Artykuły

Czerwone Róże - część 5
demrenfaris 30.05.2008 01:47 11246 czytelników 0 komentarzy
2

Naszym następnym rywalem był Manchester City, z którym mieliśmy się zmierzyć w ramach czwartej rundy Pucharu Ligi. Żarty się skończyły - zamierzałem wystawić skład bliski pierwszej jedenastce (choć kilku piłkarzy postanowiłem oszczędzić na derby z Burnley).

Tymczasem kompletnie zaskoczył mnie 22-letni De Vita, który zaczął domagać się... występów w pierwszym składzie!

Przypomniałem Włochowi, kto rządzi na Ewood:

Choć z drugiej strony, włączenie Raffaele do kadry na mecz z Citizens nie było głupim pomysłem...

I znów musiały decydować karne. By pokonać podopiecznych Erikssona nie wystarczył gol Santa Cruza z 24. minuty - Bent wyrównał już 120 sekund później. Jako że obie drużyny nie bardzo kwapiły się do ataków, wynik pozostał bez zmian do końca spotkania. Jedenastki lepiej egzekwowali Rovers, więc cel przedsezonowy został osiągnięty - byliśmy w ćwierćfinale i bez wyrzutów sumienia mogliśmy odpaść z tych rozgrywek ;)

Paragwajczyk ostatnio zadziwiał formą, niemniej jednak, z uwagi na słabą dynamikę, Roque częściej grzał ławę niż grał.

Zmietliśmy Burnley z powierzchni ziemi - zwyciężyliśmy 3:0, choć powinniśmy dużo wyżej. Rywale kończyli mecz w ustawieniu... 1-4-4-0 - Tuncay oraz Alberman zaliczyli czerwone kartoniki. Świetnie spisał się Doyle, który oprócz strzelonej bramki zaliczył też asystę przy golu Quaresmy.

Z taką ilością strzałów powinno być przynajmniej 5:0, jednak znów zawiodła skuteczność (szczególnie Derbyshire’a). Złą wiadomością było też to, że w następnym meczu nie mógł zagrać Reid - będzie pauzować za kartki.

Kontuzji z kolei nabawił się Derbyshire - Anglik na najbliższe 3 tygodnie mógł zapomnieć o grze w piłkę. Była to dla nas spora strata - mimo nieskuteczności Matt był naprawdę przydatny w ataku. Teraz do składu wskoczyć miał najpewniej Santa Cruz.

Na mecz z Benficą na Ewood desygnowałem kontrowersyjną jedenastkę - nie dość, że znaleźli się w niej Duff oraz Medjani, to dodatkowo zrezygnowałem z bramkostrzelnego Roque na rzecz Theo Walcotta! Jeśli byśmy nie wygrali, prasa chyba nie dałaby nam spokoju.

I wiele wskazywało na to, że będziemy mieli z nią kłopoty. Po pierwszej połowie było jak w Lizbonie - szybko straciliśmy gola (14. minuta), a strzelił go Cardozo, który wykorzystał podanie Pedrettiego, czyli zawodnika który najbardziej dał nam się we znaki na wyjeździe. Mimo naszej przewagi wynik do końca połowy nie uległ zmianie. W przerwie wymieniłem skrzydła - zszedł Quaresma oraz Duff, w ich miejsce na boisku pojawili się Pedersen i Rigters.

Pomogło! Wydawało się, że gol to kwestia czasu - w 56. minucie w poprzeczkę trafił Doyle, natomiast 180 sekund później sytuacji jeden na jeden z Moreirą nie wykorzystał Walcott. Ten ostatni chwilę potem opuścił plac gry, w jego miejsce wszedł Santa Cruz. Gole jednak wciąż nie padały, po prostu nagle przestaliśmy stwarzać sobie dogodne okazje! Na 7 minut przed końcem było tragicznie - w polu karnym ręką zagrał świetny dotąd Medjani, zaś Pineda nie miał problemów z trafieniem do siatki - 0:2 i porażka wydawała się już pewna. Przy takim wyniku spadlibyśmy na 3. miejsce w tabeli grupowej, nagle zaczęłoby się więc robić nieprzyjemnie. Nadzieję dał nam jednak Doyle, który po płaskim wrzuceniu piłki w pole karne przez Rigtersa doszedł do piłki i bez kłopotów pokonał bramkarza Benfiki! Pozostawało 240 sekund na zmianę wyniku...

Niestety, przegraliśmy - zabrakło głównie szczęścia.

