiciel kraju, do którego szans na powołanie nie ma najmniejszych. I tak, pozbawiony skrupułów Football Manager nawet nie waha się ze wzmacnianiem biało-czerwonych obcokrajowcami. Najłatwiej jest oczywiście ukształtować takiego chłoptasia u nas, w klubie, bo taki jest oczywiście podstawowym graczem z reguły najsilniejszego polskiego klubu. Są jednak przypadki, gdy FM działa w stu procentach na własną rękę – dochodzi wtedy do absurdów, choćby gdy na Mundial w 2030 roku selekcjoner zabiera trzech bramkarzy, spośród których żaden nie urodził się nawet w Europie!

Mając na uwadze raptem dwa przypadki takiej naturalizacji w prawdziwej piłce (Olisadebe i Roger), praktyki stosowane przez algorytmy SI przerażają. Ze spokojnym sumieniem mogę zagwarantować, że w trakcie 30 sezonów w FM 2010 przez reprezentację przewinęło się tyle samo obcokrajowców i mniej niż połowa zawdzięczała to wyróżnienie mojej ekipie. Testowany jest niemal każdy przyzwoity ligowiec z polskim paszportem – zazwyczaj kończy się na kilku rozegranych spotkaniach, jednak są też przypadki wybitnych reprezentantów, a nawet (o zgrozo!) kapitanów! Zwykle chęć gry dla nas deklarują Brazylijczycy (zwłaszcza o ciekawych nazwiskach, jak Julio Baptista i Julio Cesar), Argentyńczycy (często z polskimi korzeniami, w układzie: obce imię + polskie nazwisko. FM ma do nich jakąś tendencję…) oraz od młodego wychowywani w Polsce Afrykańczycy. Przedstawiciele Europy Zachodniej zdarzają się, ale Ci rzadziej trafiają do naszej ligi, to też orzełek na piersi nie zawsze jest im przeznaczony.

To działa również w drugą stronę. Pamiętam jak dziś, że do gry w reprezentacji San Marino udawało mi się nakłonić niemal każdego przyzwoitego Włocha, ale także jednego Polaka, który w debiucie zdobył gola przeciwko… Polsce. Doszło do tego, że Sanmaryńczycy przestali być chłopcami do bicia i jak równy z równym walczyli z drużynami typu Gruzja i Albania, a Andora oraz Wyspy Owcze nie stanowiły dla nich żadnego wyzwania. Ponadto, zdarzały im się jeszcze większe niespodzianki, jak remis na własnym stadionie z Anglikami (sic!). Wszystko przez brak realizmu w kwestii naturalizacyjnej, z powodu której naprawdę polecam karierę w drużynie San Marino Calcio.

Twórcy gry nie przewidzieli pewnych następstw lub FM najwyraźniej nie poradził sobie ze zmianą przepisów, wedle których występy w młodzieżowych reprezentacjach nie przekreślają szans na grę w seniorskiej kadrze innego kraju. O ile jednak wirtualny świat nie widzi w tym procederze najmniejszego zła (i co więcej – ten system się sprawdza!), to jeśli programiści pragną dążyć do wzmożonego realizmu, muszą kwestię naturalizacji w znaczący sposób ustabilizować. To prawda, może i rzucamy co chwilę hasła typu „Arboleda do kadry”, słysząc jednocześnie takie deklaracje ze strony Diego Alessandro Rambo, ale jesteśmy narodem, w którym sprawa przygarnięcia jednego obcokrajowca powoduje podział zdań i nawet Ci z polskimi korzeniami nie są przez wszystkich mile widziani.  Nie możemy jednak przekraczać cienkiej granicy absurdu. Dosłownie wczoraj Polska została bez mojego udziału Mistrzami Świata 2038, a w historycznej chwili decydującego karnego na gola zamienił, uwaga, kto…? Raphael Ikechukwu!


Słowa kluczowe: 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.