Artykuły

Tijd van Ajacieden #1
FYM 17.03.2005 16:37 1403 czytelników 0 komentarzy
7
21 lipca – Warszawa, Okęcie – Siedzę w barze ze szklaneczką Martini i oglądam powtórki z EURO 2004. Odliczam czas do odlotu i wchodzę w dyskusję z barmanem. Traf chcę, że facet jest zagorzałym kibicem. Pogawędka się rozkręca i schodzi na temat Oranje.
- co jest z tymi Holendrami, jak wygrali te mistrzostwo w 1988 tak teraz jakaś niemoc na nich padła. Wciąż dochodzą do ćwierćfinałów, półfinałów i klops.
- Pecha mają, szczególnie w karnych
- Klubowo też jakoś osłabli, pamiętam taki np. Ajax rządził jeszcze kilka lat temu. Teraz niby zdobyli tytuł, a trener i tak wyleciał, słyszał pan?
- Tak, Koeman się pożegnał z robotą. Słyszałem, że ma go zastąpić jakiś Polak.
- Polak w Ajaxie? Jako trener? Prędzej ja zostanę prezesem LOTu.
- I tego panu życzę, a sam uciekam na samolot
- A gdzie pan właściwie leci?
- Do Amsterdamu...
Nie wiedzieć czemu barman zbladł. Może właśnie wyobraził siebie jako prezesa linii lotniczych. Odprawa za mną, pasy zapięte. No to w górę...

Trzy dni później sprawa stała się jasna. Nikomu (widać nie do końca) nieznany trener obejmuje stery legendy europejskiej piłki, Ajaxu Amsterdam. Gazety pytają „Wie is Kamil Wojnach?”. Sam też jestem zaskoczony. Mogę się tylko domyślać jakim cudem tu trafiłem bo kiedy oto pytam włodarzy klubu odpowiadają mi jedynie uśmiechem. Fakt faktów Ajacieden mają nowego szkoleniowca. Dnia następnego spotkałem się ze sztabem szkoleniowym. Ruud Krol i Tonnie Bruins Slot to moi asystenci. Wśrod trenerów znalazłem doskonale znane mi twarze pamiętające dni chwały - Danny Blind, Fred Grim czy Aron Winter. Reszta sztabu to także znakomici fachowcy. Z pewnością będę mógł na nich polegać. Przegląd kadry trochę mi zajął gdyż oprócz pierwszego zespołu warto było też się przyjrzeć formacjom rezerwowym i juniorskim. Gdzie jak gdzie ale właśnie w Amsterdamie można odnaleźć prawdziwe talenty. Śmiało można powiedzieć, że obecni mistrzowie kraju prezentują dobry poziom ale dla mnie to mało i nie ukrywam, że trzeba ściągnąć kilku zawodników.

Z klubu odeszli m.in. Zlatan Ibrahimovic i Wesley Sonck. Na ich miejsce przybyli Mauro Rosales i Angelos Charisteas. To jeszcze nabytki Koemana, który postanowił sięgnąć po gwiazdę ostatnich mistrzostw kontynentu. Ja sam do Angelosa nie byłem zbyt przekonany. Zwróciłem się do „wywiadowców” czy nie mają kogoś na oku. Pierwszy dał mi znać John Steen Olsen. Polecił mi dwóch pomocników: Jana Kristiansena z Esbjergu i Hjalte Bo Norregaarda z FC Kopenhaga. Olsen to Duńczyk i powinien się orientować co się w duńskiej piłce dzieje. Postanowiłem mu zaufać i podjąłem rozmowy mające na celu ściągniecie obu zawodników do Holandii. Wielki krokami zbliżał się tegoroczny Amsterdam Tournament. Naszymi gośćmi były w tym roku drużyny TSV Monachium, Arsenalu i Barcelony. W przeciwieństwie do lat poprzednich klub postanowił, że turniej będzie rozgrywany systemem pucharowym, a nie ligowym. I tak los przydzielił nam Barcelone, którą kieruje była gwiazda Ajaxu, Frank Rijkaard. Postanowiłem, że drużynę w tym turnieju poprowadzi duet Bruins Slot & Krol. Myślę, że przyda mi się obejrzenie tej konfrontacji z innej pozycji. Jeszcze przed turniejem udało nam się zakończyć „sprawę duńską”. Ostatecznie za 2 miliony euro trafił do nas Norregaard. Kristiansen dostał ofertę z Sociedad i ją wybrał.