Bez Reida na ofensywnej pomocy, za to z Santa Cruzem na szpicy graliśmy z Manchesterem City na wyjeździe. Szczerze mówiąc przez większą część spotkania czułem się tak, jakbym już kiedyś je rozgrywał. Rzut oka na wynik i strzelców bramek wiele wyjaśniał - znów gola strzelił Roque i znów... w 24. minucie - dokładnie tak, jak w Pucharze Ligi! Do tego wyrównał Bent, tym razem jednak na remis kibice Citizens czekali 2 minuty dłużej, Darren trafił w 28. minucie.

Dalszy rozwój wypadków uspokoił mnie nieco - choć straciliśmy bramkę (Elano na minutę przed końcem pierwszej odsłony meczu), to mogę śmiało powiedzieć, że nie zwariowałem ;) Na dodatek w 56. minucie wyrównał Santa Cruz, więc wywieźliśmy punkt z gorącego gruntu.

Wyglądało na to, że trzeba będzie śmielej postawić na Paragwajczyka - Santa Cruz przy tej całej swojej ociężałości grał naprawdę dobrze, czego nie można było niestety powiedzieć o Derbyshire.

Mecz z Liverpoolem skończył się na dobre po 14 minutach - goście prowadzili już 2:0 i nie było widać szans na korzystny rezultat. Honor uratował wracający po kontuzji Derbyshire, który strzelił kontaktowego gola. The Reds przerwali nam bardzo obiecującą passę:

Czekał nas maraton wyjazdów - kolejne 4 mecze mieliśmy grać poza własnym boiskiem (Werder w LM, Fulham, WHU w Pucharze Ligi oraz Birmingham).

W Bremie nie było znów tak trudno - świetnie zagrał Derbyshire, który wrócił do formy z poprzedniego sezonu, ładnie zaprezentował się Quaresma. Najbardziej byłem jednak zadowolony z postawy Doyle’a, który pokazał, że potrafi zagrać dobrze nawet będąc ustawionym za napastnikami. Zwycięstwo 2:0 w pełni odzwierciedlało naszą przewagę.

Świetną wiadomością było też to, że straciła punkty Benfica, a więc byliśmy już pewni awansu do 1/8 finału!

W bitwie na Craven Cottage lepsi okazali się gracze Rovers, ligowe zwycięstwo nad Fulham przyszło nam jednak niesłychanie ciężko. Choć po pierwszej połowie prowadziliśmy z gospodarzami już 2:0 (gole Derbyshire’a oraz Quaresmy), to rywalom wystarczyło pół godziny drugiej odsłony gry, by doprowadzić do remisu. Fantastycznie zagrał Roland Linz, strzelec obu goli dla rywali. Na szczęście po raz kolejny potwierdziło się, jakie to szczęście mieć trzech równorzędnych napastników - wchodzący z ławki Doyle wykorzystał centrę świetnego tego dnia Edmana (druga asysta!) i zapewnił nam zwycięstwo!

Trzy punkty, choć wymęczone (na co dowodem była nota Boruca, który dostał 9 mimo puszczenia 2 goli...), zawsze cieszą. Pozwoliły one na awans w tabeli, zajmowaliśmy wtedy 12. miejsce z siedmiopunktową stratą do czwartego Newcastle.

Do pucharowego spotkania z WHU nikt nie przykładał większej wagi, toteż pozwoliłem sobie na ekstrawagancję w doborze wyjściowej jedenastki. Zawodnicy tacy jak Scribe, Duff, Travner czy Rigters nie na co dzień mieli szansę na grę w pierwszym składzie. Nikogo więc nie zdziwił wynik rywalizacji - gospodarze zmietli nas z powierzchni ziemi wygrywając 4:2 i przechodząc do kolejnej rundy.

Strata punktów z Birmingham to zupełnie inna bajka, w planach mieliśmy bowiem okazałe zwycięstwo. Skończyło się na 1:1 po golu Derbyshire’a. Co ciekawe, wyrównał zawodnik określany mianem cudownego dziecka angielskiego futbolu - Sone Aluko.

W spotkaniu z Galatą mieliśmy sobie zapewnić awans do 1/8 finału LM z pierwszego miejsca w grupie. Mimo posadzenia na ławce najlepszego ostatnio napastnika Matta Derbyshire’a, udało się to zadanie wykonać. Wygraliśmy 2:1 po golach Santa Cruza i Doyle’a (znów pokazaliśmy, że nawet w obliczu absencji któregoś ze snajperów potrafiliśmy sobie radzić). Klasę pokazał Boruc, który w wielkim stylu obronił karnego (do tego była to 93. minuta!).

Mimo zwycięstwa atmosfera w szatni zrobiła się napięta:

Kevin miał chyba trochę racji, niemniej mówienie takich rzeczy prasie było zachowaniem nagannym. Z drugiej strony - Niedźwiedzki miał być przecież tylko tymczasowym asystentem... Nazajutrz "Niedźwiedzia" nie było już w drużynie.

