Informacje o blogu

Vive la France

Ten manifest użytkownika Jacko przeczytało już 939 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Zaciekłe spotkania z Anglikami w 1973 roku niemal jednogłośnie kojarzą się kibicom z meczem na Wembley, gdy Tomaszewski został wielkim bohaterem. Niewielu jednak pamięta, że zanim Polska reprezentacja zremisowała z Anglia 1:1, to w pierwszym meczu pokonała wyspiarzy w Chorzowie. Było to dokładnie 6 czerwca 1973 roku i jestem przekonany, że zwycięstwo 2:0 najlepiej zapamiętał strzelec jednej z bramek – Włodzimierz Lubański. Właśnie w tym spotkaniu doszło do niespodziewanego splotu zdarzeń, które ostatecznie przerwały jego świetnie zapowiadającą się karierę na niemal 3 lata.
 
KRÓL DEBIUTÓW...
 
Jego miłość do piłki zaczęła się w skromnym klubie z Gliwic, gdzie mieszkał 10-letni chłopak . GZKS Sośnica Gliwice była niejako reprezentantem gliwickiej kopalni, której prezesem był sekretarz partii PZPR, Władysław Lubański, ojciec Włodka. Zespół istnieje do dziś, choć aktualnie gra w zabrzańskiej „B” klasie. Rok później młody zawodnik przeniósł się do GKS-u Gliwice, klubu który obecnie już nie istnieje i nie ma żadnych powiązań z Piastem Gliwice. Co ciekawe, w obu gliwickich klubach, których pewnie niewielu kibiców kojarzy obecnie, występowali razem Lubański i inny legendarny zawodnik reprezentacyjny, Joachim Marx. Dopiero potem ich drogi się rozeszły. Marx przeszedł do Gwardii Warszawa, a Lubańskiego po 4 latach gry ściągnął do siebie Górnik Zabrze. Wówczas wicemistrz Polski, który zaprosił młodego piłkarza na zgrupowanie w Jeleniej Górze. 
 
W zabrzańskim klubie zadebiutował niezwykle szybko, bo zaledwie 2 miesiące później w kwietniu 1963 roku i to od razu w meczu z Ruchem Chorzów, w ramach Pucharu Polski. 16-letni napastnik nie mógł go jednak zaliczyć do udanych, bowiem chorzowianie wygrali 3:0. Dużo więcej radości sprawił mu ligowy debiut, który miał miejsce tydzień później w meczu z Arkonią Szczecin. Górnik Zabrze wygrał go aż 4:0, a debiutancką bramkę zdobył młodziutki Lubański. Przyszła gwiazda reprezentacji miała w Zabrzu od kogo się uczyć. Jego klubowy kolegą być przecież Ernest Pohl, zdobywca 186 goli w polskiej lidze. Poza nim, w klubie był także Zygmunt Szołtysik, z którym później również grywał w reprezentacji. Okres gry dla Górnika Zabrze to dla Włodzimierza Lubańskiego wspaniały czas. Zdobył z nimi 7 razy mistrzostwo Polski, 6-krotnie Puchar Polski, a do tego dołożył jeszcze 4 korony dla króla strzelców. 
 
W kadrze zadebiutował bardzo szybko, zaledwie kilka miesięcy od przyjścia do Zabrza. Pierwszy mecz w reprezentacji Polski rozegrał dokładnie 4 września 1963 roku w Szczecinie. W spotkaniu przeciwko Norwegii, który Polacy wygrali aż 9:0, a jedną z bramek – a jakże! - strzelił właśnie Lubański – król debiutów. Drużynę w tym spotkaniu prowadziło trenerskie trio: Wiesław Motoczyński, Tadeusz Foryś i Wacław Pegza. 
 
...I REKORDÓW
 
Siłą rzeczy, skoro zadebiutował mając 16 lat 188 dni stał się najmłodszym reprezentantem w historii polskiej reprezentacji. Do dziś jest to rekord zarówno pod względem wieku jak i strzelca bramki w meczu międzypaństwowym. Do niego także należy rekord pod względem stażu w reprezentacji – 17 lat i 121 dni, bo to właśnie w 1980 roku zagrał w kadrze po raz ostatni, za kadencji Ryszarda Kuleszy, w spotkaniu przeciwko Czechosłowacji i oczywiście pożegnał się tak jak zwykł zaczynać – bramką. Lubański to również rekordzista pod względem ilości bramek strzelonych dla reprezentacji Polski – 48 goli w 75 meczach. I na koniec - piłkarz ten jest posiadaczem jeszcze jednego rekordu: ilości zdobytych goli dla Górnika Zabrze – 155 bramek w 234 meczach. Dwukrotnie wygrywał także plebiscyt na najlepszego piłkarza w roku 1967 i 1970, a dwa lata później został także uhonorowany jako 7. zawodnik w plebiscycie „France Football”.
 
