Informacje o blogu

o tym i tym co jest za tym

Celta de Vigo

La Liga 1|2|3

Hiszpania, 2009/2010

Ten manifest użytkownika Szyna9 przeczytało już 2229 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Błękitna rewolucja22.03.2010 17:09, @Szyna9

0

28.06.2009 Bielsko-Biała ławka na osiedlu Beskidzkim

- No to co Mosto do monopola po jeszcze jedna bo w butelce już widać denko a noc jeszcze długa.

- Tylko że ja jutro do Moskwy wracam.

- Co ty za farmazony prawisz, przyjaciela raz na czas odwiedzisz i nawet wódeczki się nie napijesz?

- Szyna wakacje jeszcze długie będzie nie jedna okazja.

- Gdzie twój honor Rosjanina?

- Jedziesz po bandzie.

- A co może jeszcze mi powiesz że ty abstynent?

 

W tym momencie rozmowe moją z Alexandrem Mostovoyem przerwał polifoniczny dzwonek "nas nie dogoniat", wydobywający się z jego komórki.

 

- Dobrywieczór

- Witam

- Nie bedę owijał w bawełnę jest sprawa nie cierpiąca zwłoki Alexandr

- No słucham

- Musisz wrócić do klubu i to natychmiast!

- Nie ma takiej opcjii Carlos wiesz że ja już dawno na emeryturze.

- Zostaniesz naszym nowym trenerem.

- O nie nie nie, nigdy w życiu nie zgodzę się na taką nerwówe ja swoje zdrowie zostawiłem na boisku i już tam nie mam zamiaru wrócić.

- Ale Alexander, twój ukochany klub tonie nie widzisz tego? Pamiętasz kiedyś graliśmy w Champions League, coś znaczyliśmy w Hiszpani, a teraz co jest? Środek tabeli w 2 lidze. Potrzebujemy Cię

- Czekaj czekaj, przecież mieliście trenera.

- No ale trzeba było załatać dziurę budżetową a pozatym nie identyfikował się z klubem. Potrzeba nam legendy takiej jak ty.

- Nigdy w życiu Carlos, nie znam się na trenerce.

- Czyli zostawiasz nas na lodzie?

- Nie. Zaufaj mi a jutro zobaczysz takiego trenera w gabinecie, że w przyszłości stadion będzie nazwany jego imieniem.

- No nie wiem kibice chcą nazwiska.

- Ja go zarekomenduje na prezentacjii, chyba mam jeszcze jako taki autorytet u Socios?

- Oni za Ciebie wskoczą w ogień.

- To widzimy się jutro o 15 u Ciebie w biurze. Cya

- Obyś się nie pomylił Olo. Trzymaj Się

 

Alexander zakończył rozmowę która trwała dosyć długo, po czym zwrócił głowę w moją stronę i powiedział:

 

- Lecimy na chatę jutro czeka nas długa podróż do Vigo.

- CO ???

- Jutro w samolocie pogadamy tymczasem idziemy do domu spać

- Nie czaję Cię.

- Ja siebie też ale cóż, czas iść spać

 

Wróciliśmy do mojego domu, i poszliśmy w kimę. Następnego poranka obudził mnie Olo i mega kac, wciąż nie mogę zrozumieć czemu lecimy do Hiszpanii, ale że mój mózg nie pracował a rosyjski przyjaciel kupuje bilety na własną kieszeń, zgodziłem się na podróż. Samolot ruszył z Katowic o godzinie 12, mózg zaczynał powoli trybić więc zdecydowałem się na rozmowę o konkretach.

 

- Powiesz mi Mosto wkońcu po co my tam lecimy?

- Zostaniesz trenerem Celty Vigo.

- Co drużyna żaków musi mieć już zagranicznego trenera ?

- Drużyna żaków ma hiszpana, lecz 1 drużyna będzie miała Polaka.

- Tyś coś Ćpał ??!!

- Nie. Wczoraj wieczorem co odszedłem na te 10 minut dzwonił prezes Celty, chciał abym został trenerem lecz ja się w to nie babram, a wiem że ty masz dobry warsztat.

- Skąd to możesz wiedzieć skoro od zawsze pracowałem z młodzieżą? I wogóle jakim cudem ktoś tak nieznany może zostać trenerem tak wielkiego klubu?

- Fakt pracowałeś tylko z młodzieżą ale wyniki miałeś imponujące. A co do tego wielkiego klubu to powiem Ci że on już nie jest taki wielki, teraz to tylko środek tabeli Liga Adelante.

- Ale mimo wszystko wciąż mnie nikt nie zna.

- Nazwisko Mostovoy tam naprawdę dużo znaczy więc wkręce Cię bez najmniejszego problemu, nie bój się.

- No zobaczymy. Idę spać bo mnie kac męczy.

 

Vigo 29.06.2009 15:30 wejście do budynku klubowego

 

- Co tak stoisz Szyna?

- Przypominam sobię jak dużo nauczyłem się bedąc tutaj na stażu gdy graliście w lidze mistrzów.

- No fajne czasy wtedy się tu poznaliśmy. Będzie jeszcze czas na wspomnienia tymczasem lecimy bo jesteśmy spóznieni.

 

15.32. Pokój prezesa Mourino

 

- Wiedziałem że ten Mostovoy był wczoraj pijany i gadał farmazony. Co ja zrobie, jutro wracają piłkarze z urlopów a my nie mamy trenera porażka.

- Zdrastwujtie Carlos.

- Buenos Aires panie Mourino.

