Artykuły

Ludzie Revolucji
Pucek & Seju 17.03.2010 23:17 4155 czytelników 0 komentarzy
0

Urodziny CM Revolution to święto, które dotyczy nie tylko serwisu. To również dzień, w którym swoje chwile chwały przeżywają wszyscy ci, którzy aktywnie przyczynili się do tego, że nasz serwis bezustannie od ośmiu lat trwa, ciągle się rozwijając i poszerzając horyzonty. Historia toczy się dalej, jutro będziemy tylko wspominać to, co dziś świętujemy. Warto jednak sięgnąć troszkę głębiej, w zakamarki naszej pamięci, by przypomnieć sobie ludzi, którzy włożyli serce w budowę Revolucji, lecz z różnych względów przestali dla niej pracować i słuch o nich (w większym lub mniejszym stopniu) zaginął. Wśród użytkowników strony znajdą się tacy, którzy ksywki naszych rozmówców doskonale kojarzą, bo przecież nawet przeglądając nasze archiwa, można natknąć się na fantastyczne opowiadania, felietony, dodatki, wywiady naszych byłych redaktorów. Uważam, że takim ludziom należy się podziękowanie, bo oni dzisiaj powinni świętować tutaj z nami, a jednak tego nie robią. Są gdzieś dalej, z różnych przyczyn. Urodziny Revolucji to dzień, w którym można spodziewać się wszystkiego. Dziś postanowiliśmy zaprosić Was na podróż w przeszłość W trakcie przeprowadzania wywiadu przybliżymy nieco sylwetki rozmówców.

***

FEANOR

Maciej Stróżyna, znany na Scenie CM/FM jako Feanor, był z serwisem w momencie jego powstawania. Jest legendarnym twórcą Urzędu Publikacji i Kontroli Prasy, zajmował się więc w głównej mierze korektą tekstów, które miały zostać opublikowane na łamach CM Revolution. Nie ograniczał się jednak tylko do czytania i poprawiania artykułów - znany jest również jako autor opowiadań, między innymi "All systems ready". Nadal jest związany z Rewolucją - pisze okolicznościowe newsy i opublikował kilka manifestów o tematyce okołoeFeMowej. Uważany jest za scenowy autorytet w dziedzinie historii i literatury, szczególnie fantastycznej.

FERRANTE

Użytkownikom, którzy dłużej przebywają już na Scenie, znany może być jako Dami. Działał aktywnie na stronie już w roku 2003. W redakcji CM Revolution zajmował się głównie Sceną CM - wraz z Bobim prowadził CM Re(v)ntgen, gdzie recenzował strony, które w owym czasie traktowały o tematyce CeeMowej. Ma za sobą również publikację opowiadań i felietonów, aktywnie udzielał się we wszelkich dyskusjach wewnątrzredakcyjnych i miał duży wpływ na rozwój serwisu.

FREDY

Znakomity newsman, swego czasu Wicepremier Rewolucji, człowiek, który dbał o dobrą organizację i wysoki poziom treści, które pojawiały się na stronie. Odpowiedzialny był ponadto za kontakty ze stronami zagranicznymi, z uwagą śledził Polską Scenę, co pozwoliło mu na szybkie informowanie o nowościach fanów FM-a. Autor uznanych artykułów polemicznych.

BARTOSH!

Tego Pana starszym scenowiczom przedstawiać nie trzeba - dla literatów do dziś jest on niedoścignionym wzorem. Jest autorem wielodcinkowych opowiadań, między innymi o Atalancie Bergamo, Interze Mediolan, Boston czy Newcastle United oraz poradników. Swego czasu brał udział w przełomowych projektach scenowych - prowadził Scenowy Cenzor, gdzie opiniował materiały pojawiające się na stronach CeeMowych i Akademię Taktyczną.

FYM

 Przez wielu uważany za najlepszego newsmana w historii Sceny. Chociaż powyższe liczby na to nie wskazują, bez niego Rewolucja nie byłaby tym samym - sieć rozległych kontaktów w kraju i zagranicą pozwalała mu na świetne realizowanie się w newsroomie i Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

SZk

Michał "SZk" Szkodziński to jeden z najbardziej wartościowych redaktorów, którzy kiedykolwiek obcowali z Rewolucją. Może się pochwalić znakomitym realizowaniem obowiązków Ministra Literatury i cenzora. Znany z prac polemicznych. Obecnie jest jednym z moderatorów CM Forum.

***

Na początek pytanie, które dotyczy tego, co ciekawi szerokie grono użytkowników, czyli początków - nie tylko revolucynych, ale również CM-owych. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z grą, ze Sceną, a także z samą stroną CM Revolution?

Feanor: Odpowiadając na to pytanie po raz kolejny musiałbym opowiadać heroiczną historię o łowach Speeda w CM Forum. Gram w Championship Managera od wersji 93/94 (Amiga, półtoragodzinne przerwy na update sezonu, to był dopiero feeling), o czymś takim jak "scena" dowiedziałem się z forum, na którym jestem od 2001 roku. Nigdy nie chciałem być jej częścią, ale Speed ma jakiś taki magnetyczny wpływ na ludzi. Walnie ci miliardem pochlebstw i twoje opory miękną niczym masło na rozgrzanym piecu.