Jeszcze bez nowego asystenta podejmowaliśmy Wigan na Ewood. Choć było ciężko (rywale dwukrotnie wychodzili na prowadzenie), udało się zwyciężyć 3:2. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił niezawodny Derbyshire. Nie zawiedli też Pedersen i Doyle (obaj po golu), mogła się podobać, mimo straty dwóch bramek, postawa bloku obronnego. Za to nie popisał się Boruc, który zaliczył najgorszy występ od czasu przyjścia do klubu (nota 6).

Do Jedenastki Tygodnia, opanowanej przez Kanonierów, którzy roznieśli Birmingham 7:0, załapał się z naszych jednak tylko Ibrahim.

Tymczasem do sztabu dołączył nowy asystent!

Dlaczego właśnie Oguz? Szukałem asystenta, który nie dość, że będzie umiał ocenić potencjał i umiejętności zawodnika (atrybuty 12 i 17), ale też umotywuje kopaczy w przerwie (17), będzie zdeterminowany w drodze do celu (12) oraz szybko zaadaptuje się w nowym środowisku (16). Ponadto Cetin to Turek, miałem więc nadzieję, że znajdzie wspólny język z Ibrahimem oraz kilkoma innymi rodakami, których planowałem włączyć do kadry już za miesiąc (tak, to zapowiedź transferów :)).

Mimo głupoty Boruca udało się zwyciężyć ze Srokami 3:2. Polak zapewnił prowadzenie gościom już w 37. minucie, kiedy to przyjął piłkę w polu karnym, po czym uderzył nią wprost w Dioufa, który nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki do siatki. Nasza odpowiedź była jednak natychmiastowa - szybka akcja lewą stroną, dośrodkowanie na głowę Derbyshire’a i 1:1. Na przerwę schodziliśmy z mieszanymi uczuciami.

Po 15 minutach drugiej połowy wyszliśmy jednak na prowadzenie! W sytuacji sam na sam z Givenem znalazł się Derbyshire, Irlandczyk zdołał sparować piłkę... jednak wprost pod nogi Doyle’a, który wykorzystał sytuację i trafił do pustej bramki. 2:1! Wynikiem cieszyliśmy się przez niecały kwadrans. Znów nie popisał się Artur, jednak gola można było zapisać na konto Flaminiego, który zaspał i nie pokrył Belluschiego - ten mając piłkę na 25. metrze nie zastanawiał się zbyt długo i oddał strzał. Boruc odprowadził tylko piłkę wzrokiem. Zwycięstwo dał nam dopiero Vayrynen, który wykorzystawszy ospałość bloku obronnego Newcastle już w doliczonym czasie gry wyłuskał piłkę na trzydziestym metrze i huknął nie do obrony. 3:2 po zaciętym meczu.

Tuż po meczu odbyło się losowanie 1/8 finału LM. Mogłem być z jego przebiegu zadowolony.

Było pewne, że Deportivo tanio skóry nie sprzeda (wygrana z Interem w fazie grupowej!), to zdecydowanie mogło być gorzej. Wolałem trafić na zespół z La Coruna, niż na Romę czy Valencię. Na bardziej dogłębną analizę przyjdzie jednak czas później.

Z Nottingham zagraliśmy tak, jakby zawodnicy bali się spuścić drużynę Forrest do drugiej ligi. Choć do przerwy prowadziliśmy 1:0 po golu Derbyshire’a, mecz zakończył się podziałem punktów. Jedynym pozytywem był powrót do dawnej formy Boruca - zagrał wreszcie tak, jak na początku sezonu (na 8) i nie zawiódł kibiców.

Mecz z Arsenalem był z kolei popisem Vayrynena, ale mimo to przegraliśmy spotkanie 2:3. Fin zagrał wyśmienicie - strzelił dwa gole, dwukrotnie doprowadzając do wyrównania. Jednak było to za mało na drużynę Arsene'a Wengera - dwa razy Van Persie, raz Adebayor i nie wywieźliśmy punktów z Emirates Stadium.

Przed spotkaniem z Leeds dołączył do nas nowy piłkarz - rozpoczęło się zimowe okienko transferowe!

Krivanek zapowiadał się świetnie - 16-letni Czech miał zadebiutować w zbliżającym się meczu Pucharu Anglii.

Można już powoli podsumować zeszłe pół roku. Na pewno wielkim plusem był awans do 1/8 Ligi Mistrzów - to największy sukces za mojej kadencji w klubie. Z drugiej strony słaba postawa w lidze, średnie transfery... Mam nadzieję, że w drugiej części sezonu odkujemy sobie niepowodzenia i wreszcie pokażemy na co nas stać!


Słowa kluczowe: 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

Szukaj nas w sieci

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.