Artykuły

Comeback cz.2 (D3 - nowe wyzwanie)
BARTOSH! 06.02.2004 14:47 3320 czytelników 0 komentarzy
8
Szał, który zapanował z końcem pierwszego sezonu mojej pracy w Chester, zdawał się milknąć dopiero z końcem lipca. Byliśmy już wówczas po kilku meczach sparingowych, w których zaprezentowaliśmy się dość słabo. Faktem jest, że testowaliśmy nowe rozwiązania taktyczne, które jednak się nie sprawdziły. Totalnym fiaskiem okazało się postawienie na grę z pułapkami ofsajdowymi.




Sądziłem, że czteroosobowy blok defensywny, z dwoma nowymi twarzami, jakoś poradzi sobie. Myliłem się. Kiepsko wychodziła nam także gra z presingiem. I to zarówno na całym boisku, jak i tylko na własnej połowie. Zdecydowałem też, że nie pozostawię zawodnikom wyboru co do rodzajów podań i bazować będziemy na pewnych podaniach bezpośrednich. Być może sezon zweryfikuje te przedsezonowe ustalenia.

Wspomniałem już o nowych twarzach w bloku defensywnym, ale nie tylko w obronie mamy nowych zawodników. Otóż, kiedy drużyna jeszcze świętowała awans, ja intensywnie poszukiwałem zawodników, którzy mogliby wzmocnić kadrę beniaminka angielskiej D3. Marzył mi się klasowy weteran, więc kiedy Les Ferdinand został zwolniony z kontraktu przez Leicester, długo się nie namyślałem. Akcję przeprowadziliśmy w ekspresowym tempie i żaden z innych zainteresowanych klubów, nie zdążył nawet przedstawić swojej oferty. Nasza była konkretna: roczna umowa, 4 tysiące funtów tygodniowo (!), 300 funtów za bramkę, 160 funtów za asystę oraz klauzula odejścia na poziomie 180 tysięcy funtów. Byłem trochę zaskoczony, że 36-latek zgodził się bez dłuższego namysłu. Na marginesie, to jest tylko jeden zawodnik w klubie, który kosi większą kasiorę. Mister Brylantyna - Kevin Rapley, który wynegocjował sobie latem astronomiczny (na warunki D3) kontrakt, na poziomie 12 tysięcy funtów tygodniowo (!!).
Wykorzystałem także moje dobre kontakty z szefostwem Atalanty Bergamo. Udało mi się wypożyczyć stamtąd francuskiego nastolatka, Juliena Rantiera, który może grać z powodzeniem zarówno w ataku jak i drugiej linii. To duże wzmocnienie.
Po meczach towarzyskich znakomicie zdawałem sobie sprawę z tego, gdzie jeszcze przydałyby się nam wzmocnienia lub uzupełnienia. Co do tego ostatniego - to bez wątpienia potrzebowaliśmy bramkarza. Przez cały poprzedni sezon mieliśmy tylko dwóch golkiperów, co było dużym ryzykiem. Wprawdzie żaden z nich nie doznał w poprzednim sezonie kontuzji, ale i tak lepiej dmuchać na zimne. Z tego dmuchania wyszło pozyskanie wolnego agenta, Andrewa Lonergana, byłego bramkarza Preston. Ten 19-letni bramkarz niewiele odstaje od Browna i wierzę, że będziemy jeszcze mieli z niego pociechę. Na razie zastąpi Worsnopa w rezerwach. Zresztą z Worsnoppem nie przedłużyliśmy umowy, bo za darmo ściągnęliśmy jeszcze Szkota Darrena Hilla, który niewątpliwie ma większe doświadczenie od Lonergana i to on będzie zmiennikiem Browna.
Jeden ze szperaczy, zarekomendował 36-letniego Holendra, Hansa Vissera, jako zawodnika, który będzie znakomitym przykładem dla młodzieży z zespołu rezerw. Ponieważ za Holendra także nie trzeba było płacić, zdecydowałem się dać mu szansę. Tyle o uzupełnieniach.
Jeżeli chodzi o wzmocnienia, to wypożyczyliśmy z Arsenalu dwóch młodych i zdolnych defensorów: Niemca Moritza Volza (D/DM R) oraz 23-letniego Greka Stathisa Tavlaridisa (SW/D C). Powinni rozwiązać na najbliższy sezon nasze problemy z defensywą. Generalnie, to nie udało mi się pozyskać przed rozpoczęciem sezonu, tylko zawodnika na lewą obronę.
Z klubu odeszło trzech zawodników, którym zapowiedziałem, że będą mieli problem z miejscem także na ławce rezerwowych:




Skład pierwszej drużyny, na początku sezonu, przedstawia się następująco:




A jakie są oczekiwania zarządu?