- Jednak się pojawiliście a ja już się załamywałem siadajcie. Więc to jest ten twój geniusz taktyczny Olo?

- Tak Rafał Szymkowiak się nazywa.

- Już jakbym Cię gdzieś widział Rafał.

- Kilka lat temu byłem w Celcie na stażu.

- No możliwe, możliwe. I co sądzisz że sobie tu poradzisz?

- Nie wiem.

- Jak to nie wiesz ?!

- Nie jestem jasnowidzem tylko trenerem panie prezesie.

- Podoba mi się twój charakter. Nie bedę Cię pytał o przeszłość bo masz rekomendacje naszej legendy i to mi wystarcza, przejdźmy do konkretów.

- Dobrze

- Nie jestem w stanie dać Ci wysokiej pensjii niestety będziesz musiał się zadowolić 20 tys. funtów miesięcznie i bardzo małym budżetem transferowym.

- OOOO

- No kurde wiem że troche mało. Dam Ci 23 tys na miesiąc bo naprawdę nie da rady więcej.

- Ale mnie to w pełni satysfakcjonuje.

- Ok. Nie chcę się mieszać w drużynę ale możesz mi powiedzieć mniej więcej jaki styl będziesz chciał narzucić i co osiągnąć.

- Nie widziałem piłkarzy a to jest podstawą. Lecz napewno będziemy grali ofensywnie a że jestem ambitny to będzie też poprawa miejsca, więc skoro byliście w środku tabeli to teraz będzie górna połowa.

- Miło to słyszeć to dozobaczenia jutro na konferencjii.

- Dozobaczenia.

- Nie pożałuje prezes że go zatrudnił do jutra.

- No do jutra Mosto.

 

Wróciliśmy do hotelu obróciliśmy litra, później następnego i tak minął nam wieczór na rozmowach o piłce, Celcie, i wielu innych równie ciekawych sprawach, lecz nadszedł czas aby iść się wyspać, następnego poranka miał się zacząć najważniejszy mój dzień w życiu. Nadszedł poniedziałek więc udaliśmy się z Olem, na moją konferencje. Słowo moja obowiązywała tylko i wyłącznie przed jej rozpoczęciem, na sali bylo 7 dziennikarzy którzy niezbyt się mną interesowali, w moja strone szły trywialne pytania, natomiast Olo robił show. Wychodzi na to że media skupią się na moim przyjacielu, dla mnie to dobra wiadomość ponieważ bedę mógł sobie spokojnie pracować. Następnego dnia spotkałem się w klubie z sztabem i niestety dla nich miałem złą wiadomość, gdyż większość z nich otrzymała wypowiedzenie. Zastąpiłem ich specjalistami jak dla mnie w swoim fachu i mój sztab wyglądał następująco. Po pierwszych treningach moje ogólne wrażenie było bardzo dobre, chłopaki mnie zaakceptowali a także rozumieli o co chodzi w mojej taktyce normalnie wszystko in plus. Mimo że grajków miałem niezłych uznałem że potrzebuję wzmocnień szczególnie w środku pola gdzie wygląda to blado. W ten oto sposób 4 i 5 lipca z wolnego transferu dołączyli do mnie brazylijski środkowy Elton, a także wielokrotny reprezentant Szwecji Tobias Linderoth. Transfer szweda wzbudził poruszenie w Vigo jakby nagle zobaczyli światełko w tunelu, gratulowali mi wszyscy od prezesa po pana Adama pracownika tamtejszego hipermarketu sieci Tesco. Kilka dni później odszedł ode mnie za 425 tys. Dani Abalo piłkarz niezły jednak nie pasujący do mej koncepcji, więc musiał on Vigo opuścić i wybrał Championship, a dokładniej Coventry. Rozpoczął się nowy tydzień to rozpoczęły się kolejne negocjacje transfery, zaklepaliśmy dwóch zawodników oraz rozpoczęliśmy negocjacje z prawdziwą gwiazdą o czym będzie później. Ową dwójką byli Andrea Rossi który przyszedł na zasadzie rocznego wypożyczenia, oraz Abel sprowadzony za symboliczne 100 tysięcy. Mogę uznać te transfery za bardzo dobre ponieważ oboje z miejsca wskoczą do pierwszej jedenastki, a zapłaciłem za nich dwóch 100 tysięcy więc się opłacało. Jednak w tym tygodniu ważniejsze dla mnie od tych zakupów były negocjacje z 3 krotnym reprezentantem Hiszpańskiej młodzieżówki, w przeszłości zawodnikiem Sevilli i West Hamu. Aktualnie napastnik ten gra w Getafe i cały czas jest im potrzebny więc tak jak się spodziewałem łatwo nie będzie, jednak kto nie próbuje ten nie wygrywa. Negocjacje trwały ponad 10 dni a zawodnik dwukrotnie odrzucał kontrakt, jednak 26 lipca zawodnikiem Celty Vigo został Kepa! Musiałem za niego wyłożyć 2 mln funtów które Getafe zgodziło się rozłożyć na raty, patrząc na umiejętności mojej nowej gwiazdy nie mam najmniejszych wątpliwości że będzie błyszczał w naszej drużynie. Do końca Lipca wraz z Mostovoyem opijaliśmy udany transfer więc nie zajmowaliśmy się aktualnie szukaniem nowych zawodników, dopięliśmy tylko wcześniej ustawiony transfer Danilo do Torino za 375 tys. Nadszedł Sierpień i pierwszego dnia tego pięknego miesiąca graliśmy sparing z Sevillą, wynik jak dla mnie zadowalający 0-0 jednak to nie on był dla mnie najważniejszy, gdy już z Olem wróciliśmy do hotelu usiedliśmy i zacząłem rozmowę z moim kierownikiem drużyny na temat braków.

 

- No Olo to chyba można wznieść toast za dobry wynik.

- Gratulacje Rafał, naprawdę widać że chłopaki walczą i nie odpuszczają nawet najlepszym to naprawdę duży plus.

- Zdrowie

- Zdrówko

- Niby nie odpuszczają ale jednak mi czegoś brakuje.

- Czego

- Za duże luki są w środku wg mnie.

- Nie tragizuj.

- Nie mówię że jest tragicznie ale oczekuję czegoś więcej, a chyba ani elton ani tobias nam tego nie zapewnią.

- Czy ja wiem na moje oko zagrali poprawnie.

- Poprawnie to nie jest dobrze.

- No nie jest ale co masz jakiś plan?

- Jakiś jest ale to będzie bardzo ciężkie.

- Znaczy ?

- Popatrz, na dniach Saulo ma odejść do Portugalii za ponad 800 tysięcy czyli będziemy dysponować prawie milionem, a za tą sume może uda sie kogoś sprowadzić.

- No jakby udało sie przekonać do sprzedaży na raty to są prawie 4 bańki.

- Otóż to.

- Myślałeś już nad kimś?

- Wpadł mi w oko ostatnio pewien zawodnik Ignacio Camacho.

- Kojarze go ale on przecież jest kapitanem hiszpańskiej młodzieżówki nie sądze by go Atletico puściło.

- Mi się wydaje że on sam chciałby odejść ponieważ rozmawiałem z nim kilka dni temu przy okazjii naszej drużyny u19 z drużyną Atletico.

- No ale jeszcze trzeba Atletico przekonać.

- Spokojnie wyślemy scouta do Atletico.

 

I tak się też stało następnego dnia scout wrócił i ucieszył mnie informacją że wg niego klub ze stolicy puści swój talent za około 3 miliony. I oto 8 sierpnia Camacho za sumę 3,4 miliona rozłożone na raty został zawodnikiem Celty Vigo, sam Ignacio dostał numer 7, a konferencja powitalna zamieniła się w wielki bankiet na który wszyscy świętowali mój ogromny sukces transferowy. Do końca okienka już sie nic nie działo w klubie a moje transfery wyglądały tak. Liga zbliżała się wielkimi krokami a wyniki przedsezonowych sparingów napawały nie małym optymizmem, że w lidze uda się ugrać coś więcej niż miejsca 6-9 . W taki sposób minął mi sierpień w Vigo, naprawdę polubiłem to miasto, niby byłem tu kilka lat temu przez miesiąc lecz ani trochę nie poznałem wtedy miasta, teraz trzeba było to nadrobić a największym zaskoczeniem była wyborowa na półkach.

 

Szatnia gospodarzy Vigo 30.08.2009 18:12

 

Panowie dzisiaj inaugarcja nie bede wam tu prawił kazań chcę tylko widzieć na boisku walkę i jaja a myślę że wynik sam przyjdzie. Dobra lecimy na boisko się rozgrzać.

 

Celta swój premierowy mecz z Gimnastic Taragona rozpoczęła ustawieniem 4-1-2-1-2 w składzie : Falcon - Abel, Ortega, Catala, Rossi - Garai - Camacho, Oubina - Trashoorras - Kepa, Papadopulos. Spotkanie rozpoczęło się fatalnie moi zawodnicy po pierwszym gwizdku byli jakby sparaliżowani, przeciwnik to niestety wykorzystał, nie minęła nawet pierwsza minuta Gimnastic przeprowadził szybką akcję skrzydłem dobrze dośrodkowali i Roberto głową skierował piłkę do bramki. Na naszej ławce posypała się łacina, zawodnicy nie rozumieli o co chodzi ale Olo już tak i zaczął mnie uspokajać co trwało dobre 3 minuty. Strata bramki jednak podziałała dobrze na moich zawodników tak jakby presja z nich zeszła i zaczęli grać. W 5 minucie mogło być 1-1 ale strzał Trashoorrasa minimalnie minął słupek. Nadeszła jednak 9 minuta Gimnastic spokojnie wyprowadza atak, jednak na połowie dzięki szaleńczemu presingowi Kepa przejmuje piłkę z którą biegnie przez pół boiska, a gdy znalazł się przy bocznej linii szesnastki zdecydował się na dośrodkowanie do niepilnowanego Papasdopulosa który dopełnił formalności i znów mamy remis. Cały czas przeważaliśmy jednak goście bardzo dobrze bronili nie dopuszczając do setek, a jeżeli już mieliśmy jakąś w miarę przyzwoitą sytuacje, strzały mijały światło bramki dlatego 1 połowa zakończyła się wynikiem 1-1. W szatni nie było krzyków tylko psychologiczna rozmowa aby cieszyli się grą i pokazali kibicom co naprawde potrafią. Rozmowa była chyba skuteczniejsza w szatni gości gdyż mecz się wyrównał. Gimnastic próbował zaskoczyć głównie z dystansu, niestety my robiliśmy to samo. Denerwowałem się, w 59 minucie przeprowadziłem podwójną zmianę i ściągłem bezproduktywnych Camcho i Trashoorrasa, zastępując ich Eltonem i Tonim. Jakiś efekt to przyniosło lecz wciąż było 1-1, więc około 70 minuty zawołałem do ławki wypożyczonego z Valencii Arona Nigueza, otrzymał komendę aby pokazał co potrafi a do sędziego powędrowała kartka. Zmienił on strzelca bramki Papadopulosa, choć Mostovoy uważał że powinien zejść Kepa ja byłem innego zdania. w 77 minucie Celta rozgrywała atak pozycyjny, piłka poszła do Abela ten zagrał do Eltona który z rogu pola karnego wrzucił piłkę na Kepe, Kepa nie mając jak uderzyć przegrał ją dalej która trafiła do ustawionego na 6 metrze Arona który lewą nogą uderzając po długim rogu nie dał szans bramkarzowi z Taragony, trzeba powiedzieć że instynknt mnie nie zawiódł dlatego mamy 2-1. Wynik ten utrzymał się już do końca choć Gimnastic zaczął coraz groźniej atakować do żadnej naprawdę dobrej sytuacji nie doszedł. Po meczu składając mi gratulacje Olo zapytał się:

 

- Dalej uważasz że się nie nadajesz?

- To tylko 1 mecz

- Ale to ty zdecydowałeś aby wpuścić Arona za Papadopulosa to jest właśnie instynkt, gratulacje.

- Dzięki

 

Ciężko zdobyte 3 na inauguracje sezonu z mocnym rywalem cieszą niezmiernie, szczególne powody do zadowolenie miałem z 1 połowy, oraz po meczu gdy czekał na mnie przed budynkiem klubowym tylko po to aby mi powiedzieć że po tym co dziś zobaczył jest pewny odbudowania świetności Celty. Świętowanie to ja rozumiem wkońcu to inaugaracja, jednak siesta nie ma prawa potrwać długo z prostego powodu że już w środe przyjeżdża do nas niewiarygodnie silne Recreativo Huelva. Mimo że jest to mecz pucharowy muszę wyjść w najsilniejszej aczkolwiek osłabionej jedenastce, ponieważ na kadre wybrali sie Papadopulos i Linderoth. Mecz nie zapowiada się na ten z gatunków koło których można przejść bokiem gdyż goście to główny kandydat do awansu obok Betisu. Rozpoczęliśmy tym samym ustawieniem co ostatnio w składzie Falcon - Abel, Ortega, Catala, Rossi - Garai - Camacho, Oubina - Trashoorras - Kepa, Aron. Szczególnie w tym meczu liczę na Arona, mam nadzieje że ten młody chłopak się nie spali.

 

Mecz rozpoczął się dla nas idealnie pierwsza groźna sytuacja w 8 minucie zakończyła się bramką Arona, który wykorzystał świetne prostopadłe podanie od Trashoorrasa, typowo hiszpańska akcja. Goście nie zamierzali pozostać dłużni zaczęli dłużej się utrzymywać przy piłce jednak nic im to nie dawało gdyż strzelali tylko z dystansu. W ten sposób w stosunkowo niegroźnej sytuacji zdobyli rzut rożny który po idealnej wrzutce Antona wykorzystał Barber, no szkoda tak głupio straconej bramki ale trza grać dalej a nie się załamywać. Przejęliśmy inicjatywę będąc przy piłce bardzo dobrze graliśmy atak pozycyjny gubiąc obronę drużyny z Huelvy. Nie radzili sobie z przerwaniem naszych akcji i w ten właśnie sposób po przedryblowaniu 2 zawodników równo z ziemią skoszony został Kepa, otrzymaliśmy niewiarygodną szanse do zdobycia bramki, do piłki podszedł Abel kropnął z całej siły i zwycięsko z tego wyszedł Bernardo więc na tablicy wciąż 1-1. Kepa rozgrywał cudowne zawody, dryblował, podawał, po prostu nie tracił piłki i wiedział co z nią zrobić. Tak też zrobił w 24 minucie gdy otrzymał podanie od Camacho na 16 metr, nie zastanawiał się długo tylko zawinął po długim rogu coś a'la Messi w meczu z Valencia na 2-0. Jest świetnie prowadzimy 2-1 kontrolujemy grę a w 35 minucie powinno być już 3-1 jednak Trashoorras z 7 metrów będąc sam na sam z Bernardo nie trafił w bramkę, nerwy zaczynały mnie nosić jednak uspokajało mnie to że kontrolujemy grę a Recreativo praktycznie nie dochodzi do sytuacji. W 43 minucie było groźnie pod naszą bramką po szybkiej kontrze Anton powinien wyrównać jednak Falcon był czujny i wyciągnął stuprocentową sytuacje gości. gdy 1 połowa zbliżała się do końca a nasi zawodnicy rozgrywali piłkę na środku boiska, na cudowne długie podanie zdecydował się Trashoorras w tempo idealnie wyszedł Kepa i udowodnił co jest wart strzelając na 3-1. Na przerwę więc schodziłem pewny siebie po tym co zobaczyłem na boisku oraz na tablicy. 2 połowa zaczęła się bez zaskoczenia, wiedziałem że Recrativo będzie próbować przejąć inicjatywę jednak chłopaki do tego nie dopuścili i gra odbywała się głównie w środku boiska. Mówi się że historia lubi się powtarzać jednak 2 razy w ten sam dzień to już chyba przesada, w 65 minucie goście doszli do rzutu rożnego w podobny sposób co w 16, podobne także było dośrodkowanie, oraz bardzo podobne zachowanie Sergio Ortegi który pozwolił spokojnie skierować piłkę do bramki Jeronimo Barralesowi mamy 3-2. Niestety moi zawodnicy po tej bramce kompletnie się pogubili, goście robili co chcieli na boisku pewnie gdyby nie Falcon nie było by nas już w pucharze, kompletnie nie wiedziałem co się dzieje nic nie pomagało, piła była grana na pałę i nawet indywidualne akcje Kepy nic nie dawały. Czara goryczy przelała się w 85 minucie kiedy Ortega wybijał piłkę z linii naszego pola karnego, w środku pola o piłkę walczyli Bouzon i Toni ostatecznie nasz zawodnik przegrał a Bouzon podał piłkę do niepilnowanego Antona a ten huknął z 25 metrów w okienko, gol stadiony świata. Za to na ławce obudziło się adhd trenera który szalał jak można tak frajersko roztrwonić przewagę, ten sam trener zarazem modlił się o to by jego zawodnicy dotrwali do dogrywki co w ostateczności się udało. W szatni wrzało a rozmowa nie była prowadzona na najwyższym stopniu kultury, doliczyć trzeba do tego tablice taktyczną którą trzeba zamówić przed kolejnym meczem. Krótka przerwa się skończyła a ja przed wyjściem na boisko powiedziałem chłopakom że mają biegać w trochę mniej cenzuralnych słowach. Dogrywka rozpoczęta. W naszej grze widać poprawę w stosunku do 2 połowy ewidentnie się uspokoili jednak porównując to do 1 połowy wciąż wygląda blado. W 102 minucie po dobrym strzale Eltona z 16 metrów Bernardo wybija piłkę na rzut rożny, ten wykonał Abel dośrodkowując na głowę Ortegi który przestrzelił. Do końca dogrywki trwała walka lecz groźnych sytuacji już nie było więc czekamy na karne! Do piłki podchodzi Kepa, bramkarz zmylony 1-0. Barrales mocny strzał 1-1. Elton uderza ii ... słupek .. ale piłka po odbiciu od niego ląduje w siatce, nerwówka. Rafael Barber po profesorsku koło słupka 2-2. Garai po rękach Bernardo 3-2. Carlos Carmona zabawił się na nasze szczęście w Beckhama na Euro i piłka na trybunach dalej jest 3-2. Trashoorras pewnie 4-2. Jeżeli Anton nie trafi mam 3 rundę, podchodzi do piłki i gol. Jednak co się odwlecze to nie uciecze, do piłki podszedł Aron uderzył mocno w środek ale piłka w siatce 5-3, Celta Vigo gra dalej !!!!!

 

 

Mecz ten kosztował mnie niesamowicie wiele nerwów ale koniec końców pierwszy krok został zrobiony i to cieszy. Jednak trzeba wyciągnąć wnioski po tym meczu gdyż nie można w takim frajerskim stylu odpuszczać gdyż następnym razem tyle samo szczęścia już możemy nie mieć. Początek sezonu zapowiada się niezwykle ciężko ponieważ w ciągu pierwszych dwóch tygodni mamy 5 meczy do rozegrania, na nasze szczęście pierwsze 3 odbywają się w Vigo a na dodatek w niedzielę przyjeżdża do nas słabe Las Palmas więc powinno ciężko nie być.

 

Zaczęliśmy spotkanie tym samym ustawieniem i składem co mecz z Recrativo czyli Falcon - Abel, Ortega, Catala, Rossi - Garai - Camacho, Oubina - Trashoorras - Kepa, Aron. Zgodnie z moimi oczekiwaniami był to mecz bez historii. Już w 17 minucie po wrzutce Abela z rogu, piłkę do bramki skierował Sergio Ortega i taki wynik utrzymał się do przerwy. W 57 min. po faulu na Kepie sędzia podyktował jedenastkę którą na bramkę zamienił Oubina. Na 11 minut przed końcem Cellerino ustalił wynik spotkania po wrzutce Kepy.

 

 

Szczerze mówiąc zakładałem 6 pkt w tych 2 meczach i plan ten udało się wykonać, teraz już powinno być tylko z górki. Zabójcze ligowe tempo Liga Adelante trwa w najlepsze i w środę czeka nas wyjazd do kraju Basków na mecz z Sociedad. Drużyna ta podobnie naszej przeżywała niedawno swoje lata świetności, liga mistrzów, gwiazdy w klubie, tymczasem na dziś nie jesteśmy nawet faworytami do awansu, smutne ale prawdziwe.

 

Przed meczem powiedziałem chłopakom by nie poczuli się przez przypadek już gwiazdami bo nie przegraliśmy meczu jeszcze, dodałem do tego że dziś ma być pokazana na boisku waleczność bo Baskowie na pewno nie odpuszczą. Co mnie ucieszyło od pierwszej minuty błękitni siedli na przeciwniku, a w ciągu pierwszych 5 minut baskowie nie utrzymali piłki przy nodze na więcej niż 10 sekund. W 28 minucie Kepa będąc nie pilnowanym tuż przed polem karnym otrzymał podanie marzenie od Oubiny, przyjął piłkę, podbiegł 5 metrów iiii zamiast 1-0 rzut rożny. 31 minuta doskonałe dośrodkowanie z lewej strony Rossiego, piłka spada na głowę Kepy stojącego na 4 metrze, dobry strzał, słupek. Sociedad wybija piłkę ślepo którą przejmuje Abel ten po ziemi do Kepy który odgrywa do Arona, uderzenie z 16 metrów pół metra obok prawego słupka. Jedyny strzał basków w 1 połowie został oddany w 45 minucie z ponad 20 metrów, kilka metrów nad bramką. Celta ciśnie, gra spokojnie piłką i mimo że nie ma dużo strzałów, to są one groźne. Pierwsze 15 minut 2 połowy było nudne jak flaki z olejem, drużyny grały wolno i niedokładnie. w 63 minucie Elton zagrał do znajdującego się na 40 metrze Arona który pokazał swoje nieprzeciętne umiejętności gubiąc kryjącego go obrońce przyjęciem piłki, pobiegł na bramkę gospodarzy i otworzył wynik spotkania. W 75 minucie po rzucie wolnym z 18 metrów Estrada wyrównał stan spotkania, trzeba zauważyć że faul był bardzo wątpliwy ale ściany pomagają gospodarzom. W 85 minucie powinno być 2-1 dla gospodarzy lecz Abel zdążył wybić głową z linii strzał Estrady. Wynik 1-1 utrzymał się do końca spotkania, bohaterem strzelec bramki dla gospodarzy, a po meczu skorzystałem z zaproszenia na konferencje prasową.

 

- Panie Szymkowiak 1 punkt dobry wynik czy strata 2 punktów?

- Sociedad to dobra drużyna przede wszystkim bardzo waleczna co dziś pokazali więc uważam że remis jest tu niezłym wynikiem.

- Czyli nie w pełni jest pan usatysfakcjonowany ?

- Tak ponieważ już po 1 połowie powinniśmy prowadzić 2 bramkami, jednak druga połowa prowadzona była na wyrównanym poziomie a nawet mogliśmy przegrać gdyby Abel nie zdążył, więc jest nieźle.

- Kepa zagrał dziś słaby mecz chyba zgodzi się pan

- Nie przesadzajmy, nie zagrał tak jak z Gimnastic czy Recreativo lecz nie zgodzę się że to był słaby mecz.

- Czy jest jakiś problem z grą drużyny w 2 połowie?

- Nie sądzę, z Las Palmas i Gimnastic zagraliśmy lepiej drugą niż pierwsza więc nie widzę czegoś takiego jak problem. Dziękuje za pytania ale muszę już się zbierać do autokaru, obowiązki czekają adios amigos.

 

Mimo mojej postawy na konferencji prasowej do Vigo wracaliśmy z posępnymi minami gdyż każdy z nas wiedział że to nie tak miało być, próbowałem jakoś podbudować chłopaków lecz niewiele to dawało, więc uznałem że muszą się z tym przespać i wszystko będzie git. Okazja na poprawę humorów może być świetna już w niedziele czekał na nas wyjazd do Villarreal i spotkanie z rezerwami żółtej łodzi podwodnej. Villarreal B po 3 meczach miał 0 punktów, 0 goli, 7 straconych i ostatnie miejsce. Na papierze wydaje się że mecz będzie bardzo łatwy, jednak zweryfikować to wszystko musi jeszcze boisko. Po raz 4 z rzędu zdecydowałem się wyjść tą samą jedenastką na mecz co okazało się trafną decyzją. W 3 minucie po dośrodkowaniu z lewego skrzydła Oubiny piłka trafiła do Trashoorrasa nabiegającego na 5 metr, po jego strzale piłka jedynie obiła boczą konstrukcje bramki. 21 minuta długie podanie od Ortegi do Arona, świetne przyjęcie młodego napastnika, dobre kiwnięcie obrońcy Dumatsa, podanie w uliczkę do Kepy który złapał bramkarza na wykroku i otworzył wynik spotkania. Minutę później powinno być już 2-0, niecelne dośrodkowanie Arona wybił głową zawodnik Villarreal Joan Oriol, piłka trafiła na 30 metr do Lopeza Garaia ten zagrał bez zastanowienia do Oubiny, który z pierwszej piłki wypuścił w pole karne Kepe lecz strzał z 10 metrów obronił Marino. Po tej akcji Celta zdobyła rzut rożny który o mało co na bramkę nie zamienił Sergio Ortega. 42 minuta Lopaz Garai podaje do Rossiego który oddaje odrazu mu piłkę, Lopez z pierwszej do Oubiny ten tak samo do Camacho, Camacho z klepy idealne podanie w pole karne do Trashoorrasa przyjęcie ofensywnego pomocnika, strzał po krótkim rogu i goool, akcja stadiony świata jednak sędziowie odgwizdali minimalny spalony, w ten sposób wynik 0-1 dotrwał do przerwy. W 48 minucie trzeba odnotować doskonałe prostopadłe zagranie Lopeza Garia w pole karne do Arona po którym młody snajper strzelił bramkę na 0-2 dla Celty. Pierwsza groźna sytuacja żółtej łodzi miała miejsce w 51 minucie gdy na strzał z rogu pola karnego zdecydował się Natxo Insa, strzał ten minimalnie minął bramkę Falcona. W 56 minucie z szybką kontrą wychodzili gospodarze, akcję przerwał Ortega piłkę otrzymał Camacho, krótkie podanie do Eltona, zagranie na wolne pole do Kepy, strzał z 14 metrów w same widełki i podwyższenie wyniku na 3-0. w 63 minucie faulowany na 8 metrze był Elton, sędzia bez wahania wskazał na wapno a Dumasta ukarał żółtą kartką. Po strzale z 11 metrów hat-tricka w 64 minucie skompletował Kepa. Bardzo aktywny na boisku był wprowadzony od początku 2 połowy Elton, rogrywał, odbierał, strzelał, najlepszy mecz brazylijczyka od początku jego pobytu w klubie. Na 4 minuty przed końcem regulaminowego czasu Castellani zagrał piękną prostopadłą piłkę do Natxo Insa, ten dobiegł do piłki i pewnie wykorzystał sytuacje i mamy 1-4, za tą bramkę muszę obwinić Falcona który zawahał się przy wychodzeniu do piłki a napastnik Villarreal to wykorzystał, oceny dla piłkarzy wyglądały następująco.

 

Po 4 meczach mamy 10 pkt z dobrym bilansem co pozwala nam być liderem Segunda Division, start marzenie w szczególności patrząc na to że graliśmy z mocną Taragoną i jeszcze mocniejszym Sociedadem. Seria 5 meczów w ciągu 14 dni skończyła się i teraz będziemy mieli 7 dni na odpoczynek przed pojedynkiem ze słabiutkim CF Cadiz. W klubie wszystko układa się jak należy nie ma kontuzji, wszyscy zawodnicy do mojej dyspozycji, a do Vigo przyjechał słaby Cadiz.

 

Spotkanie to po raz kolejny rozpoczynamy w tym samym składzie choć zastanawiałem się czy nie wpuścić do niego Eltona, ostatecznie brazylijczyk usiadł na ławce. Mecz odbywał się od początku do końca pod nasze dyktando, goście nie mieli nic do powiedzenia a nasi zawodnicy mieli od groma sytuacji których nie wykorzystywali w szczególności Kepa. Gdy 2 kwadrans spotkania powoli dobiegał końca fatalny błąd popełnił lewy skrzydłowy Cadiz, Lopez Silva będąc na wysokości pola karnego chciał zagrać piłkę do bramkarza którego wyprzedził Aron i do pustej bramki skierował piłkę. W 66 minucie na boisku pojawił się Elton za ukaranego żółtą kartką Camacho, nie minęło nawet 60 sekund a strzałem z 17 metrów pokonał bramkarza gości i ustalił wynik spotkania.

 

Po meczu w klubowym hotelu usiadłem wraz z kierownikiem drużyny przy wyborowej i wędlinach z okazji moich urodzin.

 

- Sto lat sto lat niech żyje żyje nam....A kto z nami nie wypije....

- Hehehe dobra Mosto już starczy.

- Wszystkiego najlepszego Szyna. Myślę że piłkarze zrobili ci dobry prezent.

- Olo jak nam tak dalej będzie szło to wrócimy do Primiera Division szybciej niż myśleliśmy.

- No Rafał widzę że w końcu uwierzyłeś w swoje możliwości bardzo dobrze.

- Szczerze nie spodziewałem się że tak szybko pojmą moją filozofie gry.

- Jak widać pojęli gdyż jesteśmy na 2 miejscu, ale mamy tyle samo punktów

- Co ja bym dał by było tak na koniec sezonu.

- Tak nie będzie.

- No niestety bardzo prawdopodobne.

- Bo będzie lepiej, Szyna zobaczysz wygramy tą ligę.

- A Betis, Recrativo? To są drużyny kadrowo dużo silniejsze od nas.

- Nazwiska nie grają. Zobaczysz za tydzień przyjedziemy z Huelvy z kompletem punktów.

- Ja bym oddał wszystko nawet za remis.

- A ja nie wg mnie stać nas na zwycięstwo i o nie powinniśmy tam walczyć. Pamiętasz puchar?

- No pamiętam jak momentami nie mogliśmy wyjść z pola karnego.

- Tak samo jak oni w 1 połowie zobaczysz będzie git.

 

