Artykuły

Odrodzenie cz.2
Fredy 04.01.2003 00:43 1096 czytelników 0 komentarzy
0
Wrzesień 2002 roku


Cała Katalonia czekała na pierwszy września. Tego bowiem dnia „nowa” Barcelona miała rozpocząć drogę, by powrócić na szczyt. Jedno było pewne - będzie to droga długa i ciężka. Pierwsze ligowe spotkanie miało odbyć się na Camp Nou, a rywalem Blaugrana miał być zespół Murcii, który w poprzednim sezonie bronił się przed spadkiem z drugiej ligi. Na trzy dni przed spotkaniem kontuzji stopy doznał Motta, co wyłączyło go z gry na trzy tygodnie. Nie zmieniało to oczywiście faktu, że Barcelona była zdecydowanym faworytem tej potyczki i nikt nie dopuszczał do siebie innej myśli, niż zdecydowane zwycięstwo Barcelony.
Relacje z meczów ligowych i pucharowych najlepiej przedstawia komentator Radia Catalunya, który tak oto zrelacjonował spotkanie z Murcią:

Blisko 40000 fanów przybyło na Camp Nou by zobaczyć i ocenić odnowioną Barcelonę. Katalończycy rozpoczęli fenomenalnie! Druga minuta, akcję na prawej stronie inicjuje Kanu, znakomite podanie na środek do Petitjeana, ten zachowuje się jak fachowiec najwyższych lotów, oddając piłkę na lewą stronę do Virgilio, który piorunującym strzałem pokonuje bramkarza gości. Nie minęły 4 minuty a było już 2:0! Tym razem straconą przez Geovanniego futbolówkę przejmuje Marcelo, mija Lasa i w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie myli się! Po tej bramce w szyki Katalończyków wdało się wyraźnie rozluźnienie, czego skutkiem był gol kontaktowy gości, strzelony w 22 minucie przez Moralesa. Do końca pierwszej połowy przewagę już mieli goście i gdyby nie Reina to byłby co najmniej remis. Przerwa podziałała wyraźnie bardzo motywująco na Barcę, która rozpoczęła drugie 45 minut bardzo energicznie. W 54. minucie rzut wolny z około 25 metrów od bramki rywala wykonuje Petitjean, dogrywa precyzyjnie piłkę na głowę Artety, a ten podwyższa na 3:1! Barcelona nie popełniła błędu z pierwszej połowy i dalej kontrolowała grę, raz po raz sprawdzając dyspozycje bramkarza Murcii. W 87. minucie strzał zza pola karnego Petitjeana broni Dominguez, ale przy dobitce Kanu nie miał już żadnych szans i jest 4:1! W euforii Barcelona zapomniała chyba, że to jeszcze nie koniec meczu i pozwoliła sobie na strzelenie drugiej bramki, co ponownie uczynił Morales ustalając wynik na 4:2. Barcelona zagrała odważnie i ambitnie, ale z przestojami, które na pewno trzeba wyeliminować.




Nastroje w Barcelonie były więc z dnia na dzień coraz lepsze. Choć nie ulegało wątpliwości, że Jaśniewicza czeka jeszcze dużo pracy, na razie szedł w jak najlepszym kierunku. Należy dodać, że po spotkaniu Gaspart poinformował prasę o nowym, pięcioletnim kontrakcie z Iniestą.
Pierwszy poważny sprawdzian dla Barcelony zapowiadał się w drugiej kolejce. Katalończycy jechali na mecz z jednym z faworytów rozgrywek - Realem Oviedo. Rywal kadrowo prezentował się podobnie do Blaugrana, ale piłkarze byli na pewno bardziej doświadczeni, grający w prawie niezmienionym składzie od kilku sezonów. Największą ich gwiazdą był 30-letni Oli, mający za sobą epizod w reprezentacji Hiszpanii (zagrał w niej 2 mecze i strzelił nawet jedną bramkę). Ponadto bardzo dobrze obroną kierował doświadczony Rosjanin Wiktor Onopko, a mocnym punktem był również 27-letni bramkarz Esteban. Tymczasem w piątek odbyło się losowanie 1.rundy Pucharu Hiszpanii. Losowanie nie było zbyt szczęśliwe dla Katalończyków, bowiem już w pierwszej rundzie czekał ich niesamowicie ciężka potyczka z Deportivo. Za Barcą przemawiał fakt, że mecz odbyć miał się na Camp Nou, więc kibice datę 11.grudnia zaznaczyli już sobie na czerwono w kalendarzu.
Ale wcześniej czekało Barcę jeszcze wiele spotkań w lidze, a już w niedzielę ze wspomnianym wcześniej Oviedo. Oto relacja z tego spotkania:

Zespół Michała Jaśniewicza rozpoczął spotkanie bardzo źle, oddając inicjatywę w pierwszych dwudziestu minutach gospodarzom i tylko ich słabej skuteczności oraz dobrej postawie Reiny zawdzięczają zachowanie
czystego konta. W 23. minucie Arteta wywalcza rzut rożny, z którego wprost na głowę Rumuna Barbu dośrodkowuje Geovanni i jest 1:0! Wynik ten utrzymał się zaledwie 5 minut, bowiem w 28. minucie fantastycznie z rzutu wolnego uderzył Juan Gonzales i jest 1:1. W pierwszej części meczu goli już więcej nie obejrzeliśmy, chociaż gra była bardzo ciekawa. Druga połowa to przede wszystkim szybka, płynna gra z obu stron, obfitująca w liczne - najczęściej niecelne - strzały oraz efektowne parady obu bramkarzy. W 63. minucie Kiko zastępuje słabo się dziś spisującego Szweda Petitjeana, a Hiszpański joker odwdzięcza się menedżerowi, strzelając w 83. minucie bramkę na wagę zwycięstwa i trzech punktów!





Oto co powiedział Jaśniewicz po tym spotkaniu:
To było dla nas bardzo ciężkie spotkanie, cieszę się, że zespół pokazał charakter. Myślę, że z meczu na mecz powinno być coraz lepiej, już teraz myślę o następnym ligowym spotkaniu.
A następne spotkanie Barcelony to ponownie mecz wyjazdowy, tym razem z uchodzącym za jeden ze słabszych zespołów w lidze - Eibar. Mecz nieoczekiwanie okazał się bardzo dramatyczny:

Mało kto obecny na stadionie Ipurua spodziewał się takich emocji i dramaturgii. Od początku spotkania do zmasowanego ataku przystąpili Katalończycy, jednak ataki były chaotyczne i przede wszystkim nieskuteczne. A kiedy w 42. minucie Irazusta dał prowadzenie gospodarzom, niespodzianka stawała się realna. Trwało to jednak bardzo krótko. W 44. minucie Geovanni centruje piłkę na głowę Barbu, a ten wyrównuje wynik meczu. Druga połowa bardzo podobna w przebiegu do pierwszych 45 minut i kiedy wydawało się, że Barca straci pierwsze punkty w tym sezonie, w 93. minucie w środku pola przejmuje piłkę Geovanni, podaje prostopadle do Virgillo, który uwalnia się z pod opieki obrońców i pokonując bramkarza goście zapewnia zwycięstwo Barcelonie!




Po spotkaniu nie było wiele czasu na świętowanie bo już w następną niedzielę Barcę czekał bardzo trudny mecz na własnym obiekcie z mocno wzmocnionym przed sezonem zespołem Levante, który w trzech meczach odnotował zwycięstwo i dwa remisy. Do składu po kontuzji powrócił Motta, chociaż biorąc pod uwagę dobrą formę Geovanniego jego miejsce w wyjściowym składzie było bardzo niepewne. Barcelona wygrała to spotkanie pewnie - 2:0, ale po raczej przeciętnym spotkaniu. Najpierw w 29. minucie bramkę strzelił Geovanni główką po dośrodkowaniu Kanu, a w 84. minucie po faulu na Artecie gola z rzutu karnego zdobył, wcześniej asystujący, Kanu.