Bezpieczne miejsce brzmi OK.
Zwłaszcza, że mamona przeznaczona na transfery, to dwukrotność mojej tygodniowej pensji.

Przed sezonem martwi mnie trochę uraz Chrisa Blackburna (M C).



W praktyce oznacza to, że uniwersalny Rantier nie ma wartościowego zmiennika.

Zanim przystąpiliśmy do ligowej batalii, doszło do losowania Pucharu Ligi. Ciekawił mnie bardzo przeciwnik, bo chcielibyśmy w jakimś pucharze zamieszać i dotrzeć do III rundy.



Zatem Oldham. Bez wątpienia mogliśmy wylosować lepiej, ale niech będzie. Powalczymy.

Pewnym zaskoczeniem okazały się dla nas przedsezonowe prognozy bukmacherskie...



Szanse na awans - to jeszcze rozumiem. Ale, że nic nie powinno nam stanąć na przeszkodzie w zajęciu miejsca premiowanego awansem??! Przesada. I to znaczna. Nie chłodzi tu o jakiś brak ambicji, ale zwykły realizm. Beniaminek D3 z niezłymi wprawdzie wzmocnieniami, ale by od razu faworyt do awansu? Trochę mnie to zdenerwowało, bo zacząłem się obawiać, czy czasem Stephen i zarząd nie zweryfikują przez to swoich oczekiwań. Całe szczęście, że oni odebrali te przedsezonowe rokowania podobnie jak ja.

Mimo wskazania nas w roli faworytów, bukmacherzy o dziwo nie dawali nam większych szans, na inaugurację sezonu, w meczu z Mansfield.



Ja jestem optymistą i wierzę, że możemy ten mecz wygrać. Wyszliśmy następującą jedenastką: Brown - Volz, Tavlaridis, Booth (k), Woodyatt - Bubb, Rantier, Rusk, Huckerby - Collins, Rapley.
Niespodzianką jest wyjście w podstawowym składzie Davida Collinsa zamiast Daryla Clare'a. Collins wydaje się być jednak w wybornej formie.

I potwierdził to mecz. Zaczęło się od znakomitej akcji Huckerby'ego z lewej strony.



Nasz skrzydłowy w znakomitym stylu wyłuskał piłkę i po kilkunastu metrach zagrał do Rapleya.



Akcja ta pokazała, że skuteczne okazało się trenowanie gry w przewadze. Byliśmy w sytuacji 2 na 1.



Rapley pociągnął do linii i zagrał do Collinsa. Ten jednak zaczął robić sobie jaja!! Zamiast uderzyć od razu, przyjął i piłkę i zaczął dryblować!! Całe szczęście, że jego pewność siebie w tym wypadku była uzasadniona...



W efekcie Collins znalazł się przed bramkarzem i nie zmarnował okazji!



To była naprawdę świetna akcja. Ponad 4 tysiące kibiców jest w pełni usatysfakcjonowanych.
Do przerwy mogliśmy podwyższyć prowadzenie, lecz graliśmy dość nieskutecznie. Po kwadransie przerwy obraz meczu nie uległ zmianie. Nie stosowaliśmy presingu, ale bez trudu rozbijaliśmy ataki przeciwnika. W końcówce udokumentowaliśmy naszą przewagę dwoma bramkami. Najpierw po rożnym Huckerby'ego głową trafił Collins. A na 3-0 podwyższył rezerwowy Clare, który dobił piłkę po strzale Lesa Ferdinanda.



Po meczu prezes nie krył zadowolenia.




Na pucharowy mecz z Oldham, przystąpiliśmy z dwoma korektami w składzie. W bramce zagrał Hill, a w ataku Clare zastąpił Collinsa. Dziwne posunięcie - tak najczęściej komentowano rezygnację z Collinsa, strzelca dwóch goli w meczu z Mansfield, ale ja tam wiem swoje.

I na moje wyszło! Wprawdzie w 12 minucie padł gol dla gości z D2, ale nie został uznany. Natomiast, tenże Daryl Clare, w 90 minucie zapewnił na zwycięstwo, po znakomitej akcji Scotta Huckerby'ego. Jesteśmy w drugiej rundzie.



Najbardziej cieszy mnie jednak to, że to my mieliśmy przewagę w tym meczu. W każdym razie, w drugiej rundzie wylosowaliśmy Wycombe (D2), więc III runda stała się dość realna, skoro pokonaliśmy już jeden klub z tejże ligi.

Wystrzeliłem jak z katapulty, gdy 69 w minucie meczu ligowego z York, na murawę padł Scott Huckerby. Bez tego zawodnika zespół traci bowiem wiele na wartości. Nie bałem się w tym momencie o wynik, bo do przerwy prowadziliśmy już 3-1. Tak też się skończyło.



Jednak teraz najbardziej interesuje mnie raport fizjoterapeuty. Co powie Joe Hinnigan...

Niestety, nie są to dobre wieści. Więcej - fatalne!



2 miesiące bez Huck'a! Ja nie wiem co to będzie. Pewne jest tylko to, że jego miejsce zajmie Rantier, a na miejsce Francuza wskoczy rekonwalescent Blackburn. Poza tym, czekają nas dwa wyjazdy.

I wtopiliśmy sromotnie (0-3) pierwszy z Carlisle. W międzyczasie szokującą ofertę złożyli włodarze londyńskiego Fulham. Daryl Clare, mający w kontrakcie klauzulę minimum na poziomie 3.3 miliona funtów, został przez nich wyceniony na nieco ponad półtora miliona (1.6M).
Wobec takiej propozycji, nie mogliśmy go zatrzymać. Szefostwo klubu jest zachwycone możliwością podreperowania stanu bankowego konta o taką kwotę. Kibice zdają sobie sprawę, że w takiej sytuacji nie czas i miejsce na to, by domagać się lojalności względem klubu od zawodnika. Tym bardziej, że stanowisko klubu było jednoznaczne - zgoda na transfer.




Od razu zacząłem się rozglądać na nowymi twarzami. Mój wybór numer 1 to lewy obrońca Hull, 25-letni Andy Holt. Szybko dogadaliśmy się z jego klubem i wyceniany na 16 tysięcy funtów zawodnik, trafił do nas za kwotę o 6 tysięcy większą.

Tenże Holt w meczu wyjazdowym z Torquay zanotował znakomity debiut. Kluczowe dla meczu były minuty 43 i 44. Najpierw, w 43 minucie, Brown obronił rzut karny wykonywany przez Tony'ego Bedeau. Natomiast 60 sekund później Kevin Rapley, właśnie po akcji debiutującego Holta, strzelił zwycięskiego gola.



Po meczu Andy Holt wybrany został zawodnikiem meczu.

Po czterech meczach czas na małą analizę postawy zawodników pierwszego składu. Brown broni bardzo dobrze, jest pewnym punktem naszego zespołu. Nawet w klęsce z Carlisle należał do najlepszych w zespole. W defensywie poprawnie gra środek obrony (Tavlaridisem i Boothem). Z lewej świetnie zapowiada się Holt, a z prawej trochę poniżej oczekiwań gra Volz. W pomocy świetni są Rantier i Huckerby. Nie pokazują pełni swoich możliwości Bubb oraz Rusk, ale grają przyzwoicie (AvR 7). Z napastnikami nie ma problemów. Collins jest w świetnej formie. Dobrze gra Ferdinand, a Rapley rozkręca się z meczu na mecz. Zatem jest dobrze i wiele bym dał, by skończyć rozgrywki na tym miejscu, na którym jesteśmy teraz (3 pozycja). Sprawdzianem możliwości mojego zespołu będzie bez wątpienia najbliższy mecz ligowy z Cambridge. Zagramy na naszym The Deva Stadium.

Jedyna niewiadoma przed tym meczem, to kto zagra w ataku obok Rapleya? Ferdinand czy Collins? Postawiłem na młodszego.

Pomeczowy komentarz w lokalnej prasie z meczu Chester - Cambridge 2-0.
(...) BARTOSH! pokazał w tym meczu cały swój geniusz taktyczny. Cambridge mieli prawie wszystkie atuty, a jednak nie potrafili skutecznie przeciwstawić się beniaminkowi. Ofensywna taktyka w pierwszej połowie i kontratak od 60 minuty, gdy goście osiągnęli zdecydowaną przewagę, okazały się wystarczającymi posunięciami do odebrania gościom chęci do gry. Drugi gol Rapley'a, po kontrataku, był popisem drużyny znakomicie ustawionej przez BARTOSH!a (...)".



Tak, to był świetny mecz. Goście prezentowali się ładniej. Widać było u nich większą kulturę gry.
Lepiej panowali nad piłką i lepiej rozumieli się na boisku. My jednak mieliśmy w drużynie indywidualności, które przechyliły szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Przede wszystkim wielkie brawa dla bramkarza, Wayne'a Browna, który obronił wszystkie 8 celnych strzałów gości. Został wybrany zawodnikiem meczu.