Na mecz z Barceloną wyszedł skład Stekelenburg – Maxwell, Escude, Heitinga, Trabelsi – van der Vaart, Sneijder, Galasek, Norregaard – Babel, Charisteas. Spotkanie zaczęło się dobrze gdyż już w 4 minucie Sneijder strzałem z 20 metrów wyprowadził Ajax na prowadzenie. Goście ruszyli do ataku lecz nasza defensywa radziła sobie przyzwoicie. Jednak to się zmieniło w 4 minucie... drugiej polowy. Larsson uciekł obrońcom, uprzedził Stekelenburga i było 1:1. Taki wynik utrzymał się do końca spotkania i zdecydowały rzuty karne które lepiej (a dokładniej ujmując bezbłędnie) wykonywali piłkarze z Katalonii. I tak w finale zagra Barca
z Arsenalem (pokonali TSV po karnych). Mecz o 3 miejsce gładko wygraliśmy 3:0 (Charisteas, Boukhari, Anastasiou). W finale Arsenal pokonał Barcelone 2:1.

AT przeszedł do przeszłości, za to do klubu przyszli nowi zawodnicy. Pierwszych dwóch nie można do końca nazwać nowymi. Obaj już grali w Amsterdamie. Winston Bogarde to już 33-letni zawodnik, który po przygodach z Milanem i Barceloną trafił do Chelsea lecz tam zbyt dużo nie pograł. Po przybyciu Romana Abramovicha przyszli młodsi i lepsi i Winston z klubu odszedł. Teraz wraca do Holandii aby kończyć karierę tam gdzie osiągał największe sukcesy. Drugim powracającym jest Jordi Cruyff. W młodym wieku ściągnięty do Barcelony przez ojca nie miał zbyt wielu okazji do pokazania się w barwach Ajaxu. Mam nadzieję, że Jordi odzyska dawną formę i liczę po cichu, że jego obecność w Amsterdamie sprawi, iż Johan więcej uwagi będzie poświęcał temu co się dzieje w Mokum. Trio piłkarzy, za których nie musieliśmy płacić uzupełnia Przemysław Ekiert, 20-letni pomocnik z Polski. Za kolejnych dwóch zawodników zapłacić musieliśmy. Nasi ludzie za wielką wodą zarekomendowali nam Urugwajczyka Martina Liguere i 17-letniego Amerykanina Eddiego Gavena. Za tego pierwszego daliśmy 2 miliony euro, za drugiego 1/10 tej sumy. Przed meczem o JC Schaal (Superpuchar Holandii) z Utrechtem został nam jeszcze sparing ze Sportingiem, który akurat przebywał na tournee po Beneluxie. Jeszcze przed spotkaniem pożegnaliśmy się z rumuńskim bramkarzem Bogdanem Lobontem, który odszedł do Auxerre (3 mln €). W meczu z Portugalczykami zagrał Liguera (niczym się jednak nie popisał), a my wygraliśmy 2:0 (Charisteas, Pienaar).