Tak jak już się dowiedzieliście 20.09 obchodziłem 30 urodziny, oraz w następnej kolejce czeka nas wyjazdowy mecz z Recreativo, będzie to dla nich na pewno swoisty rewanż za przegraną w karnych. Nadszedł wspomniany dzień a na trybunach stadionu w Huelvie zasiadło ponad 15 tysięcy zgłodniałych rewanżu kibiców. Ustawienie standardowe 4-1-2-1-2 a w składzie jedna zmiana, Lopeza Garaia zastąpił Tobias Linderoth gdyż wierzyłem w doświadczenie szweda które dziś może zaprocentować. Chłopaki usłyszeli ode mnie w szatni że są w stanie to spotkanie wygrać gdyż gospodarza to nie są jacyś nadludzie. Z tego co zaobserwowałem po ich zachowaniu chyba do nich trafiłem, czas wyjść na boisko bo sędziowie już gwiżdżą, szybka dziesiątka różańca i ja też już jestem gotowy usiąść na ławce. Pierwsze minuty spotkania to typowa walka o dominacje, czyli kopanina w środku boiska. W 7 minucie warte jest odnotowania dojście do strzału głową Kepy przy potrójnym kryciu, chyba już wiadomo kogo trener gospodarzy się obawia najbardziej. 11 minuta z lewego rogu boiska piłkę dośrodkowuje Abel, Ortega wyskakuje wyżej niż Corcoles, uderza ale Bernardo wyciąga uderzenie z pod poprzeczki. Widać naszą lekką przewagę. 17 minuta fantastyczna interwencja Rossiego który wybił piłkę składającemu się do strzału Antonowi na 7 metrze. 23 minuta powtórka sytuacji z 11 jednak tym razem Ortega trafia w poprzeczkę. 29 minuta żółtą kartką ukarany Corcoles za faul taktyczny na Aronie w środku boiska. 33 minuta Camacho mający piłkę w środku boiska przy linii zagrywa po ziemi do niekrytego na 30 metrze Trashoorrasa, Robert w tempo z pierwszej wypuszcza Arona w pole karne, przyjął, poprawił na prawą nogę, uderzył po krótkim rogu i słupek. W 36 minucie Kepa popędził lewym skrzydłem i mimo asysty obrońcy gości zdołał wrzucić piłkę w pole karne gdzie na krótki słupek nabiegał Oubina, strzał z 5 metrów iii słupek, piłka odbija się i trafia wprost w ustawionego na 3 metrze Trashoorrasa który bez problemu umieszcza ją w bramce. Ławka, piłkarze i sektor gości wprost szaleją z radości, Recreativo 0 Celta Vigo 1. Gdy już zeszły trochę emocje postanowiłem na szybko walnąć 2 dziesiątkę o utrzymanie wyniku. Jednak już w 37 minucie mój stan mógł się obrócić o 180 stopni, Aitor zagrał piłkę do Fornaroliego który bez problemu ograł Ortege, jednak jego strzał z 12 metrów zostawię bez komentarza. Po stracie bramki gospodarze próbowali przejąć inicjatywę lecz robili to nieudolnie, a na dodatek w 41 minucie 2 żółtą kartkę powinien dostać Corcoles za kolejny już faul na Aronie, jednak sędzi go oszczędził. Dobrze zapowiadającą się kontrę Celty przerwał Javi Fuego za co w 44 minucie trafił do notesu sędziego. 1 połowa skończyła się naszym prowadzeniem a w szatni powiedziałem chłopakom tylko żeby nie odpuszczali. Groźny rzut wolny gospodarzy z 19 metrów na szczęście obił się tylko o mur, więc w 49 minucie Recreativo ma rzut rożny po którym nie stworzyli zagrożenia. W 51 minucie mogło być 1-1 lecz strzał Javiego Fuego z ponad 20 metrów minimalnie minął naszą bramkę. W 59 minucie z boiska się już nie podniósł Linderoth zastąpił go Elton. Doskonałą sytuacje do wyrównania w 69 minucie zmarnował Jesus Vazquez trafiając w poprzeczkę z 5 metrów po dośrodkowaniu Daniego z prawej strony, dobijający Aitor także nie zdołał pokonać Falcona więc mamy wciąż 1-0 dla gości. W 71 minucie jeden z niewielu naszych strzałów w 2 połowie minął wyoko poprzeczkę po uderzeniu Abela z 20 metrów. Ortega podjął 3 próbe tego dnia zdobycia bramki lecz jego strzał z 81 minuty poszedł nad poprzeczką. Minutę później żółtą kartkę obejrzał Camacho za faul taktyczny. W 6 minucie doliczonego czasu gospodarze ostatecznie zaprzepaścili szansę na remis, Dani strzałem głową ponad bramką Falcao zakończył spotkanie. Niespodzianka stała się faktem i Celta po raz drugi pokonała faworyzowane Recreativo.

 

Po ostatnim gwizdku wraz z zawodnikami szaleliśmy dobre 5 minut zanim zeszliśmy do szatni, panowała atmosfera totalnej balangi, a w autobusie nie było ani przez chwile nie było cicho, w końcu było się z czego cieszyć. Z Olem po tym meczu ogarnęliśmy niejednego litra, a i piłkarze emanowali luzem i pewnością siebie przed najbliższym meczem z beniaminkiem Cartageną.

 

Na mecz wyszliśmy takim samym ustawieniem jak zawsze i 2 zmianami w składzie. Kontuzjowanych Rossiego i Linderotha zastąpili odpowiednio Jordi i Elton. Pierwsza 11 wyglądała więc tak : Falcon - Abel, Ortega, Jordi, Catala - Oubina - Camacho, Elton - Trashoorras - Kepa, Aron. Nasza drużyna była niewątpliwie faworytem tego spotkania co potwierdziliśmy już w 2 minucie gdy dobre podanie Trashoorrasa wykorzystał Aron i było 1-0. W 24 minucie nawet groźną sytuacje stworzyli goście jednak Gonzales-Vigill strzelał głową za wysoko. W 39 minucie mogło być już 2-0 jednak Kepe zatrzymał Ruben golkiper gości. 44 minuta po dośrodkowaniu Trashoorrasa i strzale Eltona piłka wpada do siatki, jednak sędzia uznał że Camacho faulował obrońce gospodarzy. 1 połowa była widowiskiem cholernie słabym i nudnym momentami nie dało się tego oglądać, widać chłopaki strzelili bramę i uznali że się dostosują do gości. W 64 minucie fantastyczną indywidualną akcję zrobił grek Papadopulos, ograł dwóch zawodników gości i uderzył z 20 metrów jednak niecelnie. Fantastyczny atak pozycyjny gospodarzy podczas którego wymieniono 13 podań skutecznie zakończył w 89 minucie Trashoorras pięknym podkręconym strzałem z 20 metrów po wycofaniu Abela. 92 minuta piłkę w środku pola przejmuje Trashoorras, zagrywa do Kepy który ogrywa obrońce gości, podaje na wolne pole do Papadopulosa który po przebiegnięciu kilku metrów decyduje się na strzał po długim rogu i ustala wynik na 3-0

 

Mecz ten był najsłabszym meczem jaki zagrała Celta od początku sezonu ale ponieważ przeciwnik był jeszcze słabszy wygraliśmy pewnie 3-0. W środę czeka na nas mecz 3 rundy pucharu Hiszpani w którym zmierzymy się z Realem Murcia na wyjeździe. Po 7 meczach tak wygląda tabela Segunda Division a tak statystyki moich piłkarzy .

 

P.S.

Przepraszam za ogrom materiału jak na 1 raz ale dopiero po 7 meczach ligowych wzięło mnie na napisanie z tego opowiadania, następne części powinny nie być już takie długie.

 

Ciąg Dalszy Nastąpi jeżeli będziecie tego chcieli pozdrawiam i liczę na sugestie

 

 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.