Ferrante: Pierwszy kontakt z SI Games był zupełnie przypadkowy. Pewnego dnia, kiedy przeszedłem już wszystkie możliwe gry, postanowiłem z nudów zajrzeć do płytki z demami od Gamblera. Trafiłem tam bodaj na CM 00/01 lub 99/00. W sumie nie wiem, czemu tak późno odkryłem tę grę – wtenczas gazeta miała już za sobą dobre kilka miesięcy wegetacji na półce. W każdym razie to było niesamowite. Moim pierwszym managerem piłkarskim była bodaj Liga Polska Manager, możecie się domyślić, jakie były moje wrażenia po przesiadce na dzieło Wyspiarzy. Zmiany były kolosalne, rozmach gry budził duże wrażenie. Katowałem gierkę niemiłosiernie, ale jako że demo było już sporo przeterminowane szybko przesiadłem się na pełną wersję CM 01/02. Niestety nie pamiętam już swojej pierwszej drużyny, ale strzelam, że była to liga włoska. Generalnie lubiłem prowadzić drużyny ze środka tabeli, choć zdarzały się wyjątki – jak kibic Barcelony nie mógłby choć raz wybrać drużyny ze stolicy Katalonii?! Podczas rozgrywki online w 2008 roku wybrałem Manchester City. Mój kolega grał wówczas West Ham United. Muszę stwierdzić, że polubiłem wtedy Wyspy, chociaż nigdy nie będzie to gorące uczucie (może dlatego, że Młoty skopały mi tyłek więcej niż kilka razy?).
Po bardzo długim graniu w CM 01/02 nastał CM4 i to nie było już to. Pojawiło się 2D, mnóstwo innych opcji, gra wymagała od gracza jeszcze dłuższego siedzenia przy komputerze. Zanim doszedłem do pierwszego meczu minęły dobre dwie godziny. Wraz z zafascynowaniem się Internetem zacząłem grać coraz mniej i w serię SI Games, i w gry w ogóle. Lata 2000-2004 spędziłem radośnie, używając modemu. Były wysokie rachunki, ale były też niesamowite doświadczenia i mnóstwo zabawy. Pierwsze strony, które odwiedzałem, jeszcze chyba w 2001 roku, to CM Live i Liga Championship Managerów. Z czasem trafiałem na CM Review, CM Online, Centrum Championship Managera, CM Revolution czy CM Forum. Szukało się przede wszystkim porad i talentów. Jako że miałem modem, pamiętam dobrze moją taktykę przeglądania stron. Otóż ceremoniał "wchodzenia do Internetu" wyglądał zawsze podobnie – zaraz po uzyskaniu połączenia wklepywałem do przeglądarki wszystkie znane mi adresy serwisów o CM (Internet Explorer nie miał wtedy zakładek, więc musiałem żonglować oknami) i na każdej z nich klikałem w nowości na zasadzie "Otwórz w nowym oknie". W ten sposób miałem z 30 otwartych okienek. Odczekiwałem z 10 minut na ich załadowanie i rozłączałem się błyskawicznie. Miałem lekturę na dobre 2 godziny. I tak prawie codziennie. Po oswojeniu się ze Sceną jako czytelnik, chciałem spróbować swoich sił jako twórca. Zawsze mnie ciągnęło do pisaniny, więc środowisko CM-a wydawało się idealne na dobry początek. Pamiętam swój pierwszy post na CM Forum – ciekawe czy gdzieś się jeszcze zachował – gdzie jako dumny użytkownik ogłosiłem światu wszem i wobec, że startuję z nową stroną internetową o CM. O ile dobrze pamiętam, szybko mnie zbluzgano, a ja jako początkujący Internauta nie miałem pojęcia za co.

CM Revolution pierwszy raz odwiedziłem dopiero jakoś w 2003 roku. Pamiętam, że mocno się wkurzałem, bo strona ładowała się wtedy, jak na modemowe warunki, bardzo wolno. Czym mnie urzekła? Przede wszystkim dobrą treścią i podejściem do budowania strony. Różniła się od innych bardzo, chyba nikt inny nie miał tak dobrej wizji prowadzenia strony o CM jak Speed. Od początku czuć było profesjonalizm i dbałość o każdy detal!

Fredy: Moja przygoda z CM-em zaczęła się od wersji 99/00. Pierwsze zetknięcie ze Sceną miało miejsce niewiele później. Najpierw miało to charakter sporadyczny, brałem udział w różnych konkursach, czasami pisywałem na forum itp. W końcu dostałem propozycję współpracy przy tworzeniu nowej strony o CM. Teraz nawet nie pamiętam jak się miała nazywać, gdyż jej utworzenie nie doszło do skutku. Bywałem już wówczas na kanale ircowym #cmrev (niezapomniane przeżycia), no i tak zaczęła się moja przygoda z samą stroną. CM Rev miało wówczas niespełna rok, ale błyskawicznie się rozwijało i praktycznie od początku stało się czołową stroną w Polsce.

FYM: Hmm, Genesis - zaczęło się dokładnie 11 lat temu, kiedy to trafił w me władanie mój pierwszy pecet. Jako piłkarski maniak chciałem żeby moja pierwsza gra była związana z tym tematem. Tak trafiłem na Football World Managera. Był to produkt Ubisoftu. Miałem z tego dużo zabawy, ale szybko mi przeszło gdyż kolega, który zobaczył tę grę u mnie powiedział, że zna innego managera piłkarskiego i tak w moje ręce trafił CM 99/00. To była miłość od pierwszego wejrzenia. A jak trafiłem na scenę? Na przełomie 2001 i 2002 roku zacząłem szperać po necie w poszukiwaniu informacji na temat CM-a. Jak się nie trudno domyślić z miejsca trafiłem na LCM. W styczniu 2002 roku uzyskałem dostęp do stałego łącza i rozpoczęła się moja era internetowa. Zdecydowałem się wejść na IRCowy kanał #cm3pl (szkoda, że kanał jest już praktycznie kostnicą, z sentymentu wciąż tam przesiaduje i liczę, że kiedyś da się jeszcze zrobić mały comeback starej gwardii w to miejsce) o którym przeczytałem na LCM-ie. Mijały dni i tygodnie, #cm3pl stawało się dla mnie wyjątkowym miejscem gdzie można było spotkać fajnych ludzi. Któregoś dnia padła tam nazwa #cmrev. Jak się okazało, był to kanał związany z właśnie rodzącą się stroną. Tak, był to marzec 2002, czyli narodziny Rewolucji. Pierwszą osobą z którą się zetknąłem był Rem-8, który niejako mnie zrekrutował. Łukasz namówił mnie, żebym napisał jakieś opowiadanie i tak też zrobiłem – efekt był marny… Potem zaczęły się newsy, które stały się moją domeną. Czy osiągnąłem w nich mistrzostwo? Nie sądzę. Czy byłem wtedy najlepszym niusmanem na Scenie? Mam nadzieję, żeby byli tacy co tak myśleli. Wiem, że byłem w tym dobry i to naprawdę dobry i nie żałuję, że poświęciłem temu część mojego życia.

BARTOSH!: Jeżeli chodzi o gry, to mam do dziś wszystkie (oryginalne) edycje CM-a i FM-a. CM1 był tragiczny, CM2 miał swój klimat i był dość trudny. Moim zdaniem ta druga odsłona to do dziś chyba najtrudniejsze wcielenie CM-a. Potem nastał czas króla królów – CM3 z wybitną i ponadczasową edycją CM 01-02. Mówiąc krótko – to jest gra wszech czasów. Grywalność 10/10. Nie ma wprawdzie wielu opcji, które mamy dzisiaj w FM-ach, ale to niczego nie zmienia. Trochę szkoda, że był to jednocześnie koniec udanej współpracy Eidosa i SI, bo ten koszmar, który nam zafundowano w postaci CM4 (i tylko nieco lepszego CM 03/04) sprawił, że prawie porzuciłem tę serię. FM 2005 był krokiem w dobrym kierunku. Zresztą edycje 2005-2010 oceniam dość podobnie, choć coraz bardziej z upływem czasu „bolało”, że coraz trudniej mi było o dobrą uniwersalną taktykę.

O CM Revolution wspomniał mi po raz pierwszy gość korzystający z nicka Skullder, który prowadził ministronkę o nazwie bodaj cmnet.com, gdzie publikował moje pierwsze opowiadania. Sam jednak się nie zgłosiłem, lecz zostałem „wyhaczony” przez Speeda, który przysłał mi maila z jakimiś bajerami w stylu „co to tam i w ogóle...”, a mi chodziło tylko o to, by publikować moje historie, na które miałem nieco inny pomysł niż inni. Ten nieco inny pomysł polegał na tym, że w tekst wrzucałem screeny. No i tak to się zaczęło, a potem trwało bez mała przed pięć lat.

SZk: Z CM-em zetknąłem się po raz pierwszy w CD Action - konkretnie z pełną wersją 93/94, dodaną bodajże z okazji France '98 w pakiecie z innymi starymi grami piłkarskimi (Striker, Sensible Soccer itp.). W managery grałem jednak dużo dłużej - od Ligi Polskiej '95 na dyskietkach poprzez USM-a, Premier Managera i kolejne kompletnie nierealistyczne Ligi Polskie. Przełomowe było jednak demo CM3, po którym zdecydowałem się kupić grę (zanim to zrobiłem, urywaliśmy się czasem ze szkoły, żeby pograć u kumpla, który miał pełną wersję).

Scena - za czasów modemowych zaglądałem na kultowy serwis LCM, czasem na CM Rev (uwagę zwracał wówczas szaro-czarny design, bodajże z Jerzym Dudkiem), po założeniu stałego łącza (o ile pamiętam 2004 r.) trafiłem tam ponownie, a stamtąd na forum. Spodobała mi się atmosfera CMF, zacząłem pisać opowiadanie o grze Pordenone w CM4, wkręciłem się w prężną wówczas scenę (a raczej to scena próbowała mnie wkręcić, chyba wszyscy mi zaproponowali pracę, ale odmawiałem).

 

Czy pamiętasz dokładnie swoją Scenową karierę i mógłbyś ją opisać? Czy są wydarzenia, które wspominasz do dzisiaj?

Feanor: Nie, błagam, tylko nie to. Musiałbym sobie przypomnieć korygowanie tekstów Adamle, a to są demony, które powinny pozostać uśpione.

Ferrante: Kiedy sobie to wszystko przypomnę, to ogarnia mnie śmiech. Jako taka świadomość, że istnieje coś takiego Scena i w niej uczestniczę (byłem przecież zwykłym graczem, który dorwał się do Internetu) pojawiła się na CM Forum i przy okazji kontaktu z kolesiem o ksywie Szopa, o ile dobrze pamiętam. Kojarzę, że ów jegomość był redaktorem na jakiejś stronie, znalazłem numer jego Gadu-Gadu i męczyłem banalnymi pytaniami. Potem zaprosił mnie chyba na kanał ircowy Centrum Championsip Managera, gdzie prowadził quizy, które – dodajmy - mocno mnie wciągnęły (a pamiętajmy, że miałem modem). Byłem też dość częstym gościem #cmreview i to właśnie tam spytałem bodaj Grega, czy nie mógłbym czegoś popisać na ich stronę. Dostałem się opowiadaniami o Juventusie Turyn, a kiedy na stronie pojawił się mój pierwszy materiał pękałem z dumy! Szkoda tylko, że mój warsztat był wtedy żałosny. Dodajmy do tego młody wiek i dostajemy coś, co nazywa się wyrzuceniem z CMR ze względu na słabą jakość tekstów.
Na free transferze nie spędziłem jednak długo. Szybko zgłosiłem się do CM Revolution, wcześniej spędzając trochę czasu na kanale #cmrev. W temat wkręcił mnie Rem-8. Za rękę – nawiązując do jakże znanego przeboju – prowadził mnie od początku A. De Raph. To jemu chciało się sprawdzać mój bełkot. Na moje też nieszczęście wrzucił on na stronę kilka – powiedzmy sobie szczerze – bardzo słabych tekstów, jednak miałem wrażenie, że z każdym dniem było coraz lepiej. Rok 2003 spędziłem na naprawdę solidnej nauce u boku mojego mistrza. Muszę przyznać, że opłaciło się. Z czasem przestałem używać skomplikowanych konstrukcji i zdań wielokrotnie złożonych. Do tego w 2004 wstąpiłem do magazynu Załoga G, gdzie rozwijałem swoje umiejętności dziennikarskie. Podczas swojego pobytu na CM Revolution pisałem newsy, przeglądy stron o CM, zwane Re(v)ntgenem, znajdą się też opowiadania i jakieś felietony. Najwięcej czasu jednak spędziłem na #cmrev. To tam poznałem świetnych ludzi, to tam tak naprawdę "pracowała" redakcja. Obgadywaliśmy, śmialiśmy się, były scenowe wojny i tak dalej. Po pewnym czasie byłem raczej człowiekiem od tworzenia atmosfery i opieprzania się, ale nigdy tego nie zapomnę!

Fredy: Na CM Revolution, z krótszymi i dłuższymi przerwami, pracowałem przez sześć lat. Zajmowałem się głównie pisaniem oraz artykułów. Przez pewien czas byłem również pośrednikiem w kontaktach z CD Projekt, a także pełniłem funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Sama praca stronie była jednak tylko częścią CM Rev. Tworzyliśmy bowiem naprawdę zgrany i dobrze rozumiejący się zespół, przez pewien czas mocno hermetyczny. Na wspomnianym już #cmrev można było siedzieć godzinami i doskonale się bawić. Organizowaliśmy tam swoje redakcyjne wigilie, no i oczywiście przy okazji każdych urodzin działo się na kanale bardzo wiele, wszyscy strasznie się wówczas mobilizowaliśmy. Zresztą z kanałem ircowym wiąże się mnóstwo różnych wspomnień, ale lepiej publicznie ich nie wspominać :)

FYM: Tak jak wspomniałem wcześniej, na CM Rev trafiłem w okresie kiedy strona startowała, czyli w marcu 2002. W szeregi Rewolucji wprowadził mnie Rem-8. Moim pierwszym materiałem na stronie było opowiadanie, które nie było najwyższych lotów, ale nie można zbyt wiele oczekiwać od debiutanta. Potem zaczęła się zabawa w pisanie newsów. Ku mojemu zaskoczeniu nawet mi się to spodobało i ostro się w to wciągnąłem. Pamiętam historię, kiedy zdarzyło mi się napisać newsa rymem. Wyglądało to całkiem sympatycznie i spodobało się wszystkim… poza Speedem. Adaś jako naczelny miał prawo veta. Po burzliwych negocjacjach news został, lecz był już pisany „ciągłym tekstem” bez wersów. Było swego czasu coś takiego jak Liga CM Revolution. Zdaję się, że prowadziłem drugą edycję tę zabawy. Miałem też swój autorski projekt czyli CM IRC. Chcieliśmy interakcji z ludźmi więc staraliśmy się ściągnąć ich na #cmrev. Tam robiliśmy quizy i inne duperele dzięki czemu wszystkim miło mijał czas. 
Wspomnienie z kanałem? Było ich wiele, ale chyba jedną z najbardziej pamiętnych historii było słynne Walk By Night w wykonaniu Saiida. Pewnego dnia siedzieliśmy sobie w kilka osób na kanale. Wśród obecnych na bank byłem ja i Rem-8, pewnie dafus i Misieq również się załapali bo spędzali tam mnóstwo czasu. Otóż na kanale pojawił się Saiid (u niego w tym czasie było 3 czy 4 w nocy) i będąc oszołomiony tym co przeszedł opowiedział nam historię jak w środku nocy podróżował przez Nowy York z nie do końca legalną zawartością kieszeni. Historia biła na głowę niejeden hollywoodzki scenariusz i jej styl był jedyny w swoim rodzaju, a na stronie zyskała miano kultowej.

BARTOSH!: Czy pamiętam?! Ona trwa nadal, tylko pozostaję w ukryciu. Poza tym byłem człowiekiem od opowiadań i porad, choć zdarzyło mi się napisać chyba także jakiegoś newsa. Do końca świata nie zapomnę projektu o nazwie Akademia Taktyczna . Chodziło o znalezienie najlepszej uniwersalnej taktyki do CM 01-02. Uczestników chętnych do podesłania swoich taktyk było więcej niż sądziłem i miałem przez to znacznie więcej roboty niż sądziłem.

SZk: Najpierw obserwowałem rywalizację stron (wówczas po osłabnięciu LCM i przemianowaniu na LFM CM Revolution zaczynało wieść prym na scenie), potem w wolnej chwili napisałem polemikę do tekstu A. De Rapha i Fredy'ego, ówczesny człowiek od artykułów puścił tekst. Z czasem poznałem ludzi z CM Rev, współpracowałem z redakcją coraz ściślej, w końcu jakoś tak naturalnie przejąłem dział tekstów (redakcja, korekta) oraz zająłem się nowym działem talentów. Angażował mnie Speed, choć dużą rolę odegrał De Raph - w każdym razie bez angażowania samej góry się nie obeszło (jak rozmawiać, to poważnie). Najmilsze wspomnienia - wywiad z Michałem Polem (wespół z Remem-8, otwarta, luźna rozmowa z prawdziwym entuzjastą FM-a), możliwość poznania Milesa Jacobsona na konferencji prezentującej FM 2006 (gdzie miałem przyjemność być z De Raphem, wówczas otrzymałem legendarny otwieracz do piwa z logo FM-a, który służy mi podczas zjazdów), beta testy FM 2006 i FM 2007 - sama możliwość zagrania w grę na długo przed premierą była ekscytująca, choć z faktyczną rozgrywką nie miało to wiele wspólnego.

Atmosfera była bardzo dobra, dużo ludzi o podobnym poczuciu humoru, najlepsi z najlepszych, z tym, że nie wystarczało to na dłuższą metę, kiedy znów słyszeliśmy, że ekipa techniczna woli skupiać się na rzeczach dalekich od merytoryki.

 

Czy oprócz grywania w gry komputerowe pokroju CM-a i FM-a miałeś inne pasje, o których mógłbyś opowiedzieć użytkownikom CM Revolution? Jak bardzo zmieniło się Twoje życie od czasu, kiedy czynnie brałeś udział w życiu Revolucji?

Feanor: Czyli mam teraz pochwalić się, jakim to złożonym, interesującym człowiekiem renesansu jestem? Tych pasji jest trochę, ale uczciwie trzeba przyznać iż wiele innych zdążyło już umrzeć. Lubię czytać. Kiedyś czytałem rzeczy przeróżne, dziś, na starość target się ograniczył. Lubię fantastykę, z akcentem na fantasy. Taki drobny eskapizm. Największy sentyment: JRRT. Najwięcej ostatnio wrażeń: Martin. Poza tym, lubię czytać Eco, tyle że ta włoska cholera mało pisze fabularnie. Lubię historię. To taka pochodna czytania. Historia też jest fabułą, tyle że akcja czasem się ślimaczy. Mocniej serce mi bije przy średniowieczu, XX wieku, starożytności. W tej kolejności. Kręgosłupem tej chybotliwej konstrukcji jest historia wojskowości, którą lubię najbardziej. Pasję spłodziła nawiasem mówiąc antyczna seria "żółtego tygrysa", konkretnie tomik "Diabelska wyspa" traktująca o walkach na Guadalcanal przeczytany w II klasie podstawówki. Książeczkę mam do dzisiaj, szukam dla niej jakiejś monstrancji. Lubię gry bitewne. Przesuwanie żołnierzyków po stole. Paćkanie ich barwami. Na starość człowiek dziecinnieje. WFB i WH40k, niegdyś Warzone, cokolwiek to znaczy. No i lubię swoją pracę. Właściwie to nienawidzę, ale i kocham. Co roku przeżywam depresję związaną z końcem roku szkolnego. I ekstazę związaną z końcem roku szkolnego. To trochę skomplikowane i słabo to rozumiem. Nauczyciele często nie rozumieją tego, co robią. Co zmieniło się w moim życiu? Ożeniłem się i mam mniej wolnego czasu. Dużo mniej.

Ferrante: W zasadzie w Football Managera nigdy, tak na dobre, nie grałem. Co prawda recenzowałem FM 2005 dla Załogi G i wystawiłem grze bodaj ósemkę, ale szczerze mówiąc była to ocena poparta góra tygodniem gry i mieszanymi uczuciami. Muszę powiedzieć, że z każdym dniem gra nudziła mnie coraz bardziej i był to ostatni FM w pełnej wersji, w którego grałem. Najwięcej czasu spędziłem za to przy CM3 99/00 i 01/02. Od nich też zacząłem przygodę z serią SI Games. Pewnego roku siedziałem przy komputerze całe wakacje, prowadząc do zwycięstw, o ile dobrze pamiętam, Parmę, a potem Lazio. To były czasy! Kallstroem, Aghahowa, Tsigalko, Nikiforenko, Swietochowski, czy cała grupa przepakowanych Greków. Na pełną wersję 01/02 wyczekiwałem jak na gwiazdkę z nieba. Wstałem z łóżka o świcie i wypatrywałem przesyłki co 10 minut, a może i częściej. Kiedy już dostałem grę nic innego się nie liczyło. FM natomiast to dla mnie, paradoksalnie, zbyt skomplikowana gra. Oczywiście grając w CM3 - jak większość - narzekałem, że brakuje tego i owego, ale kiedy już to dostaliśmy (w postaci FM) ciężko było mi się przestawić. Dużą rolę odgrywa tu chyba interfejs - dla mnie chyba jeden z najbardziej topornych spośród tych, z którymi się do tej pory spotkałem w grach komputerowych. Z czasem fascynacja managerami, a w szczególności CM/FM malała na rzecz programowania. Dziś pracuję jako programista web, bloguję na http://ferrante.pl, a na PC w ogóle nie gram. Jedynie od czasu do czasu dotknę pada PS3 czy Xbox'a i spędzę kilka godzin przy FIFA lub PES 5. Dużo też mówi o mnie fakt, że ostatnią grą, która mnie wciągnęła jest konsolowa GTA: San Andreas, a było to gdzieś w 2008, czyli dwa lata (sic!) po premierze samej gry. Jeśli chodzi o CM/FM to staram się co roku spróbować gry online z mr00vckiem (notabene jedna z legend dawnej Sceny).

Fredy: Moją największą pasją jest tenis, zarówno jeśli chodzi o jego rekreacyjne uprawianie, jak i zainteresowanie poczynaniami wyczynowców. Już po moim rozstaniu z CM Revolution rozpocząłem współpracę z magazynem Tenisklub. Obecnie jestem redaktorem naczelnym strony internetowej magazynu, a sporadycznie pisuje do tego czasopisma. Po zakończeniu pracy na CM Rev współpracowałem jeszcze z kilkoma innymi stronami internetowymi (nie związanymi z tematyką gier komputerowych). Skoncentrowałem się jednak przede wszystkim na studiach (kierunek historia), które w tym roku kończę. Mam szalony pomysł, aby zostać nauczycielem.

FYM: Wszechstronny ze mnie człowiek i zainteresowania zawsze miałem szerokie. Primo, od małego ciągnęło mnie do komputera i z tym związałem swoją przyszłość. Czasy aktywności na Rewolucji to przełom liceum i studiów, właśnie informatycznych, które poprowadziły mnie do miejsca w którym teraz jestem, czyli pracy w firmie programistycznej. Secundo, film, który wiele osób wymienia kiedy są zmuszone do odpowiedzi na pytanie o swoje zainteresowania, ale dla mnie to jest coś więcej. Już w liceum latało mi głowie zdawać do szkoły filmowej. Prawdę powiedziawszy wciąż mi to nie daje spokoju i nie wykluczam, że kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy się uprę i postaram się zrobić coś konkretnego w tym kierunku. Tercio, to o czym nie mogłem nie wspomnieć czyli sport, a w głównej mierze piłka nożna, która jest moją miłością od kiedy pierwszy po raz pierwszy kopnąłem okrągły przedmiot pożądania. Mógłbym na ten temat pisać długo…

BARTOSH!: Jeżeli chodzi o inne gry komputerowe, to ze starszych seria Panzer General, a z nowszych Europa Universalis III. Poza tym mam olbrzymią kolekcję płyt CD, MCD i DVD. Wprawdzie od dwóch lat nie ma mnie na CM Rev, ale muszę się przyznać, że swojej nieobecności nie traktuję jako odejścia. Jestem raczej na przymusowej, dłuższej niż sądziłem, zsyłce. Ale wrócę, choć planowany przez mnie powrót ciągle się odkłada.

SZk: Miałem i nadal mam mnóstwo pasji związanych z szeroko rozumianą kulturą, Football Manager stanowi jedynie mały wycinek, więc moje życie bardzo sie nie zmieniło od czasu działalności na stronie.

 

Wiele osób uważa, że Scena dziś nie istnieje. Warto więc spytać o opinię na ten temat ludzi, którzy brali udział w budowaniu społeczności dużo wcześniej, wtedy, kiedy Scena uważana była za coś bardzo potężnego, silnego. Co stanowiło o mocy Sceny Football Managera w dawnych czasach?

Feanor: Otóż scena była ponoć martwa już w czasach, gdy współuczestniczyłem w budowie CM Rev. Wtedy rządziła i dzieliła LCM, potem było długo nic... i w końcu wyłaniał się peleton szaraczków. Tyle, że wtedy wszyscy oni interesowali się sobą nawzajem. Może to stanowiło o inności tamtych czasów. Zazwyczaj po to, by konkurencji dokopać, czasem po to, by się zwyczajnie pośmiać (niech on mi wybaczy, ale nie mogę tu nie wspomnieć o tym jak rozczytywaliśmy się kiedyś w kimś o ksywie Szkodnik), a czasem dlatego, że konkurenci zaskakiwali nas nowym layem (lay to był Graal, relikwia, był esencją sukcesu).

Ferrante: O Scenie można by pisać książki. W latach 2000 – 2005 atmosfera była niesamowita, choć nie da się ukryć, że rokrocznie poziom Sceny spadał. Jednocześnie – czego widzimy teraz apogeum – środek ciężkości przenosił się na CM Forum, a kolejne strony zawieszały działalność. W każdym razie dawno temu, kiedy byłem, że tak powiem, najaktywniejszy, liczyły się "oficjalka" Liga Championship Managerów, CM Revolution, Cenrum Championship Managera, CM Review i CM Online. Swoje epizody miały również CM Live, CM Interactive, czy CM Generation. Każda z tych stron produkowała codziennie od kilku do kilkunastu materiałów, co było godne szacunku. Perez wydawał swój Głos Sceny. GS był e-zinem, gdzie wypowiadali się przedstawiciele stron o Championship Managerze. Miałem każdy numer. Z mojej perspektywy możliwość udziału w tym projekcie była dużą nobilitacją i zaszczytem. W tamtych czasach bardzo zaakcentowane były też podziały między stronami. LCM kontra CM Rev, CCM kontra CMR i tak dalej. Kiedy Profesor publikował Szkiełkiem i Okiem pod newsami było sto, a może i więcej komentarzy. Standardem były sprzeczki i dyskusje, dlaczego taki, czy siaki wygrał przegląd. Podobnie było zresztą, kiedy BARTOSH! prowadził Scenowego Cenzora na CM Revolution. Jakie to było wydarzenie! Przypomnijmy, że w SC oceniano poziom materiałów na każdej z aktywnych stron, wybierając najlepsze w takich kategoriach jak tekst miesiąca, grafik miesiąca, redaktor miesiąca i tak dalej. Jako że B! nie szczędził szczerych słów, nie raz i nie dwa wrzało, i to bardzo. Dyskusje były ostre, ale i merytoryczne. Każda z kłótni motywowała redakcje, by pracować jeszcze ciężej. Kiedy dochodziło do konfrontacji krew wrzała, ale jednocześnie pojawiały się myśli, że w następnym starciu trzeba rywalowi „dokopać” – konkursem, materiałami, czy nową funkcjonalnością na stronie.
Mógłbym opowiadać o tym godzinami, więc wymienię najważniejsze dla mnie momenty, osoby i słowa kluczowe. Micio, Kristof, pracowitość Profesora (na LCM potrafił dodawać kilkanaście newsów w jeden dzień), nieposkromiony BARTOSH! (człowiek orkiestra, prawdziwa legenda CM Revolution, wzór do naśladowania dla młodych), setki newsów Fredy'ego i Bartona, pośmiewisko na CM Czekan i CM Vision, Cecot! (nastolatek ze Szczecina, wytrawny troll i zawadiaka, banów na CMF dostał pewnie więcej niż wynosi liczba medali z kolekcji Małysza i Nykanena razem wziętych), "osobowości" jak Szkodnik, groovy, Baryła, Gazela. Afera Plaszka. Wojenki i podchody na ircu z redaktorami CM Review (z jednym z nich – z Rothmanem - jesteśmy dziś dobrymi znajomymi, także od kieliszka ;-)). FCMC, newsy o Papieżu i postać Wymiatacza. Pośmiewisko z CM Chat. Afera Wyroczni. Nieśmiertelny Saiid, który potrafił zaskoczyć nieszablonowymi konkursami na CM Revolution o trzeciej nad ranem (kto widział, ten wie). CM Pornolution, czyli moment, kiedy na CM Rev wskutek "ataku" hakerskiego zamiast standardowej grafiki pojawiły się obrazki pornograficzne, a logo strony i nazwa zmieniły się właśnie na Pornolution. Była afera! Znowu Saiid, który opóźnił premierę CM Rev o tydzień, klikając w nie ten przycisk, co potrzeba. Newsman roku Piotrek15, felietony micgawa na LCM (potem kariera na lechsport.pl i tak dalej). Szum, jaki wzbudziło nCMR. Afera Akera. Śp. Pilatovic, Pidżej. CM Kasyno na Revolution. Lookasz, KGB, Aiden! Najlepsze na Scenie opowiadanie mr00v3cka o Lechu Poznań. Wkręty nowych redaktorów w CM Revolution – była taka tradycja, że każdy nowy redaktor musiał zostać jakoś wkręcony – przeważnie na IRCu. JimX, wspomniany Szopa, Piter i jego opowiadania o Atalancie na CM Interactive (dziś Piter, a raczej Piotr Wołejko jest szanowanym blogerem na http://piotr.wolejko.salon24.pl/), Siemin (grafik CCM, CMR), miałem z nim kiedyś dobry kontakt, ciekawe co u niego. CCM na skraju upadku (2003?, nie pamiętam), odchodzi bodaj Bronio, a na jego miejsce pojawia się ekscentryczna i niedoceniana para Ziutek i Rusek. Jolitos aka Silvinho z Katowic i jego działalność – notabene zebrał swego czasu scenową śmietankę z planami stworzenia portalu piłkarskiego o nazwie Przegląd Piłkarski. Skoki.org – wielu redaktorów ze Sceny pisało również na tym portalu o skokach narciarskich. Nowy, słabszy LCM. FM Old Timers. Kwestionowanie przydatności porad i porównywanie ich do przepisywania instrukcji. Zawód po premierze CM4. Menubary i tła do CM3... Mógłbym tak długo wymieniać. Żyło się kiedyś problemami CeeMowymi i Sceną, oj tak. Zresztą dzięki Scenie poznałem osobiście takich ludzi, jak mr00v3ck, Dezerter, Patryk czy Rothman, a z qvistem na przykład pracowałem w jednej firmie.

Świetne czasy, szkoda, że teraz jest tylko jedna licząca się strona, a poziom nowopowstałych przebija dno od spodu. Przecież Speed nauczył się języka PHP w wieku 13 czy 14 lat i robił na stronie niesamowite rzeczy. Dziś CM Rev z 2003-2004 byłoby pewnie jednym z największych konkurentów dzisiejszej Rewolucji. Nie chcę nawet słuchać, że społeczeństwo nam zgłupiało, wolę wierzyć, że to raczej rozwój Internetu przyczynił się do takiego stanu rzeczy. Ostatnia dekada zasługuje na godną kontynuację, miejmy nadzieję, że to jeszcze możliwe.

Fredy: Obecnie tego co dzieje się na Scenie zupełnie nie śledzę, więc ciężko mi się wypowiadać czy takowa w ogóle istnie. Wiem jednak, że kilka stron o CM funkcjonuje, cały czas aktywnie działa wspólne forum, no i organizowane są zjazdy. Tak więc chyba nie ma powodów by zaprzeczać jej istnieniu. Ja zawsze skupiałem się na CM Rev, chociaż oczywiście z redaktorami innych stron utrzymywałem kontakt, miałem również przyjemność uczestniczyć w jednym z corocznych spotkań. Oczywiście o sile Sceny stanowili ludzie. Było mnóstwo różnych indywidualności, naprawdę wybitnych jednostek. Zarazem była niesamowita konkurencja i rywalizacja pomiędzy poszczególnymi stronami (słynne „wojny” i „afery” scenowe). Pod tym względem byliśmy fenomenem na skalę światową. Mówię o tym z pełną świadomością, gdyż w ramach moich obowiązków na CM Rev mocno interesowałem się tym, co dzieje się na zagranicznych serwisach.

FYM: Póki istnieje choć jedna strona, póki działa CMF Scena wciąż istnieje. Zaszły duże zmiany i raczej nie na lepsze. Istnienie takich stron jak LCM, CM Rev, CCM, CMR nadawało kolorytu scenie. Była zdrowa rywalizacja, która wpływała na to, że praca redaktora była czymś fantastycznym. Z czasem jednak CM Revolution zaczęło dominować, głównie przez powolną śmierć LCM-u i LFM-u. Ten monopol Rewolucji nie jest najlepszym zjawiskiem ale to nie wina tego sajtu lecz konkurencji, która nie wytrzymała próby czasu. Co do ludzi, którzy scenę budowali, wciąż niektórych można spotkać na zlotach, część ciągle udziela się na CMF, a tacy jak np. Gimli zniknęli prawie bez śladu, ale pamięć o nich wciąż jest obecna.

BARTOSH!: Oj były wojny, były. Oczywiście zapewne każda z osób, które brały w nich udział w imieniu swoich stron, miała jakiś tam swój powód. Jednak zasadniczym powodem było to, że CM Rev było – generalnie – najlepszą stroną o CM-ie, choć wówczas nie była to strona oficjalna. Redaktorzy innych stron znakomicie zdawali sobie z tego sprawę i nie mogli tego zdzierżyć. Sądzę tak dlatego, że układ sił na tej wojnie był z reguły taki: CM Revolution kontra Reszta Świata. Czas pokazał jednak, że to redaktorzy CM Rev mieli rację, że to ich strona jest numerem. Szczególnie odrażającym miejscem było CM Forum, gdzie królowała swoista odmiana poprawności politycznej polegająca na tym, że pewnych sądów nie można było głosić. Zdarzały się tam ciekawe osoby, ciekawe wątki, ale generalnie obowiązywały podwójne standardy. Mówiąc krótko: niektórym użytkownikom, którzy głównie wywodzili się z CM Rev, wolno było mniej, choć komuś tam zdarzyło się być chyba nawet Modem przez jakiś czas. Z tzw. scenowiczów – poza ludźmi z CM Rev - pamiętam osoby kryjące się pod nickami (przepraszam za ewentualne pomyłki w pisowni): Gimli, Kristoff, Greg no i oczywiście wielce czcigodny Profesor.

SZk: O sile sceny stanowiła zawsze merytoryka, słowo pisane. Za czasów starych CM-ów nikt nie oczekiwał bajerów graficznych, logosów, kitpacków, ba - nawet jeśli były jakieś pliki (np. menubary do CM3, pierwsze facepacki do CM4), to ich jakość była marna, a ściąganie modemem długie i kosztowne. Wszyscy skupiali się na opowiadaniach, newsach, poradach - wokół nich się to kręciło. Duży nacisk na słowo pisane zawężał grupę ludzi, którzy aktywnie się w Scenę bawili - zwykle byli to ludzie, którzy sami słowem pisanym operowali na wysokim poziomie (także w języku Szekspira, bo wówczas bariera językowa bardzo wiele znaczyła), a takich jest oczywiście bardzo niewielu. Te kilka białych liter na czarnym tle uruchamiało wówczas wyobraźnię - obecnie niczego nie trzeba sobie wyobrażać, nawet twórcy FM-a poszli w tym kierunku i pokazują nam mecz w 3D. Siłą rzeczy gdy nie było takich konkretów, to wszystko działo się w głowach graczy - i dlatego tak wiele osób przywiązywało się do tych wyobrażeń, a poprzez Scenę do ludzi, którzy przeżywali to samo, którym można to było opowiedzieć. Wówczas ten, który lepiej opowiadał, miał większą siłę przebicia, to od niego zależało kształtowanie wyobrażeń innych, scenowanie w dawniejszych czasach miało w sobie coś z literatury. Po umasowieniu (widoki 2D, 3D, polonizacja) mamy telewizję - liczba odbiorców większa, szersze kręgi, a więc przekaz prostszy. Teraz nie trzeba umieć opowiadać - wystarczy dać linka do pliku z meczem albo na YouTube, nie trzeba nawet umieć pisać - trudno jest z takim linkującym nawiązać głębszy kontakt, ocenić go, poznać. Wówczas poznawaliśmy się poprzez tekst i to nas zbliżało - obecnie nie czuję więzi między kimś linkującym efektowne 3D, bo nie wiem, jak on to przeżywa, nie mam gwarancji, że doświadczamy tego samego - dlatego Scena jest obecnie słabsza. Ci współprzeżywający mają swoją enklawę - CMF. Obecnie na scenie mało kto potrafi rozmawiać na poziomie.

 

Dlaczego odszedłeś i czy żałowałeś swojej decyzji? Czy pomimo tego, że Twoja przygoda z CM Revolution oficjalnie dobiegła już końca (oficjalnie, ponieważ Revolucjonistą zostaje się na całe życie!), odczuwałeś potrzebę powrotu? Czy dziś odwiedzasz jeszcze strony o tematyce FM-owej?

Feanor: Odszedłem... aksamitnie.  Po prostu przestałem się pojawiać. Poza tym, bez KGB to już nie jest to samo  Przy okazji na długi czas przestałem grać w CM-a (mniej więcej w tym czasie, gdy CM zaczął przeobrażać się w FM-a). Trochę głupio pisać o grze, którą zna się z zakurzonej półki. Potem do gry wróciłem, do serwisu już jakoś nie... Aczkolwiek co jakiś czas skrobnę jakiś tam tekst okolicznościowy.

Ferrante: Rozstanie było raczej naturalne. Człowiek ewoluuje. Na horyzoncie pojawiły się nowe obowiązki i wyzwania. Nadal jednak czuję się Rewolucjonistą, więc jeśli powrót to tylko do CM Revolution. Stron o tematyce managerskiej nie odwiedzam, ale na Rewolucję zaglądam. Częściej jestem na CM Forum, by poczytać Livescore lub Kącik Załamanych Serc. W głównej mierze z sentymentu.

Fredy: Tak naprawdę trudno mi powiedzieć dlaczego odszedłem z CM Rev. Stać mnie chyba tylko na tak banalne stwierdzenie, że się „wypaliłem”. Mam do siebie ogromne pretensje, że nie dokończyłem mojej „Historii Football Managera”, która miała być moją koronną pracą na CM Rev (opublikowałem tylko dwie części). Być może kiedyś uda mi się ją dokończyć. W FM-a cały czas gram bowiem nałogowo, także CM Rev odwiedzam (w przeciwieństwie do innych stron). Tak więc nie wykluczam, że kiedyś nawiążę jeszcze współpracę z tym serwisem.

FYM: Po pierwsze i najważniejsze – ja nigdy nie odszedłem. Nigdy do Speeda nie trafiła wiadomość o tym, że odchodzę.  Przeszedłem w stan spoczynku i tyle. Studia i inne zajęcia spowodowały, że miałem coraz mniej czasu, a i chęci jakoś nie było już tyle. Pewnego dnia po prostu ukazał się jakiś news mojego autorstwa i okazał się być ostatnim. Niejednokrotnie myślałem, aby wrócić do obiegu z jakimś opowiadaniem czy artykułem, ale na myśleniu się zawsze kończyło. Na CM Rev wchodzę bardzo rzadko. Z redakcją kontakt odnawia się w czasie świąt oraz podczas zlotu, który jest ważnym punktem w moim kalendarzu. Pomijając pierwszy, nie do końca oficjalny zlot łódzki mam stuprocentową frekwencję i liczę, że utrzyma się ona w miarę długo. Czy nadal grywam w FM-a? Oczywiście, że tak. Co prawda jestem wciąż wierny wersji 2008, ale pewnie kiedyś się w końcu przerzucę na nowe zabawki SI, które póki co grzecznie czekają na półce.

BARTOSH!: Na to pytanie po części już odpowiedziałem. Po zakończeniu kilkunastoodcinkowego opowiadania-sagi o Newcastle nastał czas bardziej aktywnej działalności zawodowej, który trwa do dziś. Z FM-ami jestem jednak na bieżąco. Nie gram wprawdzie tyle co kilka lat temu, ale sądzę, że wciąż mogę powiedzieć, iż jestem w temacie. Od 10 lat regularnie spotykamy się z paroma przyjaciółmi na weekend co najmniej raz w roku, „spinamy” notebooki i gramy u jednego z nas w domu „po sieci” przed kilkadziesiąt godzin. Ostatnie takie spotkanie miałem w zeszły weekend, więc nie jest chyba ze mną tak źle. W ciągu tych 10 lat nie spotkaliśmy się tylko w zeszłym roku. Aktualnie zaczęliśmy – w tym samym towarzystwie – grę przez internet w angielskiej Championship co poniedziałek. Tak więc trzymajcie kciuki za mnie i mój Cardiff.
To już koniec tej fragmentarycznej opowieści o historii CM Revolution, takiej z różnych perspektyw - z jednej strony spojrzenia tylko na serwis, z drugiej na zmiany zarówno pojawiające się poprzez całe długie lata w samej grze, także na Scenie, czy choćby w technologii komputerowej. Ludzie Revolucji, jak pokazuje te kilkadziesiąt zdań byli też uczestnikami przemian w samym Internecie - choćby wspominając wymieniony świetny pakiet Speeda. Wyjątkowość tego serwisu zawiera się właśnie w takich historiach.
 


Słowa kluczowe: 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.