Czas na wyłonienie pierwszej kadry. Po mniej lub bardziej wnikliwych analizach zdecydowałem się na następujących zawodników:
Maarten Stekelenburg (21) - to w tej chwili najmocniejszy golkiper. Mimo młodego wieku zadebiutował już w reprezentacji. Może nie jest rewelacyjny ale dobrze mu rokuję na przyszłość.
Hans Vonk (34) - weteran z RPA. Prawie cała kariera spędzona w Holandii. Solidny zmiennik.
Maxwell (22) – Brazylijczyk lepiej się spisuje w ofensywnie niż w defensywie, co nie zmienia faktu, że to pewniak na lewą obronę. Musi jednak czuwać gdyż jego rodak Filipe robi duże postępy.
Hatem Trabelsi (27) – reprezentant Tunezji narobił sobie wrogów w Amsterdamie po tym jak wychodził z klubem na drogę sądową. Na szczęście się nawrócił i znów jest mocnym punktem na prawej flance.
Julien Escude (24) – mówiono o nim, że będzie następcą Blanca w reprezentacji Francji. Póki co poniżej oczekiwań.
Johnny Heitinga (20) – 13-krotny reprezentant Oranje wywalczył sobie miejsce w kadrze narodowej i jest najmocniejszym punktem naszej defensywy - wspaniały obrońca.
Nigel de Jong (19) – kolejny talent mający za sobą debiut w reprezie. Niepozorny jak na obrońcę. Myślę, że lepiej by się sprawdzał w pomocy ale przykleił się do linii obronnej i nie wyobraża sobie gry na innej pozycji.
Zdenek Grygera (24) – wiązano z nim wielkie nadzieje. Zawodnik nie spełnił oczekiwań ale nie można mu odmówić umiejętności.
Winston Bogarde (33) – jego doświadczenie może się przydać
Hedwiges Maduro (19) – młody z dobrymi perspektywami. Trochę przypomina stylem gry Rijkaarda z lat młodości.
Rafael van der Vaart (21) – 27 meczy w reprezentacji. Uważany za największy talent jaki pojawił się w tym wieku w Amsterdamie. Przez wielu obwołany następcą Cruyffa. Niestety ma trudny charakter co czasami utrudnia mu utrzymanie dobrej formy. Pewne miejsce na lewym skrzydle.
Wesley Sneijder (20) – kolejny niepokorny, który zasłynął z tego, że po strzelonej barmce zwyzywał Koemana za to, że ten nie pozwolił mu zagrać od początku spotkania. Ogromny talent, 17-krotny reprezentant kraju.
Martin Liguera (23) – reprezentant Urugwaju będzie partnerem Sneijdera na środku pomocy. Liczę na jego skuteczność.
Hjalte Bo Norregaard (23) – w Ajaxie grali już jego rodacy, m.in. bracia Laudrupowie i Jesper Gronkjaer. Zobaczymy jak sobie
poradzi na prawym skrzydle.
Tomas Galasek (31) – doświadczony pomocnik, 38-krotny reprezentant kraju. W ostatnich latach kapitan zespołu.
Mauro Rosales (23) – skrzydłowy z Argentyny ściągnięty jeszcze przez Koemana. Zagrał już w reprezentacji i prezentuje niezły poziom. Świetnie rozumie się z Trabelsim ale na razie będzie siadał na ławce.
Steven Pienaar (22) – partner Vonka z reprezentacji. Ma przebłyski ale irytuje mnie chaotyczność w jego boiskowych poczynaniach.
Nicolae Mitea (19) – po tym jak karierę w Ajaxie zrobił Chivu zarząd postanowił ściągnąć kolejnego zawodnika z Rumunii. Nicolae to lewoskrzydłowy z wielkim sercem do gry. Zagrał już 4 razy w narodowej reprezentacji.
Nourdin Boukhari (24) – kolejny lewoskrzydłowy, który nie ma wielkich szans na pierwszy skład. Będę po niego sięgał w razie problemów kadrowych.
Jordi Cruyff (30) – miejmy nadzieję, że syn Johana pokaże co potrafi. Postaram się dawać mu jak najwięcej szans.
Giannis Anastasiou (31) – uważany za najgorszy obok Sikory transfer Koemana. Grek wprost razi brakiem szybkości. Trzeba mu wypracować naprawdę dobrą sytuację żeby się pokazał.
Angelos Charisteas (24) – gwiazda ostatnich ME. Ściągnięty do klubu jako następca Zlatana. Brak mu jednak zwinności i techniki Szweda. Ma wśród kibiców tylu zwolenników co przeciwników. Żartobliwie nazywany „Brudny Harry”. 38 razy w reprezentacji.
Ryan Babel (17) – najbardziej utalentowany napastnik od czasu Patricka Kluiverta. Dostawał już szansę w poprzednim sezonie i pokazał się z dobrej strony. Wiele się po nim oczekuje.

Przyszedł w końcu czas na mój oficjalny debiut czyli mecz z Utrechtem. Spotkanie rozgrywane na Amsterdam ArenA więc przed własną publicznością. Kompletu brak ale dla niedoświadczonego Polaka 42000 widzów to już coś. Wyjściowy skład: Stekelenburg, Maxwell, Escude, Heitinga, Trabelsi – van der Vaart, Sneijder, Liguera, Norregaard – Babel, Charisteas. Walka była wyrównana lecz przewaga była po naszej stronie. Niestety nie potrafiliśmy tego udokumentować bramką. Najlepszą okazję miał Galasek, który nie wykorzystał rzutu karnego. Regulaminowy czas nie wyłonił zwycięzcy i potrzebna była dogrywka. Zaczęło się dobrze...



...i tak też się skończyło. Zawodnikiem meczu wybrano van der Vaarta. Puchar był nasz !!!

Nieubłaganie zbliżał się start ligowy, który wypadł nam w Nijmegen. Zawodnicy byli przygotowani, nikt nie narzekał na kontuzję. Na kilka dni przed meczem dostałem wiadomość od jednego z naszych ludzi. Upierał się abym zobaczył taśmy z poczynaniami pewnego napastnika. No i jakby to powiedzieć... zobaczyłem, ofertę złożyłem i zakupiłem. 20 sierpnia za sumę 6.5 miliona euro z Atletico Nacional Medellin przyszedł do nas 20-letni Edixon Perea. To jeden z największych transferów w historii klubu lecz jestem pewien, że się to nam opłaci. Trzeba napomnieć, że oprócz nas oferty złożyły m.in. Barcelona i Olympique Marsylia. Już z Kolumbijczykiem w składzie udaliśmy się do Nijmegen. Historyczną pierwszą jedenastkę tworzyli: Stekelenburg – Maxwell, Escude, Heitinga [c], Trabelsi – van der Vaart, Sneijder, Liguera, Norregaard – Perea, Charisteas. Już w 43 sekundzie spotkania pada bramka... dla NEC. Wymarzony początek, nieprawdaż? Żeby było śmieszniej w 13 minucie dobrze mi znany Andrzej Niedzielan strzałem głową podwyższa na 2:0. Czy może być zabawniej? Jasne, że może !!! W 36 minucie Sneijder widzi żółty kartonik po raz wtóry i jesteśmy zmuszeni do gry w osłabieniu. 5 minut później wstałem z ławki kiedy po fatalnym błędzie Gentenaara Charisteas pakuje piłkę do pustej bramki – 1:2. Na drugą część spotkania wychodzimy bez zmian. Bez zmian także jeśli chodzi o wynik mimo, że czas upływa. 64 minuta i zmiana – za Angelosa wchodzi Babel. Wchodzi i robi taki show, że publika oniemiała. Ryan najpierw asystuje przy golu Perei, a w ostatnich minutach sam strzela 2 bramki ustalając wynik na 4:2 dla Ajaxu.
Jednak coś jest w tej drużynie. Na losowaniu LM stawiłem się osobiście i miałem powody do zadowolenia. Naszymi przeciwnikami w fazie grupowej były Ferencvaros, Panathinaikos i finalista ostatniej edycji, Monaco. Grupa niezbyt trudna. Wyglądające na groźne Monaco to już nie ta drużyna co przed rokiem. Odeszły 3 największe gwiazdy czyli Rothen, Giuly i Morientes i skończył się pewien rozdział.

Teraz czekał nas debiut (jeśli chodzi o ligę) przed własną publicznością. Przeciwnikiem ekipa z Fryzji czyli Heerenveen. Jak się okazało debiut niezwykle udany. Popisowa gra Norregaarda (najlepszy na boisku) i bramki Charisteasa, Perei, Babela i Cryuffa doprowadziły trybuny do wrzawy. Dla tych kibiców warto grać i wygrywać. Niestety, nie zawsze jest tak wesoło. Echem odbił się nasz bezbramkowy remis z ADO czyli klubem szczególnie „lubianym” w Amsterdamie. Po prostu tego dnia Jimmy van Fessem był nie do pokonania. Holandią swoją drogą, a Europa swoją. Czas zawojować stary kontynent, a pierwszą bitwą miało być spotkanie z mistrzami Węgier. Goście mieli dużo szczęścia bo jak inaczej nazwać sytuację kiedy oddajemy 35 strzałów na bramkę rywala i wygrywamy... 1:0. Strzelcem Sneijder, dla którego była to rehabilitacja za niewykorzystanie rzutu karnego.

Kolejne 2 spotkania sponsorowała literka Z (jak zwycięstwo) i cyferka 4. O ile pokonanie na własnym terenie Den Bosch 4:0 (Charisteas, Liguera 2, van der Vaart) nie był czymś wyjątkowym to zniszczenie Feyenoordu na De Kuip robi wrażenie. Wynik 4:1 to przede wszystkim zasługa 2 ludzi. Pierwszym z nich sędzia Kevin Blom, który prowadził to spotkanie diabelsko rzetelnie...



Drugim nowy egzekutor z miasta Amsterdam...



Wyjazd do Monaco miał być najtrudniejszym meczem w tej fazie LM. Jadąc nad Lazurowe Wybrzeże za cel postawiliśmy sobie remis. W podstawowym składzie 2 zmiany - Heitinge zastąpił Grygera, a Norregaarda 17-latek Gaven. Mecz był wyrównany. Oba zespoły atakowały ale nie zaniedbywały też defensywy. Błąd popełnili przeciwnicy. Dośrodkowywał Raffie, a głową piłkę do bramki skierował oczywiście Angelos „Brudny Harry” Charisteas. I taką to drogą po dwóch meczach drużyna Deschampsa jest wciąż bez punktów. Także 1:0 i także po bramce Angelosa skończyła się batalia z Twente. Prawdziwy pokaz można było zobaczyć 4 dni później w Tilburgu. Willem II nie radził sobie najlepiej i zajmował miejsce w końcu tabeli. Okazało się, że nie przez przypadek. Swój geniusz zaprezentował Wesley Sneijder. Już w 8 minucie strzałem zza pola karnego pokonał Moensa. 10 minut później ten sam zawodnik podwyższył na 2:0. Po kolejnych pięciu było już 3:0 kiedy podanie Wesley’a wykorzystał Charisteas. Na 4:0 podwyższył Perea, a kropkę nad i postawił w 37 minucie Wesley „Man of the match” Sneijder. Cała drużyna zagrała wspaniale. Chciało by się oglądać taki Ajax zawsze. Niestety, przez 3 najbliższe tygodnie nie będziemy oglądać Maxwella, który doznał kontuzji.

Ciekawym trafem najbliższy mecz czekał nas dokładnie za 3 tygodnie. Do Amsterdamu przyjeżdża Panathinaikos w składzie z Olisadebe. Czy ja powiedziałem Olisadebe? Taaak, powiedziałem Olisadebe. Kto strzelił bramkę dla PAO? Głupie pytanie... Olisadebe. Dobrze, że reszta greckiej drużyny nie zawiodła... moich oczekiwań. Wygraliśmy łatwo 4:1 (Sneijder, Liguera, Perea, Babel) i z kompletem punktów przewodziliśmy stawce. Kiedy pokonaliśmy 5:0 Superfarmerów czyli De Graafschap zacząłem się martwić czy chłopaki nie stracili motywacji. Tak wygrywamy i wygrywamy, że niektórzy mogliby wpaść w monotonię. Na rewanż do Aten jechaliśmy bez Norregaarda ale nie przeszkodziło to nam wygrać 2:0 i już po 4 meczach zapewnić sobie awans do 1/8 finału. Bukmacherzy stawiali nas już na 3 miejscu wśród faworytów do wygrania LM.

Przez 60 minut nie mogliśmy poradzić sobie z Rodą, która widać postanowiła w Amsterdamie nie stracić gola. Na szczęście ich plan się nie powiódł.
Wprowadzony w przerwie Mitea, był tam gdzie być powinien i odbitą przez bramkarza gości piłkę skierował do bramki. Kilka minut później na 2:0 podwyższył znajdujący się w świetnej formie Liguera i kibice mogli już świętować siódme w tym sezonie ligowe zwycięstwo. Kolejna przerwa spowodowana meczami reprezentacyjnymi nie wyszła nam na dobre. Piłkarze wrócili zmęczeni. Jest już listopad i nie gra się lekko. Gelredome nigdy nie było łatwym terenem. Przekonaliśmy się o tym po raz kolejny. Strzelali van der Vaart, Sneijder i Perea jednak bez efektu. Nie zgrał zmęczony Charisteas, którego zastąpił Babel. W końcu powtórzyliśmy sukces aliantów z 1944 i obrona Arnhem padła. Z lewej strony dośrodkowywał Mitea, a w polu karnym najwyżej wskoczył Perea i skierował piłkę do bramki. Radość nie trwała długo. Po jednym z rzutów wolnych wykonywanych przez Vitesse piłka odbiła się od Rosalesa i zmyliła Stekelenburga. Wynik 1:1 utrzymał się do końca i passa się skończyła. Na mecz do Budapesztu jechaliśmy już z pewnością awansu więc presja nie była zbyt duża. W podstawowym składzie wyszli tacy zawodnicy jak de Ridder czy Gaven. Obaj zagrali przyzwoicie ale bohaterem spotkania był bramkarz Tolnai, który bronił jak mógł najlepiej oraz Edixon Perea, któremu jednak Tolnaia pokonać się udało i to dwukrotnie.