Z kompletem punktów po czterech spotkaniach Barcelona przewodziła w ligowej tabeli. W środku tygodnia hiszpański Sport nakłonił do krótkiego wywiadu Michała Jaśniewicza, oto jego fragmenty:
Dziennikarz: Jak oceniasz początek sezonu:
Michał Jaśniewicz: Trudno nie być zadowolonym gdy się wygrywa mecze. Zdaję sobie sprawę, że przed nami jeszcze bardzo długa droga, ale idziemy chyba w dobrym kierunku. Udało się nam w pierwszych czterech meczach zdobyć komplet punktów, oczywiście przy odrobinie szczęścia, ale i ono jest w futbolu potrzebne.
D.: Jaka obecnie atmosfera panuje w zespole?
M.J. : Nieporównywalnie lepsza od tego co zastałem po przyjściu do zespołu, ale jak już mówiłem jest jeszcze sporo do zrobienia, także w psychice piłkarzy. Myślę, że sobie z tym poradzimy
D.: Czy na dzień dzisiejszy możesz być pewien awansu?
M.J.: Naturalnie pewny nie jestem, ale ja wierzę w ten awans i wiem, że wszystko idzie w dobrym kierunku ku temu. Pewnym można być dopiero wtedy, jak się ten awans wywalczy.
D.: Jak oceniasz losowanie Pucharu Hiszpanii?
M.J.: Kibice zacierają już ręce na potyczkę z Deportivo, ale ja osobiście liczyłem, że dopiero na wiosnę przyjdzie nam grać taki trudny mecz, a w pierwszej rundzie trafimy na nieco
niżej notowany zespół. No cóż, stało się jak się stało i tak czy inaczej trzeba walczyć o zwycięstwo. Bardzo jest istotne, że gramy u siebie.

W ostatni weekend września Barca pokonała na wyjeździe Jaen 1:0 po golu Kanu z rzutu karnego w 20 minucie i to tak naprawdę wszystko, co o samym spotkaniu warto napisać. Pomimo zwycięstwa nastroje w drużynie nie były zbyt dobre, bowiem z powodu kontuzji na 3 miesiące z gry został wyeliminowany Iniesta.




Oto co o spotkaniu powiedział Petitjean (to właśnie po faulu na nim został podyktowany rzut karny):
Rzut karny był ewidentny i bramka, którą strzeliliśmy była zasłużona. Wygraliśmy i to jest najważniejsze, chociaż na pewno w następnych meczach trzeba być dużo bardziej skutecznym, bowiem niewykorzystane okazje często się mszczą. W tym spotkaniu mieliśmy sporo szczęścia, że tak się nie stało.


To natomiast wypowiedź fizjoterapeuty Angela Mura na temat kontuzji Iniesty:
Iniesta nadwerężył sobie miesień prawej nogi, co wyłączy go niestety z gry na około 3 miesiące, chociaż jeszcze zleciłem bardziej szczegółowe badania, aby sprawdzić czy nie będzie potrzebna operacja. To skończyłoby się niestety jeszcze dłuższą przerwą, więc oby tak się nie stało.

Na szczęście po przeprowadzeniu badań okazało się, że zabieg chirurgiczny nie będzie potrzebny, a jedynie 3-miesięczna rekonwalescencja.
Tymczasem Barcelona bardzo intensywnie przygotowywała się do kolejnego meczu tym razem z Alaves, które podobnie jak Katalończycy spadło z 1. ligi. Zespół ten nie dokonał jednak żadnych wzmocnień, a odeszło kilku czołowych piłkarzy tego klubu. Mimo to dopiero dziewiąta pozycja (dwa zwycięstwa, dwie porażki oraz jeden remis) w lidze była sporym zaskoczeniem, bowiem pomimo osłabień kadra tego zespołu wydawała się być jedną z najsilniejszych w lidze. Mecz ten miał się odbyć w drugi weekend października, bowiem wcześniej grały reprezentacje. Z graczy Barcelony powołanie na mecz z Gruzją dostał Rumun Barbu (nie zagrał ani minuty) oraz Arteta na mecz młodzieżówki z Cyprem. Hiszpan grał całe 90 min i chociaż Hiszpanie pewnie pokonali Cypr 4:1 to sam Arteta w tym meczu nie zabłysnął.
Do meczu z Alaves Barcelona przystąpiła z kilkoma korektami w składzie, które nie wyszły im na dobre. Oto relacja z meczu:

Naprzeciw siebie stanęły dwa najbardziej przegrane zespoły z poprzedniego sezonu. W obecności niespełna 7000 fanów Alaves podejmowało Barcelonę. Od początku spotkania widać było sporą nerwowość w poczynaniach obu zespołów. Wydawało się, że nerwy pierwsza opanowała Barcelona. W 35 minucie wspaniałe 30-metrowe podanie Artety do Motty, a ten piorunującym strzałem pokonuje bramkarza gospodarzy, strzelając swoją pierwszą bramkę w tym sezonie i jest 0:1! To było jednak wszystko, na co Katalończyków było dziś stać. W ostatniej minucie pierwszej części spotkania weteran boisk i legenda Ajaxu Amsterdam Richard Witschge strzela bramkę na 1:1. O drugiej części spotkania kibice Barcy chcieliby z pewnością jak najszybciej zapomnieć. W 54. minucie ponownie Witschge wpisuję się na listę strzelców, a dwie minuty później z powodu kontuzji boisko zmuszony jest opuścić Arnau. Jaśniewicz próbuje zmianami w składzie ożywić grę swojego zespołu. To nie przynosi zamierzonego skutku - a wręcz jest jeszcze gorzej. W 77. minucie Geli strzela bramkę na 3:1, a na 6 minut przed końcem spotkania Katalończyków pogrąża Karmona, ustalając wynik spotkania na 4:1. Oby to była tylko pojedyncza - chociaż dość bolesna - wpadka odradzającej się drużyny Barcelony, bowiem wydawało się, że praca Michała Jaśniewicza idzie w dobrym kierunku. Wszystko okaże się w kolejnych spotkaniach.




Oto co powiedział menadżer Barcelony po tym spotkaniu:
Była to nasza pierwsza porażka i nie wyciągałbym z tego spotkania daleko idących wniosków, chociaż na pewno była to dla nas bolesna lekcja i razem z piłkarzami będziemy musieli
przeanalizować nasze poczynania. Nie chciałbym obarczać winą za porażkę żadnego konkretnego piłkarza, ponieważ zarówno za zwycięstwa jak i porażki odpowiada cały zespół, łącznie z menedżerem. Bardzo ważne będzie teraz dla nas wsparcie kibiców i zwycięstwo kolejnego spotkania.


Po tej porażce Barcelona spadła na drugie miejsce w tabeli, a w kolejnym spotkaniu miała podejmować trzeci zespół ligi - Numancię. Mecz ten miał wszystkim pokazać czy porażka z Alaves była tylko pojedynczą wpadką, czy też zespół popadł w jakiś głębszy kryzys - tak przynajmniej o tym spotkaniu pisała prasa. Po spotkaniu okazało się, że niestety kontuzja Arnaua jest poważniejsza i piłkarz ten podobnie jak Iniesta będzie musiał pauzować aż do końca roku. Oto, co o spotkaniu z Numancią mówił Arteta:
Będzie to dla nas szalenie ważne spotkanie. Rywal jest niezwykle wymagający, a my w ostatnim spotkaniu - delikatnie mówiąc - zawiedliśmy. Myślę, że jednak teraz przy własnej publiczności takiej wpadki nie będzie i wygramy to spotkanie. Najważniejsze, żeby zespół nie tracił wiary w siebie.


To już natomiast sama relacja z tego meczu:

To była zupełnie inna drużyna od tej z przed tygodnia. „Nowa Barcelona” zagrała swój najlepszy mecz z dotychczasowych. Od początku odważnie i bez kompleksów ruszyła na rywala. W 15. minucie, około 20 metrów od pola karnego faulowany jest Tincler. Rzut wolny wykonuje N’Gotty, piłka mija mur i wpada do bramki prawym „okienkiem”. Bramkarz nawet nie zareagował i jest 1:0. Katalończycy kontrolują grę i raz po raz sprawdzają dyspozycję bramkarza gości, ale bramek w pierwszej połowie już nie oglądamy. Pierwsza minuta drugiej części spotkania, z rzutu wolnego piłkę w pole karne dogrywa Rosu, a tam najlepiej ustawiony Octavio posyła głową piłkę do siatki i jest 1:1. Ta bramka nie podcięła jednak skrzydeł Katalończykom, którzy ruszyli do ataku z jeszcze większym animuszem i na efekty nie było trzeba długo czekać. W 56. minucie wspaniały, ponad 20-metrowy rajd z piłką Motty, zakończony piorunującym strzałem i bramką na 2:1! W 65. minucie ponownie rzut wolny dla Barcelony, ponownie piłkę uderza N’Gotty i ponownie strzela bramkę! Tym razem po ewidentnym błędzie bramkarza, który był źle ustawiony i ponownie nie wykonał nawet ruchu do piłki. W 76. minucie kropkę nad „i” postawił nie kto inny jak Motta - znowu na życzenie gości. Tym razem piłkę przed własnym polem karnym traci Gustavo, a takiej okazji pomocnik Barcelony nie marnuje i jak dziecko ogrywa bramkarza gości ustalając wynik spotkania na 4:1. Zakończę moją relacje jednym słowem: bajecznie!




To zwycięstwo spowodowało, że zapomniano o ostatniej wpadce i o Barcelonie znów pisało się pozytywnie, a atmosfera w klubie wydawała się bardzo dobra. To wszystko było potrzebne do spokojnego przygotowywania się drużyny do kolejnego meczu. Barcelonę czekał wyjazd do Salamanki, na mecz z szóstą drużyną ligi. Salamanca posiadała w swych szeregach kilku doświadczonych piłkarzy i kadrowo wydawała się być silniejsza od zespołu z Katalonii, ale grała w tym sezonie bardzo nierówno.
Mecz na stadionie obejrzało blisko 18 tysięcy fanów, a oto relacja z tego spotkania:

Chyba nikt nie miał nawet przez minutę wątpliwości, kto w tym spotkaniu jest zespołem lepszym. Salamanka od pierwszej minuty rzuciła się do zdecydowanego ataku, a postawa defensywy Barcelony wołała o pomstę do nieba. Po 25. minutach gry Katalończycy przegrywali 0:3!. Bramki dla gospodarzy strzelali po kolei: Mutiu, Makukula oraz Zegarra. Gdy wydawało się, że gorzej już być nie może - boisko z powodu wybitego palca u nogi musiał opuścić w 37. minucie Barbu. W jego miejsce wszedł Trashorras. W pierwszej części spotkania wynik nie uległ już zmianie. Na drugą część spotkania Katalończycy wyszli bardzo zmotywowani, ale często jest tak, że jak się za bardzo chce, to nic nie wychodzi i dokładnie tak było w tym przypadku. W 70. minucie Michał Jaśniewicz
postanowił postawić wszystko na jedną kartę i trudno mu się dziwić. Za środkowego obrońcę wpuścił trzeciego napastnika. Zmiana ta niosła za sobą spore ryzyko, które niestety Katalończycy ponieśli w 78. minucie. Drugą bramkę na swoim koncie zanotował Mutiu, który wykorzystał świetne podanie od Pedro Garcii. Barcelona wprawdzie strzeliła honorowego gola, gdyż w 81. minucie z rzutu karnego bramkarza gospodarzy pokonał Trashhoras. Nie zmieniło to jednak faktu, że Barcelona w przekroju krótkiego czasu rozegrała dwa bardzo słabe mecze i słowo kryzys ciśnie się coraz bardziej na usta.





Po tym meczu udało się nakłonić menedżera Barcelony na krótką wypowiedź (chociaż nie było to łatwe):
Po takim spotkaniu trudno coś powiedzieć, zwłaszcza, że nie była to nasza pierwsza wpadka. Niestety porażką w tym spotkaniu w dużej mierze trzeba obarczyć nasz blok defensywny, także Reina zagrał dzisiaj słabsze spotkanie. Teraz czekają nas dwa spotkanie na Camp Nou z niżej notowanymi rywalami. Oba spotkania musimy wygrać. Nie wykluczam również, że dam szansę gry piłkarzom z drużyny rezerw. Nie będę jednak mówił o żadnych konkretach, dopóki nie przeanalizuję z piłkarzami oraz sztabem szkoleniowym tego meczu.