Miano najlepszego na boisku równie dobrze mógłby otrzymać Andy Holt, który asystował przy pierwszym golu Bootha, dośrodkowując z rogu, a także brał udział w drugiej akcji bramkowej, gdyż to jego podanie trafiło do rezerwowego Kelly'ego, który asystował przy fenomenalnej bramce Rapley'a. Kolejnymi bohaterami byli strzelcy bramek: kapitan zespołu Booth oraz "mister brylantyna". Po tym meczu awansowaliśmy na 2 miejsce w tabeli.



Nieoczekiwanie skomplikowała nam się sytuacja w drugiej połowie wyjazdowego meczu z Macclesfield. Gospodarze mają niezły skład, ale wloką się na końcu ligowej tabeli. Szybko zdobyliśmy prowadzenie, ale na przerwę schodziliśmy przy wyniku 2-1 dla gospodarzy. Po przerwie gospodarze popełnili błąd - atakowali nadal i to z coraz większym impetem. Zdecydowałem się postawić na grę z kontry. I właśnie po jednym z kontrataków wyrównał Rapley. 2-2.



Tavlaridisa czeka na szczęście tylko kilkudniowa przerwa i powinien zagrać w najbliższym meczu.

Tymczasem, zawodnikiem miesiąca sierpnia został wybrany David Collins.




Po kolejnym wyjazdowym remisie (1-1 z Cheltenham), otrzymaliśmy potężny cios. Nie chodzi bynajmniej o jakąś wysoką porażkę, ale kolejną, poważną kontuzję...



Dwa miesiące bez Collinsa. Całe szczęście, że jest doświadczony Les Ferdinand. Tylko czy podoła trudom gry w każdym meczu?

Mecz z wiceliderem z Oxford pokazał, że mamy potencjał, ale odpowiedź na moje powyższe pytanie jest negatywna. Les Ferdinand był najgorszym zawodnikiem w drużynie (nota 4) i mimo przewagi mecz zakończył się ponownie remisem. Tym razem bezbramkowym. Teraz Puchar Ligi i przydałoby się wygrać z Wycombe, by wypełnić przedsezonowe założenia w tym zakresie. Nie będzie łatwo, ale awans nie jest niemożliwy. Kibice cieszą się też z faktu, że znów zagramy u siebie. Ogólnie, klimat zrobił się nieciekawy.

Mecz pucharowy z Wycombe, był spektaklem jednego aktora. Dwa gole Lesa Ferdinanda zapewniły nam wykonanie planu minimum i awans do III rundy Pucharu Ligi. Zagraliśmy świetny mecz, a goście mieli niewiele do powiedzenia.



W losowaniu mieliśmy duże szczęście, gdyż trafiliśmy na naszych ligowych rywali z Cambridge!

Bez Collinsa, Huckerby'ego i zawieszonego Tavlaridisa jechaliśmy na mecz z Doncaster pełni obaw. Uspokoił mnie gol Ferdinanda w 38 minucie, ale na dobrą sprawę powinniśmy prowadzić już przynajmniej 3-0. Stare piłkarskie porzekadło mówi, iż nie wykorzystane sytuacje... czasem się nie mszczą :) A tak na serio, to druga połowa była już wyrównana, więc musimy być zadowoleni ze skromnego, wyjazdowego 1-0, które - po serii remisów - znów wciągnęło nas do czołowej trójki. Nie krył swego entuzjazmu prezes Vaughan...




Do meczu pucharowego z Cambridge, postanowiłem zająć się klubowymi finansami. Przekraczamy wprawdzie budżet płacowy o 10 tysięcy funtów tygodniowo, ale z drugiej strony na klubowym koncie jest ponad 1 milion funtów ze sprzedaży Daryla Clare. Skoro już o nim mowa, w 8 meczach strzelił dla Fulham 3 gole i doczekał się debiutu w reprezentacji Irlandii!? Teraz najlepiej widać, że zatrzymując go, złamalibyśmy mu karierę.
Wracając do finansów, zdecydowałem się poszukać dwóch-trzech zawodników, którzy mogliby wzmocnić skład. W tym celu
zaangażowaliśmy aż pięciu dodatkowych szperaczy. Liczę, że pieniądze wydane w ten sposób nie pójdą na marne.

W meczu z Huddersfield po raz pierwszy od dłuższego czasu, na ławce rezerwowych usiadł Scott Huckerby. Do treningu z pełnym obciążeniem będzie mógł przystąpić już za 3 dni. Zdecydowałem się jednak wziąć go na ławkę już teraz. I jeżeli będzie się działo nieciekawie - wówczas skorzystam z niego.

Gol Ferdinanda w 38 minucie dał nam prowadzenie i wydawało się, że Huckerby przesiedzi mecz na ławce. W drugiej połowie goście jednak wyrównali i Scott, przy aplauzie ponad 5 tysięcy widzów, wszedł na murawę, na ostatni kwadrans. Był aktywny (7), ale wynik nie uległ zmianie. Trochę za dużo remisujemy - powiedziałem chłopakom w szatni po meczu.