Teraz czekał nas pojedynek na szczycie. Na Amsterdam ArenA przyjeżdżał lider (tylko dlatego, że my rozegraliśmy mniej spotkań) czyli AZ Alkmaar, którym kieruje człowiek doskonale znający Ajax, Co Adriaanse. Nasze ustawienie: Stekelenburg – Maxwell, Escude, Heitinga [c], Trabelsi – van der Vaart, Sneijder, Galasek, Rosales – Perea, Babel. Od samego początku ruszyliśmy do ataku. Chcieliśmy rozproszyć szyki przeciwnika więc staraliśmy się grać szybko i bez przyjęcia. Szło to nawet dobrze ale w decydującym momencie czegoś brakowało. Wynik wciąż bezbramkowy. Tuż przed końcem pierwszej połowy Perea zdobył gola ale sędzia odgwizdał spalonego. Nie kłóciłem się, jak mamy strzelić to i tak to zrobimy. I strzeliliśmy – dopiero w 63 minucie znakomicie grającego Taylora (były zawodnik Arsenalu) pokonał... Perea. W klubie już nikt nie będzie narzekał, że kosztował 6,5 miliona. Jeszcze bardziej pewne wydaje się to zważywszy, że na 2:0 podwyższył nikt inny, tylko Edixon „Who’s gonna stop me” Perea. Wspaniałe zwycięstwo nad trudnym rywalem przyniosło kolejne pochwały ze strony zarządu. Skrzętnie je notuje co by je w odpowiednim momencie przypomnieć. Na pomeczowej konferencji Adriaanse przyznał, że tak dysponowany Ajax powinien nie mieć problemu ze zdobyciem tytułu. Chciało by się rzec „Dobrze mówi, dajcie mu cygaro !!!”. Zaczynał się grudzień, który w Holandii jest miesiącem przyprawiającym o palpitacje serca. W ciągu jednego miesiąca mamy do rozegrania... 8 spotkań.

W meczu z RKC nie zagrał Charisteas, który ma problemy z kondycją. Wygraliśmy 1:0 po golu Babela. Angelos jednak powrócił jak mało kto...





„Brudny Harry” wraca z siłą Magnum !!! Wygrywamy swoją grupę z kompletem punktów i czekamy na kolejnego przeciwnika w Lidze Mistrzów. Jakby nie patrzeć idzie nam lepiej niż ekipie van Gaala 10 lat temu. Żebyśmy tak skończyli jak oni wtedy. Po raz drugi w tym sezonie przyjechało do nas De Graafschap i po raz drugi bez zdobytego gola wróciło do domu. Bramki zdobył nasz południowoamerykański duet czyli Perea/Liguera. Niestety na KOLEJNE 3 tygodnie straciliśmy Norregaarda. Nie ma Duńczyk szczęścia ostatnio. Za to kiedy gra to jest na co popatrzeć - 12 meczach Hjalte zaliczył 8 asyst. Stało się jasne z kim zagramy w 1/8 finału LM. Otóż naszym przeciwnikiem będzie zespół mistrza Anglii czyli Arsenalu. Przyznam, że przyjemnością stanę naprzeciw Wengera, którego nie darzę zbyt wielką sympatią.