GWIAZDA EUROPEJSKICH PUCHARÓW
 
Kluczowym momentem dla klubu i samego zawodnika miał miejsce w sezonie 1969/1970, gdy klub ze Śląska awansował do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, gdzie co prawda przegrali 1:2 z Manchesterem City, ale za to stworzyli niezapomniane widowisko w półfinale z AS Roma. Mecze z włoską drużyną były niezwykle zacięte i do wyłonienia zwycięzcy po 3 meczach konieczny był rzut monetą, tak szczęśliwy dla Polaków. A pojedynki te były również popisem Lubańskiego – strzelca 3 bramek. Zresztą ogólnie rzecz biorąc strzelił w tym turnieju 7 bramek i został królem strzelców. 
 
ZŁOTY OLIMPIJCZYK
 
Kolejnym ambitnym krokiem jaki postanowił zrealizować Lubański było złoto olimpijskie. Szansa pojawiła się w 1972 roku, oczekiwania były spore, bo to właśnie go Górski wybrał na kapitana reprezentacji. Napastnik z wyboru, a z zawodu glazurnik, pojechał więc do Monachium niezwykle nabuzowany, choć ciążyła na nim ogromna presja, którą zdołał udźwignąć. Polska w Monachium zdobyła złoty medal pokonując w finale Węgrów, 2:1. Ale trzeba dodać, że wielki udział w tym triumfie miał Kazimierz Deyna ze swoimi 9 trafieniami, które zapewniły mu tytuł króla strzelców całego turnieju.  
 
KARTA SIĘ ODWRÓCIŁA
 
Lubański swoją świetną i skuteczną grą w Pucharze Zdobywców Pucharów, a potem na Igrzyskach Olimpijskich zapewnił sobie szacunek rywali, ale również wielką popularność w całym kraju. Kibice go pokochali, jego grę i elegancki styl poruszania się na boisku. Miał klasę, której zazdrościło mu wielu innych napastników. Miał także reputację, o jakiej przeciwnicy mogli tylko śnić. Dlatego też tak trudno zrozumieć, dlaczego ślepy los zgotował mu tak nieoczekiwaną przeszkodę. Gdy nadeszły eliminacje do mistrzostw świata '74 wszyscy oczekiwali, że Polska reprezentacja pokaże się w meczach z Anglią z jak najlepszej strony i to właśnie Lubański miał być skutecznym egzekutorem. Można powiedzieć, że dał z siebie wszystko. Wszystko co mógł, to strzelenie bramki w wygranym 2:0 meczu, w Chorzowie 6 czerwca 1973 roku. 
 
FATALNA KONTUZJA
 
Miał wówczas 26 lat i powoli mógł już zacząć myśleć o zagranicznym transferze, do limitu brakowały mu raptem 2 lata. Ale przeznaczenie wybrało za niego. Po ambitnym odebraniu piłki rywalowi, szybko się odwrócił i pomknął w kierunku angielskiej bramki. Został jednak zaatakowany dość ostro przez Roya McFarlanda. Początkowo nikt nie spodziewał się, że tak twardy zawodnik jak Lubański w ogóle zejdzie z boiska. Niestety, zszedł i odjechał karetką prosto do szpitala, gdzie stwierdzono u niego zerwanie więzadeł krzyżowych.
 