Zważywszy na fakt, iż walczymy w lidze i Pucharze Ligi, jasne było, iż nie będziemy się wygłupiać w jakieś tam Vans Trophy. Tym bardziej, że 3 dni po meczu z Bury (D3) właśnie w ramach Vansa, gramy wyjazdowy mecz ligowy z Kidderminster. Wystawiając pierwszy skład na Vansa, musiałbym się liczyć z tym, że nie wszyscy zawodnicy zdążą wypocząć. Dlatego zdecydowaliśmy się wystawić drugi skład. Także z tej przyczyny, na The Deva Stadium, przyszło niespełna dwa tysiące widzów.
Przebieg meczu był zatem łatwy do przewidzenia. Gracze Bury, osiemnastego klubu D3, zaatakowali zdecydowanie od pierwszej minuty. Z zawodników pierwszego składu, w wyjściowej jedenastce, wyszedł tylko kapitan Booth. Natomiast z zawodników ocierających się o pierwszą szesnastkę zagrali Woodyatt oraz Carden. Na ławce znalazło się miejsce dla Harrisa i utalentowanego Reece'a, którego chciało wypożyczyć kilka klubów z Konferencji.
Pierwsza połowa bez bramek i dużo szczęścia z naszej strony. Po przerwie szczęścia było mnie i w końcu goście trafili nas na 0-1 (Dave Nugent). Po stracie gola zdecydowałem się trochę poeksperymentować. Zmieniłem ustawienie z 4-4-2 na 4-3-1-2, wprowadziłem Reece'a, Sugdena oraz Harrisa, ale obrazy nie uległ diametralnej zmianie. Jednak w ostatnich dziesięciu minutach goście wyraźnie opadli z sił, co bezwzględnie wykorzystali Reece oraz Carden. Wygraliśmy w końcówce i dalej będziemy męczyć Vansa.



Po meczu wpisałem do swojego notesu nazwisko Dave'a Nugenta, bo bardzo spodobał mi się ten osiemnastolatek. Teraz czekam na ocenę jego umiejętności i potencjału przez klubowych szperaczy. Jakby tego mało, w drugiej rundzie wylosowaliśmy klub, który gra w Konferencji (Scarborough).

Mecz z Kiddermister miał dwa oblicza. Pierwsza połowa dla gospodarzy i wynik 1-0 do przerwy. Drugie 45 minut zdecydowanie dla nas i to prawdziwy cud, że gospodarze uzyskali punkt za remis 1-1. Wyrównał bowiem Les Ferdinand w 53 minucie.

W I rundzie Pucharu Anglii trafiliśmy znów na Cambridge. Tym razem zagramy u nich, na The Abbey Stadium. Zagramy o awans. Teraz jednak na mecz u nas, w ramach Pucharu Ligi. Fenomenalną formę w rezerwach pokazuje nasz młody bramkarz Lonergan. Zdecydowałem się dać mu szansę w ważnym meczu. Liczę, że potwierdzi pochlebne opinie mojego asystenta na swój temat. Dam też odpocząć Ferdinandowi i Holtowi, z tym że Les zasiądzie na ławce rezerwowych. Obok Rapleya zagra Brodie.

Roszady nie opłaciły się. W przerwie rzucałem kurwami i to ostro. Puściły mi nerwy.



Fatalnie bronił Lonergan, mając udział w obu straconych golach. Nie darłem się na niego mocno, bo i tak wyglądał na ostro przybitego. Na drugą połowę nie dałem mu jednak wyjść. Zresztą on wiedział o tym, bo od początku przerwy poleciłem rozgrzewać się Hillowi. Tragicznie zagrali boczni obrońcy: Volz i Woodyatt. Volz jednak zagra w drugiej połowie, ale w roli prawego pomocnika. Wszystko dlatego, że jeszcze gorzej od Niemca zaprezentował się Byron Bubb i on również nie wyjdzie już w drugiej połowie. Do tego wszystkiego, Scott Huckerny, jak zwykle wyróżniający się, jest lekko kulawy po jednym ze strać. Zdecydowałem jednak, że będzie grał
jeszcze jakieś 20 minut. W tym celu zostawiłem sobie możliwość dokonania jeszcze jednej zmiany. Przesunąłem też Rantiera za dwójkę napastników. Szanse na choćby remis są małe, ale wciąż są.
W 60 minucie było jednak po meczu 0-3. Wpuściłem Ferdinanda za Huckerby'ego. Rantier przeszedł na lewą flankę, Rapleya cofnąłem na pozycję AM C, by zwolnić miejsce w pierwszej linii dla Ferdinanda.
Pomogło. W 68 minucie jest już tylko 2-3! Gole zdobyli Rantier 66' oraz Ferdinand 68'. Dwukrotnie asystował inny rezerwowy Harris. Bardzo dobrze broni Hill. Czemu nie zagraliśmy tak od początku - zastanawiam się patrząc na bezradność przeciwnika.
Niestety, więc goli już nie padło mimo usilnych starań moich podopiecznych. Żegnamy się z Pucharem Ligi.



Szkoda, bo była realna szansa dotarcia do IV rundy. Pozostaje nam zrewanżować się Cambridge na ich terenie, w Pucharze Anglii.

Tymczasem, piłkarzem miesiąca został obserwowany przez naszych szperaczy Dave Nugent z Bury. Oficjalnie potwierdziłem swoje zainteresowanie tym zawodnikiem.



Cieszy mnie również fakt, iż wrócił do nas waleczny Cameron.



W ostatnim meczu z Cambridge jednym z antybohaterów był bowiem Kevin Rapley, a wobec kontuzji Collins, moje możliwości manewru w pierwszej linii są dość ograniczone. Cameron dostanie swoją szansę w najbliższym meczu, z outsiderami z Doncaster.

Wiedzieliśmy, że Doncaster są dość słabi, ale to, co zaprezentowaliśmy (szczególnie w drugiej połowie) pokazało, że potencjał mamy bardzo duży. Wygraliśmy pewnie 5-1.



Co tu dużo gadać, był to wielki mecz trójki zawodników. Przede wszystkim owacją na gorąco kibice nagrodzili po meczu... tak... wracającego Davida Camerona. Był to jego wielki come back. Ścigał się w meczu z Lesem Feridinandem o to, który z nich zdobędzie więcej goli. Ostatecznie ich rywalizacja zakończyła się remisem 2-2. Równie wielkie brawa dla Juliena Ranitera, autora CZTERECH asyst! Boże, jak bardzo chciałbym, by jego wypożyczenie trwało pięć lat! Gracz Atalanty jest w świetnej formie i zawsze mogę na niego liczyć. Piątą asystę i piątą bramkę zaliczył Kevin Rapley, ostatnio mocno krytykowany. Tym razem zagrał w roli prawego pomocnika i sprawdził się w tej roli. Liczę, że podtrzymamy tę znakomitą formę w kolejnych meczach. Martwi tylko 3-tygodniowa przerwa, która czeka naszego kapitana Bootha. Uraz, jaki doznał w trakcie meczu, okazał się być jednak poważniejszy. Szansę otrzyma Bolland.

Rzut oka na tabelę D3.



Zatem ciasno i zapewne o wszystkim zadecyduje zima. Do tego czasu liczę, że jeszcze uda nam się wzmocnić.

Bury chcą za Nugenta 70 tysięcy funtów. 20 "patyków" od razu, a 50 w 12-miesięcznych ratach. Zgodzę się, ale przy 24-miesięcznych ratach. Zobaczymy, co oni na to. W prasie aż huczy od spekulacji na temat tego transferu.




"(...)Do jasnej cholery! Nie może tak być, że strzelają jeden raz, celnie, na naszą bramkę i ten strzał daje im remis!(...) - nie kryłem swoje wzburzenia po meczu ze Swansea (1-1). Forma naszych bramkarzy, a szczególnie Browna, budzi nie tylko moje zastrzeżenia.



Na treningach też nie jest zbyt ciekawie, ale tutaj powiedzmy, że może być, bo mam na razie trudności ze znalezieniem speca od "bramkarskiej trenerki".



W każdym razie, zdecydowałem się zwrócić do Stephena, prezesa zarządu, o pieniądze na transfer. Wypatrzyłem sobie bowiem młodego bramkarza Aston Villi Boaza Myhilla. Mamy jednak konkurencję, gdyż także Lincoln jest zainteresowany jego pozyskaniem.
Sądzę jednak, że kwota 100 tysięcy funtów powinna załatwić sprawę.

Przeciągają się też rozmowy w sprawie przejście Dave'a Nugenta z Bury. Zawodnik też zabrał się za wygłaszanie jakichś głupkowatych oświadczeń, które obecnie mało kogo obchodzą, gdyż nie możemy dojść do porozumienia z jego klubem.




Z Aston Villą dogadaliśmy się szybko w sprawie Myhilla. Tak, jak myślałem 100 tysięcy funciaków załatwiło sprawę i Lincoln mogli sobie iść do diabła. Kwestia dogadania kontraktu z zawodnikiem też nie stanowiła problemu, gdyż zależało mu na zmianie klubu. Tak, że transfer dość szybko został sfinalizowany.




Wszyscy spodziewali się, że Myhill zagra już w meczu z Cambridge w ramach I rundy Pucharu Anglii. Jednak zdecydowałem, że w tym meczu zagra jeszcze Brown, któremu dam szansę na zrehabilitowanie się.

I nasz dotychczasowy numer 1 wykorzystał ją. Zagrał świetny mecz! Ale po kolei. Do meczu przystąpiliśmy maksymalnie skoncentrowani. Wystawiłem absolutnie najlepszy skład, jakim obecnie dysponujemy.
Mecz po prostu nam się ułożył. Już w 4 minucie gola zdobył Ferdinand po akcji Camerona. Potem, w 20 minucie czerwona kartka dla zawodnika gospodarzy i 12 minut później drugi gol Ferdinanda, znów po indywidualnej akcji Camerona. Doprawdy świetnie rozumieją się ci zawodnicy.
Po przerwie daliśmy lekko na luz i gospodarze zaczęli szumieć, choć grali w dziesiątkę. Kilka razy Brown był sam na sam z napastnikami gospodarzy, ale ani razu nie dał się pokonać. Po meczu wybrano go nawet zawodnikiem meczu, choć wg mnie tytuł ten należał się jednemu z napastników.
Zatem rewanż udany, podniósł także morale w zespole, które i tak jest dość wysokie. Myhill przesiedział mecz na ławce rezerwowych.

Kiedy wszyscy spodziewali się, że Brown odzyskał moje zaufanie swoim znakomitym meczem w Cambridge, (nie)oczekiwanie wystawiłem Myhill na Vansa. Doszedłem do wniosku, że mecz ze Scarborough, w ramach rozgrywek, które mało nas obchodzą, jest znakomitą okazją na danie szansy debiutu nowemu bramkarzowi. Myhill nie miał łatwego, bo wystawiłem kilku zawodników drugiego planu (Harris, Woodyatt, Bubb, Danny Collins, Brodie, Reece). Korzystny wynik ustaliliśmy jednak już do przerwy, gdy gole zdobyli Bubb 36' oraz Brodie 41'. Wg fachowców jednak właśnie Myhill (nota 9), był najlepszym zawodnikiem na boisku obok Juliena Rantiera (zawodnik meczu).




Po spotkaniach pucharowych, wrócił temat-saga transferu Nugenta. Oto bowiem zawodnik postanowił nas zaszantażować...



Powiem szczerze, że po usłyszeniu "nie do zaakceptowania" lekko się zdenerwowałem. Zrozumiałbym, gdyby powiedział "oferta wymaga dalszego rozważenia, gdyż mogłaby być korzystniejsza". Do tego to rokowanie niepewne o dalekiej drodze do porozumienia. Wszystko to sprawiło, że postanowiliśmy postawić sprawę jasno. Albo zawodnik zaakceptuje naszą, lekko zreformowaną ofertę, albo do widzenia. Ta "lekka reforma" związana jest z tym, że zaoferowaliśmy mu astronomiczną - jak na warunki D3 - kwotę 450 funtów za wyjście na boisko! W ten sposób zabiliśmy chłopakowi ćwieka i to on teraz będzie się musiał ostro starać. Jestem pewien, że sama perspektywa zarobienia niezłej kasy, przemówi do rozumu temu młodemu i zarozumiałemu zawodnikowi.

I nie myliłem się...



W ten sposób mogliśmy wreszcie zamknąć tę sprawę...



Tego samego dnia wysłaliśmy też zapytanie w sprawie innego zawodnika Bury, Terry'ego Dunfielda, bardzo utalentowanego, środkowego pomocnika.
Po dwóch trzech otrzymaliśmy jednak zaskakującą odpowiedź...



Oznacza ona dla mnie
tyle, że za wycenianego na 30 tysięcy funtów, trzeba będzie wyłożyć minimum 150 tysięcy. Godzimy się na taką sumę, choć nie dla wszystkich jest to posunięcie sensowne i zrozumiałe. Owszem, niektórzy członkowie zarządu doceniają klasę zawodnika, lecz kwota wydaje im się zbyt wysoka. Starałem się jednak im uzmysłowić, iż za rok możemy stracić Rantiera, a wtedy w pomocy powstanie duża dziura i właśnie Dunfield będzie miał ją wypełnić.

Co do ligi, to lokalna prasa (i zresztą nie tylko ona) pozostaje pod dużym wrażeniem występów pary Ferdinand - Cameron. W meczu z Leyton Orient gra tej pary doprowadziła garstkę naszych kibiców, którzy zdecydowali się pojechać na ten mecz, do totalnej ekstazy. Mecz był rozstrzygnięty praktycznie po kwadransie. Prowadziliśmy już wówczas 2-0, po dwóch golach Lesa Ferdinanda i jednej asyście Camerona. W ostatniej minucie meczu jednak i sam Cameron ustalił wynik meczu, w którym nasza defensywa i bramkarz nie mieli kompletnie nic do roboty.



Szykujemy się do "meczu jesieni", gdyż w kolejnym spotkaniu jedziemy do Hull na mecz z liderem.

Dwa dni po meczu są newsy w sprawie transferu Dunfielda. Z pewnym pobłażaniem spoglądałem na fax, w którym szefostwo Bury oświadczało, że godzi się na przedstawione przez nas warunki. Czyli 150 tysięcy za zawodnika "nie do kupienia". Rację w tym momencie mają ci, którzy twierdzą, że każdego można kupić, a jedynie cena jest do ustalenia.



To jednak nie koniec problemów, bo fochy zaczął stroić sam zawodnik...



Postaramy się jednak i na to znaleźć antidotum, ale teraz liczy się tylko mecz z Hull. W porównaniu z ostatnim meczem, tylko jedna zmiana: Scott Huckerby już definitywnie wyleczył swój uraz i nas prawej pomocy zastąpi naszego najdroższego zawodnika, Kevina Rapleya. Nasza gwiazda poprzedniego sezonu nie jest zachwycona tym posunięciem. Mógł już także zagrać rekonwalescent Booth, ale zdecydowałem, że nie wystawię go w meczu, w którym będzie się lała krew i trzeszczały kości.
CHESTER: Myhill - Holt, Tavlaridis, Bolland, Volz - Rantier, Rusk (kpt), Carden, Huckerby - Cameron, Ferdinand.

Wygląda na to, że miałem nosa. 8 minuta, z lewej strony zagrywa Holt, Bolland - grający w miejsce Bootha - uprzedza obrońcę i bramkarza: jest 0-1 dla Chester! Ten gol nieco ustawił nam mecz, bo gospodarze postawili na ofensywniejsze ustawienie, a my nie czuliśmy się na tyle mocni, by podjąć otwartą grę. Nie zdecydowaliśmy się jednak na zmasowaną obronę, bo to byłoby z kolei samobójstwo. Graliśmy bezpieczne piłki, wolno, ostrożnie. Znakomita kontra gospodarzy, z udziałem pary Allsopp - Forrester zakończyła się celnym trafieniem tego drugiego. Do przerwy trwała walka.. wręcz. To prawdziwy cud, że drużyny zeszły na przerwę w komplecie. Cameron narzeka na uraz barku, ale nawet nie przyszło mu do głowy, by poprosić o zmianę. Rapley się rozgrzewał od 30 minuty, ale nie bynajmniej nie z myślą o zmianie Camerona. Do zmiany są słabsi niż zwykle Carden i Ferdinand. Ostatecznie zdjąłem pomocnika i Rapley teraz będzie operował w środku z Simonem Ruskiem, który jest po prostu wszędzie. Szkot rewelacyjnie łata dziury i rozdaje razy przeciwnikom.
Po przerwie mecz zrobił się dość nudny. Gospodarze nie kwapili się zbytnio do ataku, co zdaje się miało sprowokować nas do odkrycia się. Jestem jednak za starym lisem na takie tanie sztuczki. Przeczekaliśmy gospodarzy i w ostatnich 10 minutach ruszyliśmy nieco odważniej. Wreszcie, w 86 minucie Thelwell sfaulował ok. 16 metra Camerona. Sędzia podyktował rzut wolny, a koło piłki stanęli Simon Rusk oraz sam poszkodowany.



Cameron kropnął perfekcyjnie, a piłka ugrzęzła w siatce!! Po chwili utonął w objęciach kolegów. Konsekwentna realizacja założeń taktycznych z odrobiną szczęścia przynosi nam cenne trzy punkty!
="center">



Po kiepskim meczu z Bristol Rovers (0-0), który powinniśmy wygrać różnicą kilku bramek, dogadaliśmy się ostatecznie z Dunfieldem. Mógł zadebiutować już w meczu z drugoligowym Peterborough, w ramach meczu drugiej rundy o Puchar Anglii. Czas pokazał, że postawienie na rekonwalescenta Davida Collinsa obok Simona Ruska, było posunięciem trafnym. Zdeklasowaliśmy drugoligowca...



Gole Rantiera i Camerona po asystach Huckerby'ego zapewniły nam awans!!! Jest upragniona III runda, ale na tym zapewne się zakończy. Jedziemy bowiem do Londynu, na mecz z... ekhm... Chelsea!
 
 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.