Po zwycięstwach nad RBC (liga - 1:0) i VVV (puchar - 2:0) przyszedł czas na kolejny pojedynek podczas którego, Amsterdam ArenA nie będzie cicho. W
ostatnich 20 latach 18 tytułów mistrzowskich dzieliliśmy między siebie, my vs oni czyli Ajax vs PSV. Na trybunach komplet !!! Na boisku dwa zespoły:

Ajax: Stekelenburg – Maxwell, Escude, Heitinga [c], Trabelsi – van der Vaart, Sneijder, Liguera, Pienaar – Perea, Charisteas

PSV: Gomes – Alex, Ooijer, Addo – Bouma, Lamey – Beasley, Cocu, van Bommel, Vennegoor of Hesselink, Sibon

W 51 sekundzie goście zostali uświadomieni, że światło żarówek firmy Philips tutaj nie dociera. Po strzale Sneijdera piłka zatrzepotała w bramce Gomesa, a stadion wybuchł – 1:0 !!! Co chwila kolejne okazje, najczęściej po rzutach wolnych wykonywanych przez Sneijdera, któremu PSV chyba leży. Podopieczni Hiddinka, starali się atakować ale na staraniach się kończyło. W 40 minucie śmiech na trybunach. Obrońca podaje do Gomesa, a ten mądrala zaczyna się kiwać z Pereą. No wyobraźcie sobie wysokiego jak dąb bramkarza, który wchodzi w drybling z szybkim i zwinnym napastnikiem. Ta rywalizacja miała jeden efekt – 2:0. Hiddink chyba nie poklepie go po policzkach w czasie przerwy. W drugiej połowie mimo zaangażowania piłkarzy wynik się zmienił. PSV wyjeżdża z Amsterdamu na tarczy. Wielka radość zakończona w Supporter’s Home „dyskusją” na temat spotkania. Następnego dnia okazało się, że Perea dyskutował za mocno i wracając do domu wpadł w kolizję z chodnikiem. Musi chłopak odpocząć. Na przedświątecznym spotkaniu narzekał na nogę (na głowę też ale mniej). Zjawił się m.in. Arie van Eijden, który życzył nam abyśmy za pół roku mieli co najmniej tak dobry humor jak mamy obecnie. Niech się spełni !!!

Z NAC graliśmy na drugi dzień świąt i różnie mogło być z formą. Miałem nadzieję, że zawodnicy nie będą pełzać po boisku z ciężkimi żołądkami. Najgorzej nie było ale zwycięstwo odnieśliśmy najskromniejsze z możliwych. Jedyną bramkę zdobył Liguera, chwilę po tym jak Sneijder zmarnował rzut karny. Przyszedł nowy rok, a wraz z nim plebiscyty. Voetbal International wybrało Maartena Stekelenburga, najlepszym bramkarzem, a Rafael van der Vaarta najlepszym piłkarzem w Holandii. Miejsce za Raffie’m zajął Edixon Perea. Jeśli chodzi o arenę międzynarodową to tytuł najlepszego piłkarza na świecie zdobyli Andriy Shevchenko (wg France Football) i Frank Lampard (wg FIFA). Najlepszym piłkarzem Europy został uznany Shevchenko.

Tę rundę rozgrywek kończyliśmy meczem z Groningen. Stekelenburg – Maxwell, Escude, Heitinga [c], Trabelsi – van der Vaart, Sneijder, Liguera, Pienaar – Babel, Charisteas <-- tym składem wyszliśmy i zwyciężyliśmy 2:0 po golach Sneijdera i Babela. Goście przez cały mecz oddali zaledwie 2 strzały na naszą bramkę. Jak tu nie wygrywać? Ten mecz doprowadził do tego, że spełniły się oczekiwania o których się mówiło od jakiegoś czasu. Ajax jest w tym sezonie wciąż NIEPOKONANY !!!



Jak się okazało mecz z Groningen był ostatnim meczem Trabelsiego w naszych barwach. Hatem miał pewne problemy i postanowiliśmy nie stawać mu na drodze do przeprowadzki...



Galaktyczni zapłacili nam 9,5 miliona euro. To chyba uczciwa cena. Właśnie z tych pieniędzy zapłaciliśmy za naszego nowego zawodnika. Cesare Bovo to 21-letni obrońca, który był w tym sezonie wypożyczony z Palermo do Parmy. Piłkarzowi kończył się powoli kontrakt więc kiedy wyłożyliśmy sumę 1,3 miliona euro Włosi dali nam szybką i pozytywną odpowiedź. Oprócz Bovo zakontraktowaliśmy jeszcze 3 zawodników ale oni dojdą do nas dopiero po sezonie. Jednym z tej trójki jest były Ajacied, którego powrót do Amsterdamu będzie spektakularnym wydarzeniem. Tego można być pewnym....

******************************************************************************************



Rinus Michels (1928 - 2005)


******************************************************************************************


Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.