 Natychmiast go operowano i jak się później okazało niepotrzebnie. Śmiało można stwierdzić, że to nie McFarland spowodował tak długi rozbrat z futbolem Lubańskiego, tylko właśnie nieudolność chirurgów w szpitalu w Piekarach Śląskich. Odnośnie samego faulu nawet sam kontuzjowany wówczas zawodnik mówił, że był to bardziej efekt wcześniejszych urazów i do końca odpowiedniego rozgrzania się kapitana polskiej reprezentacji i najważniejszego zawodnika niż konsekwencja ostrego wślizgu defensora Anglików. Po latach Lubański z rozgoryczeniem wspominał o zatrzymaniu swojej kariery na prawie 3 lata: „To było przerwanie czegoś... co było ładne i piękne. To było jeszcze niedokończone, bo moja kariera wtedy zbliżała się do najwyższego poziomu.” Dopiero wiedeńscy chirurdzy zdołali mu pomóc, to również oni dowiedli, że pierwsza operacja była kompletnie zbędna i tylko znacznie wydłużyła jego powrót na boisko. Co prawda wrócił już 7 kwietnia 1974 roku na mecz z Ruchem Chorzów, ale po rozegraniu połowy spotkania musiał opuścić plac gry i kibice nie oglądali go przez cały kolejny rok. On za to oglądał mistrzostwa świata w RFN tylko jako widz. Przez cały czas trwania turnieju, aż do zdobycia brązowego medalu musiał przyglądać się jak jego koledzy z nowym kapitanem, którym został Kazimierz Deyna, pokonują w decydującym meczu Brazylijczyków.   
 
Lubański do gry w Górniku Zabrze wrócił dopiero wiosną 1975 roku, a już 31 maja w meczu z Lechem Poznań strzelił dla swojego zespołu ostatnią bramkę na polskich boiskach. Do formy wracał bardzo powoli, wielu kibiców i komentatorów sądziło, że to koniec legendarnego napastnika i się najzwyczajniej w świecie skończył. Byli nawet tacy, którzy uważali, że uraz przekreślił jego szansę na dalszą karierę piłkarską. Lubański się jednak nie poddał i bez żalu zmienił otoczenie. Właściwie głównie dlatego, że nawet w Zabrzu działacze postawili na nim kreskę i uznali za kalekę. 
 
LOKEREN OSTATNIĄ SZANSĄ, A MÓGŁ BYĆ REAL...
 
Ostatecznie został piłkarzem Lokeren, a belgijski klub zapłacił za niego około 100 tysięcy dolarów. Co prawda miał także ofertę z Monaco, ale Francuzi ostatecznie zrezygnowali obawiając się, że plotki o jego końcu są prawdą. W tym miejscu nie sposób nie cofnąć się o 5 lat do 1970 roku. To właśnie wtedy, po doskonałej grze Lubańskiego w Pucharze Zdobywców Pucharów zgłosił się po niego sam Real Madryt. Tak samo wtedy jak i dziś, jeden z największych i najpotężniejszych klubów świata. Zaoferowała za niego gigantyczne pieniądze – milion dolarów. Co przy ówczesnym kursie dolara na czarnym rynku dawałoby dziś kwotę rzędu 50 mln euro. Niestety, Górnik Zabrze bardzo długo zastanawiał się co zrobić, zwlekał, brano hiszpańskich działaczy na czas, aż w końcu odpuścili sobie polskiego napastnika i wyjechali z Polski. A włodarze polskiego klubu robili wszystko, by sam Lubański nie dowiedział się o zainteresowaniu Hiszpanów. Sam zawodnik tak opowiadał o tym po latach: „Od klubowych działaczy wiedziałem, że Real mnie chce i że w tej sprawie przyjechali do Polski szefowie hiszpańskiego klubu. Zabroniono mi jednak z nimi kontaktu. A działacze Górnika ich zwodzili. Jednego dnia chcieli dobić targu, następnego nie pojawiali się na umówionych spotkaniach. Aż w końcu sprawa upadła”. Właściwie nic dziwnego, że chciano go zatrzymać za wszelką cenę. Był to wtedy piłkarz takiej klasy, że nikt w kraju nie mógł mu dorównać. Nie bez znaczenia były również metody rozliczania transferów. Zabrzanie dostaliby raptem kilkanaście procent kwoty transferu, a resztę zagarnąłby Centralny Ośrodek Sportu. W późniejszym okresie, tuż przed feralną kontuzją, zainteresowanie Lubańskim wyrażał Ajax Amsterdam. Piłkarz poleciał nawet na rozmowy do Holandii, ale ostatecznie nigdy nie doszło do sfinalizowania transakcji. A Holendrzy szukali wtedy następcy dla samego Johanna Cruijffa, który szykował się do odejścia. Od czasu do czasu pojawiały się także informacje o zainteresowaniu Lubańskim przez Barcelonę, ale ostatecznie tam zawędrował właśnie Cruijff, który na pewno tej decyzji nie pożałował.  
 
Nie można jednak umniejszać jego gry w Lokeren. Belgijski klub jako jedyny zaufał Lubańskiemu i dał mu szansę. Polak świetnie się tam zaaklimatyzował i już po roku, dzięki dobrej grze, zdołał wrócić także do reprezentacji Polski. Prowadził ją już wtedy Jacek Gmoch, który starał się odciąć od Górskiego, prywatnie go nie lubił i dał szansę nowym zawodnikom. Można powiedzieć, że w miejsce byłego kapitana kadry wskoczył Zbigniew Boniek, będący przez długi czas jednym z ulubieńców nowego selekcjonera. Ale pewnym faktom trudno było zaprzeczyć i na mistrzostwach świata w 1978 roku do pierwszego składu wskoczył Lubański. Mieli grać nawet razem z wychowankiem Zawiszy Bydgoszcz, ale ostatecznie rywalizowali przez cały turniej o miejsce w składzie. Mundial skończył się zresztą dobrze dla Bońka, który wygryzł ostatecznie ze składu starszego kolegę i został jednym z odkryć turnieju, choć Polska zajęła dopiero 5. miejsce, co w kraju przyjęto za porażkę. 
 
PROBLEMY Z GMOCHEM
 
Same relacje z Gmochem nie układały się dla Lubańskiego zbyt szczególnie. Do historii przeszło zdarzenie z kluczowego meczu tamtego turnieju, gdy Polska przegrywała 0:1 z Argentyną. Na ławce siedziała wtedy legenda polskiego futbolu, czyli piłkarz Lokeren. Niespodziewanie doczekał się wreszcie wezwania trenera Gmocha: „Włodek, rozbieraj się! Lubański poderwał się z ławki, zaczął zdejmować dres, gdy usłyszał warknięcie selekcjonera: - Nie ty, Włodek Mazur.” To był policzek w twarz, którego nie spodziewał się wówczas 31-letni napastnik, bardzo go to dotknęło co z żalem wspominał nawet po wielu latach: "W tym najważniejszym dla nas spotkaniu doznałem największego upokorzenia." Dwukrotnie wystąpił w zespole gwiazd - podczas benefisu Jaszyna i meczu Europa-Ameryka Południowa. W 1978 roku otrzymał nagrodę Fair play UNESCO za zachowanie w meczu eliminacyjnym mistrzostw świata z Danią, kiedy to mając szansę na zdobycie bramki zrezygnował ze strzału i przeskoczył nad duńskim bramkarzem, aby nie narazić go na kontuzję.  Z kadrą pożegnał się golem we wspomnianym już meczu z Czechosłowacją 24 września 1980 roku, gdy kadrę prowadził Ryszard Kulesza. Później skupił się już tylko na karierze klubowej, co zaowocowało półfinałem Pucharu UEFA z Lokeren. Przez chwilę grał także w Valenciennes, które prowadził jego stary druh z boiska, Erwin Wilczek. Został tam nawet królem strzelców na drugoligowych boiskach. A karierę zakończył w Mechelen, gdzie przez krótki czas pracował z młodzieżą, a potem to samo robił w Lokeren, gdzie zamieszkał na stałe razem ze swoją rodziną.
 
Po latach można tylko żałować, że tak wybitny napastnik, któremu wszystko od początku kariery się udawało i sukcesywnie piął się w hierarchii, ostatecznie pogrzebał swoje szanse na naprawdę wielką karierę. Tak samo można żałować, że nic nie wyszło z jego przeprowadzki do Madrytu, Amsterdamu czy chociaż Barcelony. Na pewno osiągnął bardzo wiele i nie bez powodu został wybrany najlepszym polskim piłkarzem 50-lecia. Był naszym kapitanem, liderem, strzelcem wyborowym. Być może gdyby nie kontuzja byłby nie tylko wielki transfer, ale nawet mielibyśmy innego bohatera Wembley, innego króla strzelców niż Grzegorz Lato. Lubański miał ten jeden raz w karierze ogromnego pecha, który w znaczny sposób zmienił jej bieg. Pomijając już, że ostatecznie nie zawitał do naprawdę wielkiego klubu – a na transfer do takiego zasługiwał – warto pamiętać o nim jako o legendzie reprezentacji Polski i Górnika Zabrze. Włodzimierz Lubański to jeden z naszych najwspanialszych piłkarzy w historii futbolu. 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.