Następny rywalem Barcelony był Castellon, więc wydawało się, że przed własną publicznością Katalończycy z niżej notowanym zespołem nie będą mieli problemów ze zdobyciem trzech punktów. Niestety ci, co tak myśleli byli w błędzie:

Nikt z blisko 40-tysięcznej publiczności nie spodziewał się, że Barcelona będzie walczyć w tym spotkaniu o remis! W pierwszej połowie Katalończycy przeprowadzili tylko jedną groźną sytuację. Strzał Petrescu obronił bramkarz gości. Goście mieli w tej części spotkania dużo więcej do powiedzenia i przypieczętowali to bramką Chito w 41. minucie. Piłkarze Barcelony schodzili do szatni przy oszałamiających gwizdach kibiców. W drugiej połowie, gdyby gra i wynik się nie zmienił, szykowała się piniakolada (kibice blaugrana machają na stojąco białymi chusteczkami wyrażając w ten sposób niechęć do menedżera Barcy oraz do stylu gry drużyny). Może to zmobilizowało trochę drużynę, bowiem gospodarze w drugiej połowie przejęli inicjatywę oraz ruszyli do zmasowanego ataku. Były to jednak ataki chaotyczne i nieprzemyślane. Dopiero w 78. minucie gry Arteta przejmuję bezpańską piłkę i z ponad dwudziestu metrów pokonuje bramkarza gości. Jest 1:1! Wynik do końca spotkania nie uległ już zmianie. Kibice oszczędzili wprawdzie Jaśniewiczowi chusteczek, ale gesty niezadowolenia po końcowym gwizdku sędziego można było zauważyć.




Remis ten uznano w Barcelonie jako porażkę, może nie tak dotkliwą jak w przypadku tamtych klęsk, ale głosy krytyki można było usłyszeć coraz częściej. Kolejne spotkanie ligowe miało miejsce ponownie na Camp Nou. Rywalem Barcy była 18 w tabeli Zamora (trzy zwycięstwa, remis i pięć porażek). Do tego jeszcze w drużynie przyjezdnej kontuzjowanych było dwóch czołowych napastników tego klubu. I znów mecz miał nieoczekiwanie dramatyczny przebieg:

Po dwóch słabych spotkaniach Barcelona miała się zrehabilitować i odnieść na Camp Nou pewne zwycięstwo. Mecz rozpoczął się bardzo pechowo dla gości, bowiem już w dwunastej minucie dwóch piłkarzy tego zespołu musiało opuścić boisko z powodu kontuzji. Pierwsza bramka padła w 32. minucie. Debiutujący w pierwszej drużynie Jordi Lopez dośrodkowuje piłkę w pole karne, a tam głową do siatki trafia Kiko i jest 1:0! Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie, ale gospodarze kontrolowali przebieg spotkania. Wydawało się, że już nic złego Barcelonie się stać w tym meczu nie może. Ale futbol to futbol i wszystko się w nim może zdarzyć! W 75. minucie David Garcia fauluje Bercianosa, 22 metry przed polem karnym. Rzut wolny wykonuje sam poszkodowany i bajecznym strzałem pokonuje Reinę. Wynik zmianie już nie uległ, ale już w przedłużonym czasie gry nerwy puszczają
Artecie, który za faul na Luisie Valle zostaje wyrzucony z boiska. Barcelonie w trzech ostatnich meczach nie udało się odnieść zwycięstwa, a dwa ostatnie u siebie kończyła remisem. Słabo i jeszcze raz słabo!





Barcelona po tym spotkaniu spadła na miejsce czwarte, gromadząc w 10. spotkaniach 20 punktów. Oto czołówka tabeli:




Barcelonę do końca roku czekało jeszcze 10 spotkań, w tym jedno w Pucharze Hiszpanii. Jedno było pewne: FC Barcelona musi zacząć lepiej grać...

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution