Artykuły

ACF cz.2 - W pogoni za tytułem
TZ 24.04.2007 20:54 14385 czytelników 0 komentarzy
20

Początek roku niesie za sobą nowe perspektywy, nowe chęci do działania i zarazem nowe ambicje. W roku 2007, te ambicje są jednak wyższe niż zwykle, bo część dziennikarzy oczekuje od nas nawet tytułu. Nic w tym dziwnego, w obecnym sezonie idzie nam w końcu nadspodziewanie dobrze, a strata do lidera jest naprawdę niewielka. Teraz trzeba jednak grać niezwykle ostrożnie, bo każdy błąd z naszej strony może nas bardzo dużo kosztować. Mimo wszystko nadszedł dobry znak, bo dzięki znakomitej jak do tej pory postawie nasz kapitan, Adrian Mutu, znowu został uznany najlepszym zawodnikiem globu!

Przyznam szczerze, że wcale nie jestem tym wyróżnieniem zaskoczony, bo Rumun jest obecnie w morderczej formie, a średnia ocen 7.77 mówi sama za siebie. Styczeń przyniósł też rozstrzygnięcie konkursu na bramkę miesiąca, w którym drugie miejsce zajął gol strzelony przez Mathieu Bodmera w meczu z Palermo. Francuz zdobył bramkę „cudownym lobem ponad bramkarzem” i muszę przyznać, że trafienie było przednie.

Ponieważ na początku sezonu poczyniliśmy znaczące wzmocnienia, w zimowym oknie nie doszedł do nas nikt nowy. Podpisaliśmy co prawda kontrakt z Laurim Dalla Valle, ale 15-letni Fin, uważany obecnie za talent na miarę Jariego Litmanena, dołączy do nas dopiero po sezonie. Teraz przygotowujemy się do meczu, w którym naszym przeciwnikiem będzie Sampdoria. Dziennikarze dodatkowo podgrzewają atmosferę przed tym spotkaniem, rozprawiają o nim tak, jakby zanosiło się na pojedynek gigantów. Mecz będzie nawet transmitowany w telewizji. Faktycznie, zanosi się na wyrównane widowisko, ale mimo wszystko liczę na zwycięstwo…

Pierwsza połowa była wyjątkowo bezbarwna, Sampdoria kontrolowała przebieg meczu, a nas nie było stać na żaden atak. O nie, tak być nie może. Zawodnikom brakuje motywacji i chęci do gry, ale od czego jest trener. Nadal sądzę, że ten mecz jest do wygrania i bez zastanowienia przekazuję tę myśl zawodnikom. Podziałało! 59 minuta - Bodmer uderza nie do obrony. Strzał był piękny, niesamowity. Zawodnik uderzył piłkę z dwudziestu metrów, znakomicie ją podkręcił, a ta wpadła do bramki tuż przy słupku. W drugiej połowie gramy już zdecydowanie lepiej, z większą pasją. 64 minuta - pierwsza zmiana w moim zespole. Z boiska schodzi zmęczony Delgado, a w jego miejsce na placu gry pojawia się Pazzini. Ten ruch okazał się zbawienny. Po czterech minutach spędzonych na murawie Włoch pokazuje, że jest w stanie podjąć walkę o miejsce w składzie z Argentyńczykiem i strzela gola na 2-0! 81 minuta to koniec marzeń gospodarzy o korzystnym rezultacie. Giulio Falcone decyduje się na bardzo ostrą interwencję i po wejściu obunóż w jednego z moich piłkarzy ogląda czerwoną kartkę. Minutę później decyduję się na dwie zmiany. Nie chcę niepotrzebnie przemęczać Barnetty i Mutu, dlatego w ich miejsce wchodzą Obertan i Donadel. Te zmiany nie wniosły jednak do gry niczego nowego i do końca meczu nie wydarzyło się już nic godnego uwagi. Wygrana zawsze cieszy, ale mimo wszystko nadal pozostał żal zmarnowanych sytuacji.

Ponadto, do zdrowia powrócił Santana, dlatego też zdecydowałem się na wypożyczenie Obertana, który mógł liczyć na miejsce na ławce rezerwowych tylko ze względu na absencję Argentyńczyka. Mimo wielu chętnych Francuz wybrał ofertę Treviso.

Zaniepokoił mnie za to asystent który przedstawił mi dzisiaj rano taki oto raport:

Zdecydowałem się więc nie czekać na efekty i od razu rozpocząłem negocjacje. Niestety to niejedyny problem. Podczas treningu z gry wyłączyli się Zaccardo i Delgado, poza tym niedostępny jest także Gobbi. Kontuzja Argentyńczyka nie jest na szczęście na tyle poważna, by nie mógł wystąpić w następnych meczach, nie zagra co prawda z Lazio, ale to jedno spotkanie jakoś przetrzymam. Niestety nie można tego powiedzieć o Zaccardo, który do treningu wróci dopiero za około trzy tygodnie...

Tymczasem wysoką formę prezentuje Aaron Niguez, który doskonale radzi sobie w zespole U-20. W ostatnim meczu zaliczył nawet hat-tricka!

Na to jedno spotkanie w Rzymie, młody Hiszpan zasiądzie więc na ławce rezerwowych i niewykluczone, że pod koniec meczu dostanie swoją szansę. Poza tym udało mi się też nakłonić Riccardo Montolivo do podpisania nowego kontraktu.

Czas na pojedynek z Lazio. Zagramy bez naszych dwóch podstawowych graczy i nie spodziewam się łatwego meczu, dlatego też każdy wynik powyżej porażki mnie ucieszy.

W 31 minucie wspaniała akcja Gorana Pandeva przynosi gospodarzom bramkę! Głównym winowajcą przy tym golu był Potenza, który zaliczył... samobójcze trafienie! Nieskuteczność naszych snajperów spowodowała, że do przerwy przegrywamy. Przez pierwsze 45 minut przeważaliśmy, ale nie potrafimy przełożyć tego na bramki. Mówię piłkarzom, że mimo to są w stanie wygrać i ustawiam zespół bardziej ofensywne. Nadal bez efektów! 68’- zdesperowany manager jest zdolny do wszystkiego! Z boiska schodzi nieskuteczny Pazzini, a jego miejsce zajmuje… 17-letni Aaron Niguez! To jednak również nic nie dało! Pierwsza porażka w lidze! No trudno, nie zawsze można zwyciężać… Denerwuje mnie jedynie to, że akurat w tym spotkaniu byliśmy zdecydowanie lepsi od naszych przeciwników, a do przegranej wystarczył jeden mały, indywidualny błąd!

Ten rezultat zakończył też niestety naszą passę dziewiętnastu meczów bez porażki w lidze.

Teraz będzie jednak jeszcze ciężej, gdyż przyjdzie nam się mierzyć z Milanem na San Siro, a dziennikarze i bukmacherzy dodatkowo starają się o to, abyśmy się przed tym meczem nie czuli zbyt pewnie. Uważają, że Milan jest zdecydowanym faworytem, a za postawienie na nas można zarobić całkiem sporą sumkę. Po głębokim namyśle, wybrałem skład:

Najdłużej myślałem nad linią obrony - nie byłem pewien, czy mimo słabego meczu powinienem ponownie zaufać Potenzie, czy może też postawić na kogoś innego. Nie wiedziałem też co zrobić z Gamberinim, który jakoś nie wierzy w sukces mojego zespołu w tym spotkaniu. Ostatecznie pierwszy z wymienionych zagrał, drugiego natomiast zabrakło w składzie.

Przez pierwszą połowę nic ciekawszego się nie wydarzyło. Mocno sponiewierany został niestety Cesar Delgado i na drugie 45 minut już nie wybiegł. Zastąpił go Gianpaolo Pazzini. Po przerwie Milan kilkakrotnie zagroził co prawda naszej bramce, lecz my także potrafiliśmy wyjść z kontrą, jednak akcje obu zespołów nie przyniosły efektu w postaci gola. W 86 minucie na plac wszedł Donadel, który zmienił kontuzjowanego Mavubę, i Santana (zastąpił Adriana Mutu). Nie zmieniło to jednak rezultatu. Bez bramek. Jak widać obrona potrafi zagrać i bez Zaccardo…

Naszym kolejnym przeciwnikiem będzie Udinese. Myślę, że nie powinien to być dla nas trudny mecz, jednak nigdy nie wolno lekceważyć przeciwnika. Asystent przygotował szczegółowy raport:

Jak widać Udinese nie będzie mogło skorzystać z wielu swoich podstawowych zawodników, my z kolei, przystąpimy do tego spotkania w (prawie) pełnym składzie. Warto też dodać, że nie postraszy nas już więcej Vincenzo Iaquinta, który przeniósł się do Juventusu. Jego następcą ma być jednak nie mniej utalentowany Euzebiusz Smolarek(!), a więc jest się czego, a właściwie kogo, bać. Oto wyjściowe jedenastki obu zespołów:

Nie sprawdziły się więc informacje o rzekomych kontuzjach Lee Chun-Soo i Sivoka, inna sprawa, że zawodnicy ci rzeczywiście nie są w najwyższej dyspozycji.

29 minuta - fantastyczna akcja w naszym wykonaniu. Adrian Mutu posyła znakomitą prostopadłą piłkę do Cesara Delgado, a ten wykazuje się znakomitym, dwudziestometrowym strzałem. Piłka ląduje obok słupka i… gol!!! Fantastyczna bramka! Delgado zrobił to w swoim stylu! Dzięki temu trafieniu do przerwy prowadzimy i z tego się cieszę, jednak nasza przewaga jest tak miażdżąca, że moglibyśmy strzelić jeszcze kilka bramek. Mimo to postaram się, aby na piłkarzach nie ciążyła presja wyniku i by na drugą połowę wybiegli wyluzowani. Mówię więc zawodnikom, żeby przez resztę spotkania grali bez stresu i zobaczę, czy przyniesie to jakieś efekty.

Na takowe wcale nie trzeba było czekać długo, bo tylko niecałe 120 sekund. W 47 minucie, mamy rzut wolny. Do piłki podchodzi Mutu i posyła ją w kierunku bramki. Strzał broni jednak De Sanctis, ale po tej robinsonadzie przed pustą bramką staje Delgado i… zdobywa swoje drugie trafienie! Nareszcie! Argentyńczyk znowu jest w formie! Dwie minuty później mamy kolejną doskonałą sytuację. Montolivo wrzuca piłkę w pole karne, prosto na głowę Tranquillo Barnetty, a ten fantastycznym uderzeniem pokonuje De Sanctisa! 57’- kolejna znakomita centra Montolivo przynosi nam czwartą w tym meczu bramkę! Tym razem gola nie strzelił żaden z moich zawodników, wyręczył ich natomiast Domovchiyski, wprowadzony na boisko zaledwie dziesięć minut wcześniej! W 74 minucie, sędzia dyktuje rzut wolny dla naszego zespołu. Do futbolówki podchodzi Mutu i zagrywa ją do Donadela. Włoch nie próbuje jej jednak nawet przyjmować i z pierwszej piłki uderza na bramkę – GOOOL!!! Fantastyczne uderzenie! 5-0! Nokaut! W 76 minucie wprowadziłem jeszcze dwóch świeżych zawodników: Aaron Niguez zastąpił Cesara Delgado, a Rio Mavuba - Marco Donadela. Ostatnie minuty meczu przebiegały pod znakiem nieustających ataków z naszej strony i rozpaczliwej obrony gości. Koniec! Zwycięstwo 5-0 staje się faktem. Byliśmy dzisiaj w prawdziwie nieziemskiej formie!

Największy udział przy tym zwycięstwie miał oczywiście Delgado, La Gazzetta dello Sport przyznała mu nawet notę „10”, a manager przeciwników nie szczędził pochwał pod jego adresem.

Delgado jednak, jak na prawdziwego zawodowca przystało, wykazał się olbrzymią lojalnością…

Ponadto uderzenie Argentyńczyka z 29 minuty uznano za trzecie z najpiękniejszych w tym miesiącu. Dobra postawa w ostatnim meczu spowodowała też, że aż czterech graczy ACF znalazło się w jedenastce tygodnia.

Wróćmy jednak do rzeczywistości. Naszym następnym rywalem będzie Torino, które na inaugurację sezonu pokonaliśmy 3-1. Teraz będzie jednak dużo trudniej, bo od tamtego czasu zespół z Turynu wzmocnił swój skład kilkoma ciekawymi piłkarzami, a w ostatnim meczu ligowym rozniósł Palermo aż 4-1!

Mimo licznych ataków przeciwników w tym spotkaniu powtórzył się jednak wynik z początku sezonu, ale tym razem zwycięstwo nie przyszło nam aż tak łatwo. Gdyby turyńscy napastnicy byli choć odrobinę bardziej skuteczni, mogłoby być gorąco. Bramki dla nas strzelili Delgado, Mutu i Silvestre (samobój), a dla gospodarzy Abbruscato. Niestety, w tym meczu Zaccardo i Mavuba otrzymali żółte kartki, co oznacza, że nie zagrają w następnym spotkaniu.

W końcu udało mi się wypożyczyć Aarona Nigueza, który marnuje się w zespole U-20. Transfer został zaklepany dosłownie za pięć dwunasta i to tylko dlatego, że Hiszpan naprawdę błyskawicznie zdecydował się na ofertę drugoligowego Arezzo.

Naszym następnym rywalem będzie Empoli. Nie powinien to być wyjątkowo trudny mecz, goście zajmują bowiem dopiero dziewiętnastą pozycję w ligowej tabeli i w tym sezonie raczej nie unikną spadku. Swoją drogą ciekawe jak to na nich zadziała - czy zmotywują się, aby uzyskać jak najlepszy wynik, czy też załamią się zupełnie. Wszystko wyjaśni się na boisku.

12 minuta - znakomita akcja w naszym wykonaniu. Montolivo posyła doskonałe podanie w kierunku Cesara Delgado. Argentyńczykowi udaje się dobiec do piłki, znaleźć lukę w krótkim rogu bramki Fabiańskiego i strzelić nie do obrony - 1-0! W 26 minucie jest już 2-0! Kolejna fantastyczna bramka Delgado! Tym razem rzut wolny wykonywał Barnetta, zagrał Argentyńczykowi znakomitą piłkę, a ten lekkim, spokojnym uderzeniem po raz drugi pokonał polskiego golkipera! Po pierwszej połowie prowadzimy więc 2-0, gramy bardzo dobrze, spokojnie i bez nerwów. Mam nadzieję, że drugie 45 minut upłynie w podobnej atmosferze. 51’ - kolejna fenomenalna akcja w naszym wykonaniu. Piłkę otrzymuje Delgado, ogrywa obrońcę i… zdobywa trzecią bramkę w meczu! Hat-trick! Tego nie spodziewał się nawet sam zawodnik! Czyżby znów zamierzał włączyć się do walki o tytuł króla strzelców? W tym momencie traci tylko trzy bramki do pierwszego w klasyfikacji Amauriego i wspólnie z Adrianem Mutu zajmuje drugą pozycję w tym rankingu. 60 minuta - 4-0! Tym razem strzelcem bramki jest Riccardo Montolivo, który wykazał się nieprzeciętnym strzałem! 79’ - rzut karny! Ponieważ Mutu zszedł już z boiska, do piłki podchodzi Delgado i… strzela bramkę! To już jego czwarty gol w tym meczu! Delgado is back! 5-0 to oczywiście zadowalający wynik, więc postanowiłem nie ryzykować i zwolnić trochę tempo. Tak więc prawdziwy pogrom. Według większości dziennikarzy ostatnio gramy kosmiczny futbol, kroczymy od zwycięstwa do zwycięstwa i muszę przyznać, że jest w tym trochę racji. Oczywiście ta wygrana po raz kolejny jest zasługą Cesara Delgado, który został okrzyknięty bohaterem spotkania.

Kolejny dobry występ spowodował też, że po raz kolejny w jedenastce kolejki, znalazło się czterech naszych piłkarzy.

Nasz następny rywal to Livorno. Nie jest to zbyt wymagający przeciwnik jednak nie wolno nam go zlekceważyć.

Już w 5 minucie znakomitą centrę z rzutu rożnego wykorzystuje Bodmer i strzałem głową pokonuje Amelię! 38 minuta - kolejny korner, do piłki znów podchodzi Barnetta i znów znakomicie ją zagrywa. Futbolówka leci w kierunku Adriana Mutu, a ten nie ma żadnych kłopotów z pokonaniem bramkarza rywali. 2-0! Nie minęły nawet dwie minuty, a o sobie dał znać Delgado - jesteśmy nie do zatrzymania! Argentyńczyk strzela piękną bramkę! Pierwsza połowa była prawdziwym popisem w naszym wykonaniu. Oświadczam zawodnikom, że jestem zadowolony i narzucam trochę bardziej defensywny styl gry. 55 minuta - indywidualny błąd Freya kończy się tragicznie! Tracimy bramkę i inicjatywę w tym meczu! Strzelcem gola jest Fonseca. Siedem minut później kolejny tragiczny błąd naszej defensywy znów kończy się straconą bramką - tym razem gola strzelił nam Coppola. Nie wiem co Arrigoni powiedział swoim piłkarzom w przerwie, ale zadziałało! Livorno odrodziło się niczym feniks z popiołów... Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry gola zdobywa jeszcze inny gracz Livorno – Kuffour – jednak jest to gol samobójczy, którym grzebie on szanse swojego zespołu na korzystny rezultat! Cóż, mogę mu tylko podziękować, bo przez chwilę było naprawdę gorąco! Po tym zwycięstwie udało nam się przeskoczyć Romę i (póki co) uplasować się na drugim miejscu w tabeli:

Teraz czekają nas trzy teoretycznie łatwe mecze, w których będziemy mierzyć się kolejno z Regginą, Atalantą i Sieną, a potem dwa szlagiery. Najpierw z Romą na Stadionie Olimpijskim, a potem z Interem na Artemio Franchi. Mecz z Mediolańczykami może okazać się spotkaniem „o sześć punktów”, decydującym o tym, kto zdobędzie tytuł.

Interem zajmiemy się jednak wtedy, gdy nadejdzie na to czas, póki co musimy zagrać z czterema innymi zespołami, a więc jest jeszcze trochę do zrobienia.

Z Regginą poradziliśmy sobie dość łatwo. Kontrolowaliśmy przebieg gry przez niemal całe spotkanie, a gospodarze poderwali się do walki dopiero pod koniec meczu. Wygraliśmy 2-1, gole strzelili: Delgado i Mutu dla nas i Damm dla gospodarzy. Po tym meczu Manuel Pasqual został także wytypowany do jedenastki tygodnia.

Równie łatwo (albo jeszcze łatwiej) poradziliśmy sobie też z Atalantą. Wygraliśmy 1-0 po bramce Cesara Delgado z 79 minuty. W końcówce meczu jeden z zawodników gości, konkretnie Adriano, zarobił jeszcze czerwoną kartkę.

Siena również nie okazała się przeszkodą nie do przebycia i dzięki wygranej 2-0 (Mutu 2’, Montolivo 58’) kontynuujemy serię siedmiu zwycięstw.

Tak więc zrobimy wszystko co w naszych rękach, a właściwie nogach, aby naprawdę sprawić niespodziankę, teraz trzeba jedynie zachować zimną krew i odrobić sześciopunktową stratę do Interu, a zwycięstwo w końcowej klasyfikacji będzie w zasięgu ręki.

Rzym. Piękne miasto, wspaniałe zabytki, luksusowe hotele, doskonałe obiekty treningowe…

Idealne miasto na wakacje. Problem w tym, że my nie przyjechaliśmy odpoczywać, tylko zagrać z jedną z najsilniejszych drużyn Europy, a ten mecz spacerkiem na pewno nie będzie. Jeden z moich scoutów był na ostatnim meczu rzymian z Szachtarem Donieck w 1/8 finału Champions Leauge, otrzymałem zatem od niego raport, który powinien ułatwić mi rozpracowanie rywali.

Wielką ulgą jest dla mnie kontuzja Taddeia, której nabawił się w meczu z Ukraińcami, bo jest to obecnie jeden z największych asów w ich talii.

Bardzo ważne jest, aby szybko strzelić gola i zepchnąć Romę na ich pole karne, jeśli uda nam się to zrobić, powinniśmy przejąć inicjatywę.

21’ - GOOOL! Cesar Delgado! Argentyńczyk próbował strzelać dwukrotnie, ale bramkarzowi udało się to obronić, aż w końcu za trzecim razem zdobył cudownej urody gola! Jak to mówią: do trzech razy sztuka! 35 minuta - Delgado!! Aż brak mi słów! Mimo że cały zespół nie gra najlepiej i Roma przeważa, on jest jak zawsze niezawodny! Delgado jest wielki! 41’ - przed bramką z rzutu wolnego w wykonaniu Cristiana Chivu ratuje nas tylko poprzeczka! Mamy dziś niewiarygodne szczęście!

Na przerwę schodzimy więc niezwykle zadowoleni z wyniku, jednak w drugiej odsłonie, a dokładnie w 49 minucie, humory popsuł nam trochę Rodrigo Palacio, bo udało mu się strzelić kontaktową bramkę. Zdaje się, że Roma wyczerpała już limit pecha i od tego momentu szykuje się ostra walka. 53’ - hat-trick Delgado! Wspaniałe trafienie! A więc rzymianie będą musieli jeszcze trochę poczekać! 61’- po raz kolejny tylko cud ratuje nas przed utratą bramki! Po znakomitej akcji Tottiego przed pustą bramką stanął Rodrigo Palacio, ale nie potrafił wykorzystać tej sytuacji. 73 minuta- rzut rożny dla rywali. Piłka wędruje w nasze pole karne, a Francesco Totti umieszcza ją w bramce! No cóż, El Capitano jak na prawdziwego kapitana przystało podrywa swój zespół do walki. 77’ - tym razem to nasz kapitan zdobywa gola! Mutu wykazuje się fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego i piłka po rykoszecie wpada do siatki! Tym golem cieszyliśmy się jednak tylko przez niecałe 5 minut, bo już w 82 minucie drugiego gola w meczu strzelił nam Palacio. Do końca spotkania gospodarze nie byli już jednak w stanie zagrozić naszej bramce. Duży udział przy tym miała też pewnie kontuzja De Rossiego z 86 minuty, po której Roma musiała grać w dziesiątkę i mimo, że rzymianie byli w tym spotkaniu wyraźnie lepszą drużyną, ulegli pod naporem naszych napastników.

Oczywiście najlepszym zawodnikiem na boisku był Cesar Delgado, został więc odpowiednio nagrodzony:

Teraz czeka nas prawdziwy szlagier, bo na własnym stadionie podejmować będziemy słynny Inter Mediolan. To spotkanie będzie miało jeszcze dodatkowy smaczek, bo od jego wyniku może zależeć kto w tym sezonie zdobędzie mistrzostwo Włoch.

Przez pierwszą połowę nic ciekawszego się nie wydarzyło, gra zaczęła się tak naprawdę dopiero w drugiej odsłonie. 50’ - znakomite podanie od Manuela Pasquala dochodzi do Cesara Delgado, a ten umieszcza piłkę w siatce! Szaleństwo na trybunach! Prowadzimy z Interem przy naprawdę dobrej grze! Od tego momentu przejęliśmy inicjatywę. Non stop stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe, goście ograniczali się jedynie do kontr. Niestety, jedna z nich zakończyła się bramką autorstwa Zlatana Ibrahimovica i w 83 minucie gościom udało się wydrzeć nam zwycięstwo. Mimo wszystko jestem zadowolony, choć remis krzyżuje nieco nasze marzenia o tytule. Do liderujących Mediolańczyków tracimy jednak wciąż tylko sześć punktów i myślę, że w ciągu dziewięciu kolejek, które zostały nam do końca, uda się tą stratę odrobić. Bohaterem meczu został Zlatan.

Niedługo po tym spotkaniu podczas treningu kark nadwyrężył sobie nasz pierwszy bramkarz Sebastian Frey i nie będzie mógł grać przez najbliższy tydzień lub dwa. Na nasze szczęście swoje mecze rozgrywają właśnie drużyny narodowe i Francuz tym samym nie opuści żadnego meczu ligowego.

Dobre wyniki osiągane przez zespół pod moją wodzą sprawiły, że zarząd zdecydował się przedłużyć ze mną kontrakt o kolejne dwa lata.

Bardzo mnie cieszy podwyższenie budżetu płacowego oraz transferowego, bo to pozwoli na sprowadzenie kilku dobrych grajków w przyszłym sezonie. Wróćmy jednak do rzeczywistości.

Naszym kolejnym rywalem będzie Cagliari i choć mecz rozgrywany był 1 kwietnia jego wynik to niestety nie prima aprilis. Po mimo wszystko dobrej grze udało nam się tylko zremisować z co najwyżej przeciętnym zespołem. Strzelanie rozpoczął w 2 minucie Saeternas, a odpowiedział mu potężnym strzałem w długi róg Montolivo 21 minut później. W 35 minucie mamy rzut wolny. Do piłki podchodzi Mutu i pakuje ją tuż przy słupku! 2-1. Z tego prowadzenia nie cieszyliśmy się jednak długo, bo już w 37 minucie wyrównał Suazo. Na przerwę schodziliśmy, więc przy stanie 2-2 i nie mogę powiedzieć, że ten wynik mnie satysfakcjonuje. Nakazuję piłkarzom, aby nieco bardziej się postarali, bo w przeciwnym razie nici z mistrzostwa. I… postarali się, ale efekty ich pracy było widać dopiero w 83 minucie, kiedy to niewidoczny przez cały mecz Delgado wpakował futbolówkę do bramki przeciwników. Wszystko szło dobrze aż do 92 minuty, kiedy to Suazo strzelił nam drugą bramkę! Chciałem zmieszać naszych obrońców z błotem, gdy w ostatniej minucie dopuścili do utraty prowadzenia! No trudno, tylko remis, a Inter nie śpi. W ostatnim ligowym meczu pokonał Lazio 2-0 i odskoczył nam już na 8 punktów. Tytuł jest niestety coraz mniej realny, ale szanse są. W tym meczu klasą dla siebie był Suazo, który z notą „10” został bohaterem spotkania.

To niestety niejedyna zła wiadomość. Niedługo po meczu jakiegoś wyjątkowo uciążliwego wirusa złapał nasz czołowy piwot Marco Donadel, który nie będzie mógł grać przez najbliższe dwa/trzy tygodnie…

Nasz kolejny rywal to zespół Kamila Kosowskiego, czyli Chievo Verona. Ciekawi mnie, czy remis z Cagliari był tylko wypadkiem przy pracy, czy jest to też zapowiedź jakiegoś głębszego kryzysu.

Na szczęście to ta pierwsza ewentualność okazała się prawdziwa! Po zaciętym meczu udaje nam się pokonać Chievo. Już do przerwy prowadziliśmy 2-0 po golach Adriana Mutu (32’, setna ligowa bramka) i Tranquillo Barnetty (45’). Honorową bramkę dla gości zdobył jednak Bogdani (50’) i skończyło się na skromnym 2-1. Ten wynik daje jednak jakieś nadzieje na zwycięstwo przed meczem z Messiną, a ponieważ gramy na wyjeździe nie spodziewam się spacerku, myślę jednak, że powinniśmy ten mecz wygrać. Trzy punkty w tym spotkaniu są naprawdę bardzo ważne, bo od nich zależeć może nasza końcowa pozycja w tabeli. Jak na razie jesteśmy drudzy, do pierwszego Interu brakuje nam teraz sześć oczek, ale na ogonie siedzi nam też Roma, którą wyprzedzamy jedynie lepszą różnicą bramek.

W pierwszej połowie nic się nie działo. Mecz był nudny jak flaki z olejem, a mimo wyraźnej przewagi nie potrafiliśmy strzelić ani jednej bramki. Sytuacja zmieniła się dopiero po przerwie, a dokładnie w 67 minucie, kiedy to niezawodny Cesar Delgado wyprowadził nas na prowadzenie. Taki wynik utrzymywał się jednak niestety tylko do 71 minuty, bo w tym momencie Frey również musiał wyciągać piłkę z siatki. Gola strzelił mu przebywający na boisku od niecałych pięciu minut Brazylijczyk D’Acol. Niestety, mimo miażdżącej przewagi udało się tylko zremisować i wydaje mi się, że piłkarze zaczynają w końcu odczuwać trudy sezonu, bo z ostatnich czterech meczów wygraliśmy tylko jeden. Inter znów odskoczył na całe osiem punktów, a najgorsze jest to, że przeskoczyła nas także Roma i teraz znajdujemy się na trzecim miejscu.

Mecz nie stał niestety na wysokim poziomie, czego potwierdzeniem jest fakt, że najlepszy zawodnik na boisku (Cesar Delgado) otrzymał jedynie notę „7”.

Przed następnym meczem ligowym z Catanią, doświadczyłem przykrego incydentu. Częstszych występów w pierwszym składzie zażądał Massimo Gobbi. Odpowiedziałem mu, że to ja ustalam skład i Gobbi znajdzie się w nim, kiedy uznam za stosowne. Zasugerowałem mu też, że jeśli oczekuje częstszych występów, mógłby zacząć rozglądać się za innym klubem, a nie lecieć z płaczem do gazet. Ta wypowiedź jednak niestety nie usatysfakcjonowała Włocha…

Po tym zdarzeniu Włoch zażądał oczywiście wystawienia na listę transferową, a ja, nie zamierzałem stawiać mu na tej drodze przeszkód.

Jakby tego było mało, ze składu na jakieś dwa/trzy tygodnie wypadł mi Bodmer, który na treningu skręcił staw skokowy. Niepewny jest też występ Danadela, tak więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że w następnym meczu zagra młodziutki Riff, który poczynił ostatnio znaczące postępy. Gdyby jednak Gobbi poczekał parę dni ze swoimi fochami, pewnie to on by zagrał. Nie mam jednak zwyczaju wystawiać zawodników przeznaczonych na sprzedaż, więc nie zasiądzie on nawet na ławce rezerwowych…

Co się ostatnimi dniami dzieje z moją wielką drużyną? Naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić. Męczymy się nawet z najsłabszymi zespołami naszej ligi, czego potwierdzeniem jest mecz z Catanią, w którym kibice na Artemio Franchi nie zobaczyli ani jednego gola. Coraz mocniej odskakuje nam Roma, a jedyne pocieszenie znajduję w tym, że Inter stracił aż trzy punkty w Turynie. Na domiar złego nawiedziła nas prawdziwa plaga kontuzji wśród kluczowych graczy. Do grona rekonwalescentów tym razem dołączył Riccardo Montolivo.

Na szczęście jednak nie tylko złe wiadomości dochodziły ostatnio na Artemio Franchi. Dobrym zwiastunem jest nominowanie Tranquillo Barnetty do nagrody piłkarza roku włoskiej serie A!

Jego postawa w sezonie na pewno cieszy, ale bardziej ucieszyłyby mnie trzy punkty w następnym spotkaniu. Wydaje mi się, że nie będzie to trudnym zadaniem, bo nasz kolejny rywal to Ascoli i nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy tego meczu nie wygrać.

Niestety, mimo że ciężko to sobie wyobrazić, w meczu z Ascoli padł wynik 0-0, co potwierdza nasz kryzys formy. Naprawdę nie rozumiem co się z nami dzieje, nie potrafimy wygrać nawet z najsłabszymi. Gdzie się podziała nasza forma z początku sezonu? Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć. Nawet najskuteczniejszy jak dotąd Cesar Delgado utracił gdzieś instynkt strzelecki i w klasyfikacji ligowych snajperów pozwolił się dogonić Lucarelliemu. Oboje mają teraz na koncie 24 gole…

Ogólnie nie idzie nam za dobrze, czego potwierdzeniem jest fakt, że w ostatnich dwóch meczach nie zdobyliśmy nawet gola. Do końca sezonu zostały jeszcze cztery spotkania, a terminarz kształtuje się następująco:

Tak więc skończyły się już łatwe mecze, bo żaden z tych czterech pojedynków na pewno nie będzie spacerkiem, a biorąc pod uwagę postawę w naszych ostatnich występach może być naprawdę krucho i nie zanosi się, aby to Parma jako pierwsza przerwała naszą passę meczów bez zwycięstwa…

W pierwszej połowie kibice nie zobaczyli niestety ani jednego gola i znów zanosiło się na kolejny bezbramkowy remis. Wszystko odmieniło się jednak w drugiej odsłonie meczu. Decydującym impulsem, dzięki któremu moi piłkarze uwierzyli, że ten mecz jest do wygrania, była sytuacja z 56 minuty, kiedy to po wspaniałym rajdzie Barnetty piłkę do własnej bramki wpakował Jan Durica. Wtedy stało się coś dziwnego, zaczęliśmy grać zupełnie inny futbol. To zaważyło! Ostatecznie udało nam się wygrać 2-0, strzelcem drugiego dla nas gola, z resztą nieprzeciętnej urody, był Delgado. Wynik mógłby być jeszcze wyższy, gdyby nie to, że przy kolejnej bramce Argentyńczyka sędzia dopatrzył się spalonego. Klasą dla siebie w tym meczu był zwłaszcza Barnetta, którym już teraz interesują się takie kluby jak Arsenal, Tottenham, Lyon, Milan, Inter, Atletico czy Real Madryt.

Ostatnio Barnetta naprawdę bardzo mi imponuje, a po jego ostatniej wypowiedzi dla prasy, zastanawiam się nawet czy nie powierzyć mu funkcji kapitana.

Bardzo cieszy mnie jego waleczność, ale żebyśmy mieli szanse na tytuł Inter musiałby przegrać wszystkie trzy mecze, podobnie jak Roma, my natomiast musielibyśmy wszystko wygrać. Niestety tak się jednak nie stało bo chociaż odnieśliśmy wymęczone zwycięstwo 1-0 nad Palermo (Donadel 16’), to Inter pokonał Atlantę 2-0, a Roma rozniosła aż 7-0 Regginę i żegnaj tytule!

W tym wypadku kolejne dwa spotkania (z Sampdorią i z Lazio) są już w zasadzie formalnością, bo na tytuł nie możemy liczyć, a nie zanosi się też żeby Roma odstąpiła nam drugie miejsce.

Myślałem, że bardzo dobre mecze z Parmą i Palermo okażą się przerywnikami naszej złej formy. Tak się jednak nie stało, było to jedynie chwilowe odrodzenie. W spotkaniu z Sampdorią padł tylko bezbramkowy remis, co nie wróży dobrze przed rywalizacją z Lazio. W tej ostatniej kolejce rozstrzygnie się wszystko. Szczególnie emocjonująca będzie walka o tytuł króla strzelców - trzech zawodników idzie łeb w łeb. Z dwudziestoma pięcioma golami klasyfikacji jak na razie przewodzą Delgado i Laccarelli, ale tuż za nimi (24 bramki) jest jeszcze Amauri.

Mecz z rzymianami na pewno nie będzie łatwy, raz już zdążyliśmy w końcu z nimi przegrać. Bukmacherzy również nie uważają, że jesteśmy w tym meczu faworytami.

Inna sprawa, że ten mecz nie ma już kompletnie żadnego znaczenia, bo niezależnie od wyniku zakończymy sezon na trzecim miejscu. Nic nie stałoby się nawet wtedy, gdybym do tego spotkania wystawił samych rezerwowych, uważam jednak, że warto zakończyć ten sezon z honorem, zagramy więc w podstawowym składzie.

1’ - rozpoczynamy grę od środka. Po kilku podaniach do piłki dochodzi Cristian Zaccardo, dośrodkowuje ją i… GOOOL! Cesar Delgado! Argentyńczyk zdobył bramkę uderzeniem głową ze skraju pola bramkowego! 17 minuta - aut dla naszego zespołu. Montolivo podaje do Felipe i JEST! Felipe zdobył bramkę! 28’ - Delgado! Bramka! Fantastyczny rajd Argentyńczyka kończy się celnym uderzeniem! 45’ - łupem brutalnej gry gości pada Montolivo i opuszcza murawę na noszach. W jego miejsce wchodzi Santana.

O ile można uznać, że pierwsza połowa była ciekawa, o tyle w drugiej odsłonie nic się nie wydarzyło i tym razem pewnie wygraliśmy 3-0…

Podsumowanie sezonu

Wszystko kiedyś się kończy, nie inaczej jest z sezonami ligowymi. Tak przedstawia się końcowa tabela:

Od razu wyjaśnię, że Milan dostał się do Ligi Mistrzów kosztem Lazio, po tym jak w finale Champions Leauge pokonał 2-0… Romę!

Koniec tego sezonu obfitował też w wiele nagród, których laureatami byli między innymi moi zawodnicy. Ich formę potwierdzają zwłaszcza liczne nominacje do jedenastki roku, w której znalazło się aż sześciu moich piłkarzy!

Ponadto szczęśliwie dla Cesara Delgado zakończył się wyścig o koronę króla strzelców:

Na dodatek jego trafienie w meczu z Sieną zostało uznane za drugie z najpiękniejszych w tym roku.

Najwięcej wyróżnień zgarnął jednak Tranquillo Barnetta, którego transfer do mojego klubu okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Szwajcar najwięcej razy jako ostatni dotykał piłkę tuż przed zdobyciem gola, został młodym zawodnikiem roku, obcokrajowcem sezonu, a także uzyskał najwyższą średnią ocen spośród wszystkich zawodników biorących udział w ligowych rozgrywkach.

Oprócz tego najlepszym bramkarzem uznano Sebastiana Freya, a najlepszym obrońcą Felipe. Jednak nie tylko piłkarze, ale i ja mogę pochwalić się ogromnym sukcesem, za jakie należy uznać drugie (zaraz po Roberto Mancinim) miejsce w konkursie na menadżera roku.

Oto oficjalne podsumowanie sezonu:

Minął właśnie rok, odkąd przybyłem do Florencji. Na pewno był to rok niezwykle udany, obfitujący w sukcesy. Z zespołu zagrożonego degradacją udało mi się w końcu zrobić trzecią siłę ligi i w przyszłym sezonie zagramy w eliminacjach do Champions League. W tym momencie mogę powiedzieć już tylko jedno: oby tak dalej!


Słowa kluczowe: 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

Szukaj nas w sieci

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.